Odsiecz
Zazwyczaj wypełnione wrzaskami bólu Piekło, dziś stało się jeszcze głośniejsze. Dean z niechęcią przerwał tortury nowej zabawki Alastaira.
- Nie martw się kochanie, za chwilę wracam - powiedział, klepiąc po policzku ofiarę i skierował się w stronę hałasu. Nie panował tutaj jeszcze taki zgiełk, lecz okrzyki wzmagały się o kolejne intonacje im bliżej hallu się znajdował. Dean nie był pewien, czy "hall" to dobre określenie. Była to po prostu ogromna sala tortur, w sam raz do zabawy nowymi duszami. Dean cieszył się, że w końcu podniósł nóż i już nie musiał tu przebywać. Zastanawiał się, jak trafiły one do Piekła. Czy też podpisały pakt z demonem? A może coś innego? Był pewien, że jest mnóstwo sposobów, by tutaj dotrzeć. Kiedyś znał nawet większość z nich, ale to było tak dawno temu. Bardzo, bardzo dawno temu.
Wszedł do wielkiej sali i ujrzał widok, którego się nie spodziewał nigdy zobaczyć. Przy ścianach kotłował się ciemny, gęsty dym. Każdy skrawek podłogi przykrywały demony rozrzucone po całym pomieszczeniu. Niektóre próbowały powstać, lecz zaraz dołączały do swoich towarzyszy, wrzeszcząc z bólu i nienawiści. Co bardziej uparte kończyły dotknięte przez najjaśniejszą istotę jaką Dean kiedykolwiek widział. Towarzyszący temu dźwięk przypominał mu ulubioną torturę Alastaira, z wiadrem wrzącej siarki i kwasu. Dean poczuł lęk. Nie miał pojęcia co się dzieje, a istota z każdą chwilą zbliżała się do niego. Stwierdził, że to doskonały moment, by wrócić do przerwanej zabawy. Zanim jednak zdążył wykonać choćby krok, niemożliwie wysoki dźwięk rozdarł mu uszy. Nie usłyszał ani słowa, lecz zrozumiał. Chciał się bronić, ale nie potrafił. Nie zdążył zareagować, kiedy istota chwyciła go mocno za ramię. Przez ciało przetoczyła się fala żrącego bólu. Dean krzyczał, bo ten ból był gorszy niż wszystko, czego doświadczył w Piekle. Próbował się wyrwać z uścisku. Szarpał się. Wił.
- Spokojnie, Dean. Jestem przy tobie.
Słowa uspokoiły go. Odprężył się i pozwolił otoczyć blaskiem. Dryfował. Ostatnią rzeczą, którą usłyszał był wściekły wrzask Alastaira, gdy jego ulubiona i najzdolniejsza zabaweczka uciekła.
Chwilę później obudził się w drewnianej trumnie, sześć stóp pod ziemią, dokładnie cztery miesiące po własnej śmierci.
Castiel nie zdawał sobie sprawy, jak trudną i ważną misję ma do wykonania, dopóki nie zetknął się z nią w Piekle. Dusza Deana w ogóle duszy nie przypominała. Była rozdarta, postrzępiona, wypełniona czymś ciemnym i ulotnym. Wtedy właśnie Castiel zrozumiał, że przybyli w ostatnim momencie. Wystarczyłby jeszcze jeden dzień i nie byłoby czego ratować. Jeszcze jedna ofiara i Dean Winchester stałby się demonem.
