Z dedykacją dla mojej Charlie, która pomaga mi dopracować pomysł i jest w 1/6273801916 autorką tego fanfica oraz dla Naajt, megstielowej znajomej, która pomogła mi ogarnąć tę stronę.
...
Noc była spokojna. Cisza, przerywana jedynie przez odległe odgłosy silników samochodowych oraz pohukiwania sowy, była tym, czego bracia Winchester najbardziej potrzebowali po kilku dniach polowania na wendigo. Oboje byli tak wykończeni, że gdy tylko wrócili do motelu rzucili się na łóżka w ubraniach i natychmiast zasnęli.
Po kilku godzinach starszy z braci został wyrwany ze swojego cudownego, ciastowego snu przez drażniący jazgot na dworze. Mężczyzna skrzywił się słysząc ten dźwięk, bo był on cholernie nieprzyjemny dla uszu i bardzo go irytował. Sam jednak się nie obudził, a tylko lekko skrzywił przez sen i obrócił na drugi bok, mamrocząc coś niezrozumiałego.
Dean westchnął z dezaprobatą i przetarł twarz dłońmi, próbując zetrzeć z niej resztki snu. Jeszcze raz zerknął na brata, po czym stwierdził, że młodszy Winchester musi być jeszcze bardziej zmęczony od niego, skoro nie zerwał się słysząc taki hałas. A może to uszy Deana były zbyt wrażliwe na słuchanie dźwięku przypominającego drapanie karoserii samochodu gwoździem połączonego z kobiecym krzykiem? Mężczyzna nagle zerwał się z łóżka i ruszył w kierunku drzwi z przekleństwem na ustach.
Drapanie karoserii. Tylko nie to, błagał w myślach.
Gdy tylko otworzył drzwi znowu zapadła cisza, jednak Dean już czuł co musi sprawdzić. Jego wzrok od razu padł na puste miejsce parkingowe na którym jeszcze kilka godzin wcześniej stała jego Impala. Nie było żadnego śladu jej obecności, nawet odciśniętych opon. Serce mężczyzny na chwilę zamarło, oddech stał się nierówny, a w oczach pojawił się gniew.
- Kurwa mać! – krzyknął wybiegając przed motel i rozglądając się po parkingu w nadziei, że może jednak zaparkował swoją dziecinkę gdzie indziej.
Wtedy też dostrzegł kobietę stojącą w cieniu, opierającą się o samochód obok. Przez chwilę wydawało mu się, że ledwo trzyma się na nogach, jednak gdy tylko na niego spojrzała odsunęła się od samochodu i wyprostowała dumnie. Dean przyjrzał się jej uważnie, bo była potencjalnym świadkiem lub sprawcą zaginięcia jego samochodu, a poza tym, co tu dużo mówić, była piękna.
Miała drobną budowę ciała – bardzo szczupłą talię, a do tego była o głowę niższa od niego, pomimo że miała na sobie czarne buty na lekkiej koturnie. Ubrana była w skórzane, obcisłe spodnie i koszulę w kratkę w kolorze białym oraz różnych odcieniach czerwonego i pomarańczowego, na którą miała narzuconą ramoneskę. Ze zdziwieniem spojrzał na przypięty do jej uda za pomocą kabury pistolet, co przypomniało mu, że sam nic ze sobą nie wziął. Kobieta jednak nie sięgnęła po broń tylko podeszła do niego powoli. Jej ciemne włosy, w jakimś kolorze pomiędzy ciemnym brązem a czarnym, opadały falami na jej ramiona.
Dostrzegł lepiej jej twarz dopiero, gdy była kilka kroków od niego. Była blada, a na policzkach miała delikatne rumieńce, które dodawały jej uroku i niewinności. W jej dużych, granatowych oczach widać było zdezorientowanie, a także złość. Na jej jasnych, malutkich ustach pojawił się niepewny uśmiech, który urzekł mężczyznę.
Dean był prawie pewien, że kobieta ma coś wspólnego ze zniknięciem Impali. Powinien teraz na nią krzyczeć, może nawet zaatakować, jednak nie potrafił się na to zdobyć. Był spokojny, mimo że przed chwilą ktoś ukradł jego ukochane auto, a to wszystko za sprawą ciemnowłosej. Była to najpiękniejsza kobieta jaką w życiu widział, spełnienie jego wszelkich marzeń.
Kiedy stanęła przed nim czuł się jak głupi, zauroczony nastolatek i nie miał pojęcia od czego zacząć rozmowę. Na szczęście ona mu to ułatwiła – zamachnęła się i uderzyła go pięścią w policzek. Było to wystarczającym bodźcem, żeby mężczyzna w końcu się dobudził i otrząsnął. Czuł pulsujący ból po lewej stronie twarzy. Zmarszczył brwi i spojrzał ze zdziwieniem na jej drobną dłoń. Miała co prawda pierścionek na palcu serdecznym, jednak nie tłumaczyło to siły z jaką go uderzyła. Musiała być zatem potworem.
Gdy kobieta zamachnęła się, by zadać kolejny cios Dean z łatwością złapał jej pięść. Wydała z siebie dźwięk przypominający warknięcie i próbowała się mu wyrwać, ale on był silniejszy. Już miał nawet wykręcić jej rękę, ale poczuł jak jej ciało powoli staje się bezwładne. Nieznajoma zemdlała, ale Winchester przytrzymał ją, gdy osuwała się na ziemię. Nie mając lepszego pomysłu wziął ją w ramiona i wrócił do pokoju.
