Harry Potter był martwy.
Wojna się skończyła, a czarownice i czarodzieje na całym świecie świętowali ciesząc się swoją na nowo odkrytą wolnością. Śmierciożercy zostali wyłapani i odesłani do więzienia, Ministerstwo zreformowano, a Hogwart odbudowano.
Harry Potter był martwy.
Znana sędzia Hermiona Granger niebawem została Hermioną Granger-Weasley, jej mąż Ron był znany jako sławny i niezwykle zdolny auror. Luna Lovegood została redaktorem naczelnym i właścielką Proroka Codziennego, była zaręczona z zielarzem Nevillem Longbottomem. Profesor Zaklęć, Ginevra Weasley związała się z utalentowanym malarzem Deanem Thomasem. Zima minęła i zaczęła się wiosna.
Harry Potter był martwy.
Lata mijały, a legenda Pottera stopniowo rozrastała się jak Weasleyowie. Ale opowieści o nim przeoczyły to, co sprawiało, że ten stał się prawdziwym bohaterem, zagubiły to, co było prawdziwą legendą. Został przedstawiony jako szlachetny, skory do poświęcenia samego siebie, mądry i uprzejmy. Nieludzki.
Opowieści nie wspominały o jego wulkanicznym temperamencie, o jego krótkowzroczności, poczuciu winy, wściekłości, konieczności tego, co musiał zrobić i krzywdzeniu. Opowieści nie wspominały o jego słabościach, jego wadach. Te opowieści nie były o chłopcu, który rzucił odznaką prefekta w głowę swojego najlepszego przyjaciela, który łamał przepisy i zasady, który wściekał się i krzyczał na dyrektora, który użył Niewybaczalnego na morderczyni swojego ojca chrzestnego. Opowieści nie mówiły o chłopcu, który płonął z pragnienia zemsty, który umarł tylko po to, by i Voldemort nie mógł dalej żyć.
Opowieści nie mówiły o chłopcu, który kochał Draco Malfoya.
Harry w opowieściach nie był bohaterem, nie był legendą. Chłopiec, za jakiego go uważano nie miał w sobie żadnej głębi, nic z piasku, krwi i bólu, które charakteryzowały Chłopca, Który Przeżył. W opowieściach wiódł sielankowe życie, był kochany przez wszystkich, a jedynym jego zmartwieniem były rutynowe walki z Voldemortem. Został przedstawiony jako wesoły, charyzmatyczny młody człowiek, który bezinteresownie poświęcił samego siebie dla świata.
Draco Malfoy wiedział lepiej. Mimo wszystko kochał chłopca.
Ale Draco nigdy nie kochał legendy.
Jednak blondyn nigdy nie próbował skorygować wyobrażeń ludzi o swoim zmarłym kochanku. Nikogo nie złapał za ramiona i nie krzyczał mu prosto w twarz, że HARRY POTTER NIE BYŁ DOSKONAŁY! Nie krzyczał, że Harry był chłopcem, tylko chłopcem, który po prostu zrobił to, co musiał zrobić i dlatego jest większym bohaterem niż mogliby sobie wyobrazić.
I powoli, powoli nawet ci, którzy znali Harry'ego zaczęli wspominać nie chłopca, ale legendę. Ponieważ, kiedy kochali Harry'ego, wierzyli również w jego legendę. Draco nigdy tego nie robił. Draco wierzył w chłopca z zielonymi oczami i niesfornymi włosami, chłopca, który nigdy nie płakał, chłopca, który nigdy nie mógł mieć takiego temperamentu, w chłopca, który dał się pożreć żywcem goryczy i gniewowi.
Draco nigdy nie wierzył w legendy. Krzyczał na Harry'ego, powiedział mu, że ratowanie świata to nie jego zadanie, zasugerował, żeby opuścił Hogwart i odszedł z nim.
Harry odwrócił się do Draco i szepnął. - Nie, nie dopóki go nie zabiję.
Ale teraz było już za późno. Och, Harry zabił Voldemorta.
Harry Potter był martwy.
Gdy pamięć o prawdziwym Harry'm zaczęła zanikać nawet w wspomnieniach Hermiony i Rona, kiedy nawet ci, którzy kochali Harry'ego bardziej niż jego legendę, zaczęli zapominać... Kiedy Harry wyblakł nawet w nich, Draco nie przestał pamiętać, wciąż wierzył w swojego utraconego chłopca. Kiedy Draco się zestarzał, zgorzkniał i stał się surowy, kiedy był poważany i piętnowany, przypomniał sobie chłopca z szukającymi go oczami i pełnym nadziei uśmiechem.
I w końcu, kiedy Draco Malfoy zniknął z powierzchni ziemi... Wtedy odeszły z nim ostatnie pozostałości po Harry'm Potterze.
Harry Potter był martwy.
