23 Sierpnia, Londyn apartament Draco Malfoy'a
"Ktokolwiek widział ktokolwiek wie!
Jak donoszą nasze źródła Harry Potter zaginął! Zszokowani przyjaciele w dalszym ciągu nie mogą uwierzyć w to iż Chłopiec - Który - Przeżył przepadał bez żadnych wieści. Aurorzy jak i całe Ministerstwo poszukuje chłopca bez którego nie wygramy bitwy z Sami - Wiecie - Kim. (...)
Czy to możliwe że Harry Potter od którego zależy przyszłość magicznego świata uciekł przed odpowiedzialnością? A może Chłopiec który oparł się Czarnemu Lordowi już nie żyje?
Merlinie miej nad nami czuwanie..."
Draco Malfoy odłożył poranne wydanie "Proroka Codziennego". Miał nadzieję że Harry wie co robi. W zamyśleniu nalał sobie brandy do szklanki z rżniętego szkła. Po czym jednym haustem poróżnił naczynie. Bolesne pulsowanie lewej nogi jakby lekko osłabło.
Przez myśl przemknęły mu obrazy kiedy podczas ostatniej bitwy dostał nieznanym zaklęciem, które spowodowało rozerwanie ścięgien w lewej nodze. To cud że nadal chodzi mówili lekarze...
Arogancki Potter...
Zastanawiał się czy Hermiona już wstała. Miał nadzieję że nie. Tyle przeszła w ostatnich tygodniach że głęboki sen naprawdę by się jej przydał. Najpierw śmierć jej rodziców, praca uzdrowicielki podczas starcia z chordami Śmierciożerców a teraz zaginięcie tego idioty.
Troszczył się o nią i choć nigdy by nie przypuszczał że dojdzie do tego ale zakochał się w niej.
Przeklęty Potter...
Kiedy Gryfonka dowie się że pomógł jej przyjacielowi opuścić Wielką Brytanię... Wolał nie wiedzieć.
Ktoś zaszedł go od tyłu, próbował się wyrwać jednak po chwili osobnik potraktował go zaklęciem podobnym do drętwoty jednak pozostał świadomy.
Napastnik ułożył go w pozycji siedzącej w jakiejś ciemnej uliczce. Gdy zobaczył czarną pelerynę z obszernym kapturem doszedł do wniosku iż dużo życia mu nie pozostało. Dał się podejść Śmierciożercy!
Najgorsza dla niego była w tym momencie bezradność, chciał działać a jego ciało odmawiało posłuszeństwa. Wtem napastnik przykucnął przy nim, widział jasno zielone tęczówki które świeciły dziwnym blaskiem. Zawiał lekki wiatr który delikatnie odchylając szeroki kaptur ukazał mu twarz Pottera:
-Skoro już wiesz kim jestem przejdę do rzeczy Malfoy. Potrzebuję nowych dokumentów, od paszportu po nową osobowość. Wiem że jesteś wstanie to załatwić. Tu masz niezbędne dokumenty, zdjęcia. Masz trzy dni, o tej samej porze w tej uliczce, jeśli się nie stawisz o umówionej porze... cóż nie masz wyjścia.- Draco nie poznawał głosu Pottera. Był o dwa tony niższy niż ten który zapamiętał u tego Zbawiciela Świata. Jednak było coś w jego postawie, coś co doprowadziło Malfoya do przerażenia. Wtem zobaczył że różdżka Wybrańca jest inna.
-Pamiętaj Draco trzy dni...- Nawet nie wiedział kiedy jego napastnik zniknął. Nie deportował się ani nie wzleciał w powietrze, po prostu zniknął. A razem z nim tajemnicze zaklęcie.
Trzy dni później zjawił się w ciemnej uliczce niedaleko London Eye. Czekał na niego. Po sprawdzeniu dokumentów podziękował:
-Wiedziałem że mogę na ciebie liczyć Draco. Opiekuj się Hermioną i resztą. Żegnaj, bo gdy wrócę nie będę już tym samym człowiekiem którym byłem.
Gdy to mówił jego głos stawał się coraz niższy a jego oczy znów rozpalał nienaturalny blask. Chwilę potem stał sam na środku ciemnej uliczki...
-Przeklęty Potter. Oby wiedział co robi!- warknął do siebie. Wypił jeszcze jednego drinka po czym kulejąc udał się do przestronnej kuchni by zrobić swojej ukochanej śniadanie.
Tak gotowanie było jego pasją i właśnie to wychodziło mu najlepiej. Gotowanie go odprężało i uwalniało o widm przeszłości. W końcu musi być podporą dla Hermiony i innych przyjaciół kiedy Złotego Chłopca Gryffindoru zabrakło...
5 LAT PÓŹNIEJ, Grimmauld Place 12
W Kwaterze Głównej Zakonu Feniksa trwało zebranie. Od trzech godzin czarodzieje dyskutowali na temat ostatnich poczynań Tego Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać.
Szeregi Zakonu znacznie się przerzedziły od czasu zaginięcia Złotego Chłopca Gryffindoru a ci którzy pozostali próbowali werbować nowych członków, z marnym skutkiem trzeba dodać.
Hermiona przesuwała spojrzeniem po zebranych w kuchni ludzi. Większości już nie poznawała, tak wielu jej przyjaciół poległo. Krzyki przebierały na sile prowadząc do następnej kłótni. Spięcia w Zakonie Feniksa stały się normalnością jednak Hermiona wiedziała że one coraz bardziej dzielą ludzi którzy powinni stać murem za każdym członków.
Pogładziła się po zaokrąglonym brzuchu. Dziewiąty miesiąc, dziecko w każdej chwili może przyjść na świat. Brutalny świat którego ona nie chciała dla swojego dziecka. Maleństwo jakby wyczuło smutek swej matki i niespokojnie poruszyło się w jej łonie. Wtem usłyszała jak ktoś skrada się korytarzem. Słyszała szepty i chichoty co najmniej dwójki ludzi. Przerażona spojrzała po zebranych, nikt niczego nie zauważył! Pociągnęła za rękaw swojego męża, a kiedy przyciągnęła jego uwagę drżącą ręką wskazała na hol.
Była bezbronna gdyby wtargnęli by tam Śmierciożercy. Odkąd zaszła w ciążę nie mogła używać magii, nikt nie wiedział dlaczego tak się stało. Magomedycy, uzdrowiciele oraz inni uczeni nie znali odpowiedzi na jej przypadłość. Teraz kiedy potrzeba sprawnych magów, ona nie może używać magii!
Jedyne co teraz potrafi to przyrządzać eliksiry.
Draco Malfoy nie zdążył nawet wstać z krzesła kiedy do kuchni weszła dwójka nieznanych im osobników. Po mimo ich przybycia kłótnia trwała w najlepsze.
Wtem jeden z nieznajomych pomógł zdjąć płaszcz swojemu towarzyszowi, ukazując przed małżeństwem piękną kobietę o hebanowych włosach i przejrzystym spojrzeniem które widzieli tylko u prof. Hooch. Bursztynowe oczy przenikliwie spojrzały na kłócących się czarodziei. Zdjęty płaszcz odsłonił smukłą sylwetkę, zaokrąglone odpowiednio biodra oraz kształtne i jędrne piersi. Obdarzyła swojego kamrata czarującym spojrzeniem.
Kiedy opadła szata z towarzysza pięknej kobiety Darcona dosłownie wbiło w krzesło. Mężczyzna słyszał jak jego żona wciąga spazmatycznie powietrze. Wiedział że zaraz Hermiona wybuchnie i nie miał pewności czy płaczem czy histerią.
To był Potter, choć wyglądał niemalże normalnie czuło się jego moc która w żadnym stopniu nie posiadała cząstki dobra. Po za tym Potter naprawdę się zmienił. Draco ledwie go poznał. Wybraniec miał na sobie modne ubrania które na pewno kosztowały majątek a które dodawały jego sylwetce męskości i atencji. Nie nosił okularów a jego kruczoczarne włosy miały najróżniejsze długości a lewą skroń miał ostrzyżoną na jeża. Malfoy zauważył także kilka kolczyków w uszach Gryfona:
-Harry?- To była jego żona. Głos jej drżał. Wstała i podeszła do przybyłych, gdy przytuliła się do swego dawnego przyjaciela Malfoy również wstał.
"Jeżeli przez niego Hermiona zacznie teraz rodzić to na Merlina trzasnę go w ten zakuty łeb!" przemknęło Ślizgonowi przez myśl:
-Chyba zbyt dosłownie potraktowałeś moją prośbę o opiekę nad Hermioną, Draco.- słowa Pottera pogrążyły kuchnię w kompletnej ciszy. Blondyn nigdy nie przyznał się Zakonowi ani Hermionie że to on był ostatnią osobą która widziała Chłopca Który Przeżył. Tym samym Potter założył pętlę na szyi Dracona. Mężczyzna zdążył pochwycić rozżalone spojrzenie swojej żony nim po raz kolejny dzisiejszego spotkania wybuchły kłótnie. Wiedział już że Hermiona nie da się tak szybko przeprosić za ten czyn.
Przeklęty Potter...
