ONE SHOT (postanowiłam podzielić na kilka części)
Dotyczy trzeciej części trylogii (Nowe oblicze Greya), zrezygnowałam z wątku Jacka i zastąpiłam go nowym, dotyczącym Any i jej prześladowcy. Zaczęłam pisać pod wpływem chwili, nie wiem jak to zostanie przyjęte, ale sama lubię czytać ff Fifty.
Parkuję na wyznaczonym miejscu, gaszę silnik i z uśmiechem spoglądam na przyglądającego mi się w milczeniu Christiana.
-Świetnie sobie pani poradziła, pani Grey- mówi wreszcie, a na jego twarz wpływa leniwy uśmiech.
Czuję przyjemny skurcz w podbrzuszu.
Och, Christianie, nawet nie wiesz jaka jestem teraz szczęśliwa.
Jesteśmy małżeństwem dopiero cztery tygodnie, ale ja już wiem, że ślub był najlepszą decyzją w moim życiu. Christian należy do mnie, a ja do niego. Obrączki na naszych palcach sprawiły, że on zaczął w to wierzyć. Jeszcze nigdy nie byliśmy tak blisko jak teraz.
Mam ochotę wtulić się w jego ramiona i zostać tak na zawsze. Christian dostrzega moją rozmarzoną minę i posyła mi pytające spojrzenie.
-Co ci chodzi po głowie?
Przechylam delikatnie głowę, mrużąc oczy. Z mojej twarzy nie znika szczery uśmiech.
-Myślę o nas. O naszym małżeństwie.
-I do jakich wniosków pani doszła, pani Grey?- W jego głosie słyszę rozbawienie, które stara się ukryć.
-Z każdą minutą życia z tobą u boku, przekonuję się, że jesteś najwspanialszą rzeczą jaka mogła mnie spotkać.
-Wątpiłaś w to kiedykolwiek?
Kręcę przecząco głową.
-Udowodnię ci, że może być jeszcze lepiej- mówi niskim głosem, po czym wychodzi zgrabnie z auta, obchodzi go dookoła i otwiera przede mną drzwi, po czym pomaga mi stanąć obok siebie.
Wzdycham. Eleganckie, srebrne BMW wjeżdża do garażu. Christian spogląda w jego stronę nerwowo, po czym posyła mi niepewny uśmiech.
-Wygląda na to, żeby mamy towarzystwo. Chodź. – Łapie mnie za dłoń i idziemy do windy.
Naciska przycisk i czekamy, aż zjawi się winda, a kierowca BMW dołącza do nas. Jest młody, luźno ubrany, ma długie, ciemne włosy. Wygląda jakby pracował w mediach.
-Cześć- mówi uśmiechając się do nas ciepło.
Christian kładzie dłoń na moim ramieniu i odpowiada grzecznie na jego uśmiech.
-Właśnie się wprowadziłem. Apartament numer szesnaście.
-Cześć- odpowiadam przyjaźnie.
Przyglądam mu się chwilę. Ma miłe, brązowe oczy. Winda dociera na piętro garażu i drzwi rozsuwają się przed nami. Wchodzimy do środka. Christian spogląda na mnie, a z jego oczu nie da się nic wyczytać.
-Jesteś Christian Grey- mówi młody chłopak. Christian uśmiecha się do niego z napięciem. -Paul Harrison.
Christian niechętnie ściska jego wyciągniętą dłoń.
-Które piętro?- pyta po chwili Paul.
-Muszę wprowadzić kod.
-Och.
-Penthouse.
-Oczywiście. – Paul uśmiecha się szeroko, naciskając przycisk ósmego piętra. – Pani Grey, jak przypuszczam.
-Zgadzam się- mówię dumnie z uśmiechem na ustach, ściskając jego dłoń.
Paul przygląda mi się trochę za długo. O, nie. Dostrzegam rumieniec na jego twarzy, po czym przenoszę wzrok na Christiana, który ciaśniej zaciska ramię wokół mnie.
Znów zwracam wzrok w stronę nowego sąsiada i przez chwilę wydaje mi się, że skądś go znam. To mało prawdopodobne, karcę się w myślach.
Czasami zachowuję się irracjonalnie jak Christina.
-Kiedy się wprowadziłeś?- pytam.
-Tydzień temu. Uwielbiam to miejsce.
Nastaje niezręczna cisza, zanim winda zatrzymuje się na piętrze Paula.
-Miło było was poznać- mówi szczerze i wychodzi.
Drzwi windy zamykają się cicho za nim. Christian wpisuje kod i ruszamy dalej.
-Wydaje się miły – mówię. – Nigdy nie spotkałam żadnego sąsiada.
Christian krzywi się.
-Wolę by tak pozostało.
Och, moje pięćdziesiąt.
Uwielbiam swoją pracę, ale nie czuję się dobrze wiedząc, że rozstajemy się z Christianem na parę godzin. Parę śmiertelnie długich godzin.
-Będę tęsknił za posiadaniem cię tylko dla siebie- mówi Christian, siedząc obok mnie w samochodzie.
Sięgam by pogłaskać jego twarz.
-Ja też.- Całuję go.- To był cudowny miesiąc miodowy. Dziękuję ci.
Wysiadam niespiesznie z auta, Sawyer przytrzymuje dla mnie drzwi. Idę w jego towarzystwie do budynku wydawnictwa. Kiedy staję przed wejściem, odwracam się i macham w stronę Christiana. Wiem, że czeka aż wejdę bezpiecznie do środka, więc nie zatrzymuję go dłużej i posłusznie otwieram szklane drzwi.
W recepcji witam się z Clair, która wypytuje mnie o miesiąc miodowy. Chwilkę gawędzimy, po czym kieruję się do mojego biura. Wjeżdżam windą na odpowiednie piętro i zaraz spotykam uśmiechniętą twarz mojej asystentki – Hannah. To wysoka i bardzo ładna kobieta, przez co często czuję się w jej towarzystwie onieśmielona. Ale ona jest dla mnie sympatyczna i bardzo dobrze wykonuje swoją pracę. Wita mnie z gorącą latte w dłoni.
-Jak minął twój miesiąc miodowy? Zgaduję, że wspaniale, bo wyglądasz na szczęśliwą.
-Jestem najszczęśliwszą kobietą na ziemi- mówię zgodnie z prawdą.
-Na biurku czeka na ciebie twoja pilna korespondencja. Roach chciałby się z tobą widzieć o dziesiątej.
Wzdycham, ale zaraz znów uśmiecham się do niej wesoło.
-Dziękuję ci, Hannah- mówię i kieruję się do swojego biura. – I dziękuję za kawę.
Przed dziesiątą ktoś puka do moich drzwi. Pewna, że to Roach, nie odrywam wzroku od ekranu laptopa i proszę, żeby wszedł.
-Ano – cichy głos Hannah każe mi oderwać spojrzenie od komputera.
Stoi w drzwiach, a w dłoniach trzyma kosz kwiatów. Wstaję ze swojego miejsca, podchodząc do niej.
-Kurier cię odwiedził – mówi Hannah. – Masz rację, jesteś najszczęśliwszą kobietą na ziemi.
Wiem, że moje oczy iskrzą, kiedy odbieram od niej kwiaty, bo Hannah posyła mi ciepły uśmiech, po czym wychodzi z pokoju.
Mój kochany Christian. Moje pięćdziesiąt. Jestem szczęściarą.
Pochylam głowę nad koszem wypełnionym krwistoczerwonymi różami i wdycham cudowny zapach. W tym samym momencie słyszę sygnał nadchodzącej wiadomości w moim laptopie. Nie muszę sprawdzać, żeby wiedzieć kto to.
Od: Christian Grey
Do: Anastasia Grey
Data: 22 sierpnia 2011, 9:49
Temat: Już tęsknię
Kochana Żono,
Jak w temacie. Tęsknię za Tobą, za Twoimi ustami… Zaraz. Tęsknię za moimi ustami, za moim uśmiechem, za moimi cudownymi, błękitnymi oczami. Bo Ty należysz do mnie, cudowna Żono.
Jak mija Ci pierwszy dzień w pracy po tak długiej (i jakże cudownej) przerwie?
X
Christian Grey,
Tęskniący Prezes Grey Enterprises Holdings Inc.
Nie czekając długo, naciskam przycisk odpowiedz.
Do: Christian Grey
Od: Anastasia Grey
Data: 22 sierpnia 2011, 9:52
Temat: Też już tęsknię
Kochany Mężu,
Jak w temacie. Kocham Ciebie i cieszę się, że moje usta, uśmiech i włosy należą do Ciebie. Dzień mija powoli, choć dopiero się zaczął. Dzięki Tobie będzie on jednak wspaniały.
Dziękuję za kwiaty. Są przepiękne. Spoglądam teraz na nie i tęsknię za Tobą jeszcze mocniej.
Anastasia Grey,
Również tęskniąca Redaktor Naczelna, SIP
Nie muszę długo czekać na jego odpowiedź.
Od: Christian Grey
Do: Anastasia Grey
Data: 22 sierpnia 2011, 9:54
Temat: Re: Też już tęsknię
Kochana Żono,
Czy to jakaś aluzja? Jeśli tylko chcesz mogę codziennie zasypywać Cię kwiatami. Mogę kupować Ci drogie samochody, biżuterię, posiadłości. Co tylko sobie zażyczysz.
Jeśli jednak ktoś przesłał Ci kwiaty (a nie jest to żart, który mnie nie bawi), chciałbym, żebyś sprawdziła jakiego dupka powinienem pozbawić życia za podrywanie MOJEJ ŻONY, pani Grey.
Christian Grey,
Zazdrosny Prezes Grey Enterprises Holdings Inc.
Czytam jeszcze raz wiadomość i nie mam pojęcia jak powinnam na nią odpowiedzieć. Zastanawiam się chwilę i zakładam, że to pewnie kwiaty od Raya. Kochany tatuś. Powinnam do niego zadzwonić i mu podziękować. Zamiast tego wstaję z miejsca, podchodzę do bukietu, szukając liścika.
-Bingo – szepczę, kiedy w moją dłoń trafia mała karteczka.
Już mam zamiar ją otworzyć, kiedy ktoś znów puka do moich drzwi.
-Ano, wszyscy czeka na ciebie w konferencyjnej – informuje mnie Hannah.
Kiwam głową i podążam za nią na spotkanie z Roachem. Karteczkę chowam do kieszeni mojego jaśminowego swetra, który narzuciłam na jasną sukienkę.
Spotkanie trwa około dwóch godzin. Wszyscy dyskutujemy na temat personelu, marketingu oraz ochrony.
-Do zobaczenia, Ano - żegna się ze mną Elizabeth.
-Do widzenia. – Wychodzę z sali konferencyjnej, jednak przechodzę zaledwie kilka kroków, kiedy wpadam na kogoś.
-Przepraszam – mówię cicho, zawstydzona.
-Nic pani nie jest, pani Grey? – Podrywam do góry głowę, słysząc niski głos Sawyera.
-Co ty tu robisz? – pytam, starając się nie brzmieć niegrzecznie.
Wiedziałam, że ochrona będzie przebywała w wydawnictwie, ze względu na zwiększoną ostrożność, ale nie spodziewałam się, że będzie pilnowała każdego mojego kroku.
-Pan Grey starał się z panią skontaktować, ale pani nie odpowiadała. Prosił, żebym sprawdził czy wszystko u pani w porządku – mówi, po czym sięga po telefon schowany w kieszeni marynarki. Wybiera jakiś numer i przykłada aparat do ucha. – Jest tuta. Wszystko w porządku. Dobrze. Dobrze, przekażę. Do widzenia, panie Grey.
Kończy rozmowę, ale nie przestaje bacznie mi się przyglądać.
-Pan Grey prosi, żeby pani do niego oddzwoniła. Chce się upewnić, że nic pani nie jest.
Przecież byłam tylko na spotkaniu biznesowym! Nie skręciłam sobie karku, idąc korytarzem.
Och, mój nadopiekuńczy Christian.
Wymijam Sawyera, zdając sobie sprawę, że moje zachowanie jest dość niegrzeczne. Jestem jednak zła na Christiana i chcę to jak najszybciej wyjaśnić.
Wchodzę do mojego gabinetu i spoglądam na telefon, który zostawiłam na biurku. Spoglądam na ekran i wstrzymuję powietrze, kiedy widzę siedem nieodebranych połączeń i trzy smsy. Wszystkie od Christiana.
-Ana – słyszę jego niecierpliwy głos, kiedy wybieram jego numer.
Nie gorączkuj się, Grey.
-Witaj, kochanie. Mi również miło mi cię słyszeć – mówię przesadnie słodko.
-Ana, nie denerwuj mnie. Zachowaj swój cięty języczek na wieczór. Dlaczego nie odbierałaś ode mnie telefonów?
-Byłam na spotkaniu.
-Dlaczego nie wzięłaś go ze sobą?
-Sawyera?
-Telefonu! – Jego głos jest zimny jak ostrze. Wiem, że jest na mnie zły, choć nie wiem dlaczego.
Słyszę jak głośno oddycha i wyobrażam sobie jak nerwowo przebiega dłonią po włosach.
-Christian – zaczynam spokojnie. – Byłam na spotkaniu i nie wzięłam telefonu, żeby nikt mi nie przeszkadzał. Następnym razem wezmę go ze sobą, dobrze?
-Ana, od kogo dostałaś te kwiaty?
A więc o to chodzi!
-Pewnie od Raya – mówię obojętnie.
-Pewnie… - Nie wydaje się przekonany. - Jest liścik?
Przewracam oczami. Wyjmuję z kieszonki swetra małą karteczkę i otwieram ją.
-Mam nadzieję, że nie przewraca pani oczami, pani Grey – mówi Christian, a ja nie mogę zapanować nad cichym chichotem.
-Och, panie Grey, jak dobrze mnie pan zna. – Śmieję się, ale nagle urywam, gwałtownie wciągając powietrze do płuc, kiedy odczytuję pochylone pismo na liściku.
-Chyba się pani boi, pani Grey. I dobrze. Będę bardzo bezlitosny wieczorem, pani Grey.
-Christian… - szepczę przejęta.
-Ana? – pyta zaalarmowany. Kiedy nie odpowiadam, zasypuje mnie pytaniami. – Wszystko w porządku? Ana, co się dzieje?
-Te kwiaty…
-Co z nimi, Ana? – Słyszę w jego głosie zdenerwowanie. – Ana, do jasnej cholery, od kogo je dostałaś?
-Od pana Darcy'ego – mówię drżącym głosem.
-Od kogo, kurwa?! – Christian nie panuje nad sobą i jestem pewna, że niedługo pojawi się w moim biurze.
