Tytuł oryginału: The Queen's Champion
Autor oryginału: Anaklusmos14
Link do oryginału: s/8948741/1/The-Queen-s-Champion
Tytuł tłumaczenia: The Queen's Champion
Beta: na razie własna, ale szukam nowej
Zgoda: jest

Spoiler: Percy zostaje zdradzony przez osobę, której ufał najbardziej. Lecz zobaczysz, to nie jest to, czego oczekujesz. Załamany, znika bez śladu. Wraca, jako inny mężczyzna, z relacją między nim, a boginią, po której się tego najmniej spodziewano. Nie HOO* ... jeszcze. Co się stanie, gdy pojawi się nowe zagrożenie? Będzie walczył? Brak jakiegokolwiek Percabeth w tym ficku.

Rozdział 1. Zdrada

Dwunastka olimpijskich bogów i bogiń wpadła do sali tronowej na Olimpie spodziewając się walki z władcą tytanów, Kronosem, który próbował zniszczyć ich siedzibę władzy. Lecz kiedy wybuchły drzwi, ujrzeli widok jakiego nikt nie spodziewał - Luke Castellan, który oddał swe ciało władcy Tytanów, leżał nieruchomo na podłodze, martwy, a Percy Jackson stał nad Annabeth Chase z mieczem przy jej gardle, niezauważone przez olimpijczyków łzy płynęły po jego twarzy.

- Mamo, proszę pomóż mi! Percy próbuje mnie zabić! On jest zdrajcą! - krzyknęła Annabeth bezradnie, wołając o pomoc bogów, gdy tylko ich zobaczyła.

Nim ktokolwiek zdążył zareagować, Atena wysłała strumień energii w kierunku syna Posejdona, zwalając go z nóg. Annabeth, która szybko wyciągnęła sztylet, skierowała go w miejsce pod lewą pachą Percy'ego. Lecz nim mogła go dźgnąć, srebrna strzałka świsnęła w powietrzu, trafiając córkę Ateny w rękę, w której trzymała sztylet, powodując, że ostrze wylądowało na ziemi.

- Ty kłamliwa zdziro! - splunęła kuśtykająca nastolatka, ubrana na srebrno. Thalia Grace, porucznik Łowców Artemidy, stała wpatrując się w półboginię o blond włosach gniewnie.

Atena, która zamierzyła się do ataku na dziewczynę, spotkała się zarówno z piorunem piorunów, jak i trójzębem wymierzonymi w jej twarz.

- Dość! – ryknął Zeus. - Thalia, wyjaśnij co się dzieje! – nakazał Zeus wzburzonym tonem.

- Najpierw trzeba powstrzymać Annabeth. Jest zdrajczynią i będzie próbowała zabić Percy'ego, gdy tylko dostanie szansę – powiedziała Thalia, wskazując na wpół świadomego Percy'ego Jacksona, leżącego na podłodze sali tronowej.

- Kłamiesz! Wyraźnie widziałam jak Jackson próbował zabić moją córkę! – syknęła Atena.

- Cisza! – krzyknął Zeus. - Aresie, zatrzymaj dziewczynę. Apollo, sprawdź Jacksona! - Zeus wskazał gestem na Thalię, by ta kontynuowała.

Ares pstryknął palcami i Annabeth została skuta niebiesko-brązowymi kajdanami, a Apollo podszedł do Percy'ego, powoli odzyskującego przytomność.

- Annabeth, Percy i ja byliśmy w drodze do sali tronowej po Kronosa, lecz przed drzwiami posąg Hery spadł na mnie, przytrzaskując mi nogę - zaczęła tłumaczyć sytuację czarnowłosa. - Percy próbował pomóc, ale Annabeth zaciągnęła go do sali tronowej, mówiła, że nie ma czasu. Gdy starałam się wydostać, słyszałam jak Percy walczy z Kronosem. Udało mi się uwolnić i dojść do drzwi sali tronowej akurat na czas, by zobaczyć Annabeth, podkradała się za Percy'ego, i wbijającą mu sztylet w dolna część pleców. Kiedy ostrze odbiło się, Annabeth była w szoku. Słyszałam jak mówiła, że to miejsce było piętą achillesową Kronosa lub Luke'a. Percy odwrócił się i wbił Luke'owi sztylet w jego bok, w jakiś sposób jego cios trafił w słaby punkt Luke'a - mówiła. - Annabeth zaatakowała Percy'ego, krzycząc na niego, że zabił miłość jej życia. Percy szybko rozbroił ją i przyłożył miecz do gardła. Gdy Annabeth zapytała, na co czekał, Percy odpowiedział jej, że nie on zdecyduje o jej losie, że to rola bogów, by zdecydowali, co z nią zrobić - Thalia wyjaśniła zdyszana, a Apollo podszedł do niej, by wyleczyć jej nogę.

- Skąd mamy wiedzieć, że mówisz prawdę? - Atena spytała, na co Thalia zwróciła wzrok na nią.

- Przysięgam na rzekę Styks, że każde słowo, które powiedziałam, było prawdą – powiedziała Thalia, wciąż wpatrując się w boginię mądrości.

Grzmot huknął głośno i bogowie spojrzeli na Annabeth z wściekłością, która skuliła się lękliwie.

Percy, któremu udało się stanąć na nogi, powoli zaczął kuśtykać w stronę Thalii, która była już w stanie stanąć po tym, jak Apollo wyleczył jej nogę. Gdy tylko dotarł do niej, objął ją mocno, szepcząc podziękowania, a łzy wciąż wypływały z jego oczu. Thalia, która również płakała, przytuliła swojego kuzyna równie mocno. Zarówno Percy i Thalia siedzieli przy ognisku, gdy Olimpijczycy naprawiali szkody wyrządzone w sali tronowej. Annabeth udowodniono zdradę i skazano na wrzucenie do Tartaru, po tym, jak jej wspomnienia zostały przeszukane i bogowie zobaczyli, że była ona, razem z Lukiem, zdrajcą od początku.

Gdy tylko sala tronowa została w miarę naprawiona naprawiona, bogowie sprowadzili wszystkich półbogów, którzy przetrwali wojnę, wraz ze wszystkimi cyklopami i duchami natury, które walczyły, do środka, na uroczystość wręczenia nagród. Gdy Zeus mówił monotonnie na temat waleczności bogów, Percy pocieszał swoją kuzynkę która płakała po zdradzie swojej najlepszej przyjaciółki. Tej samej dziewczyny, w której godzinę wcześniej Percy był beznadziejnie zakochany. On, wraz z niemal wszystkimi, czuł się w ten sam sposób. Podobno to wszystko było i będzie, jednak teraz Percy czuł, jakby przyszłość nie miała sensu. Jego twarz powoli przekształciła się w wyraz beznadziei. Jego oczy straciły całą swoją radość, stając się puste, bez życia.

Percy stanął na baczność, gdy bogowie zaczęli mówić o półbogach. Hestia, która siedziała obok Percy'ego i Thalii, wskazała na parę, by ci przeszli do przodu, by usłyszeć co Zeus miał im do powiedzenia.

Zeus wezwał brata przyrodniego Percy'ego, cyklopa Tyson'a, by wystąpił. Zeus mianował go generałem armii Olimpu; lidera cyklopiej armii w czasach tego wymagających. Gdy Zeus zaoferował Tysonowi broń jaką ten mógł sobie tylko wymarzyć, cyklop wybrał kij. Większość zachichotała na jego prośbę, lecz Percy tylko patrzył przed siebie, tępo.

Po Tysonie, Grover został mianowany na nowego Władcę Natury i dostał miejsce w Radzie Starszych Kopytnych. Satyr zemdlał zaraz po tym, jak mu powiedziano.
Następna była Thalia. Obiecano pomoc w wypełnieniu szeregów Łowczyń, została również pochwalona przez jej ojca, Zeusa, i przywódczynię, Artemis.
- Percy Jackson! - zawołał Posejdon, a jego głos szybko uciszył wszystkie rozmowy.

Percy podszedł do niego, wcześniej kłaniając się Zeusowi, i uklęknął u stóp ojca. Każdy patrzył na niego, który trzymał swoją głowę nisko, bez żadnych emocji widocznych na jego twarzy.

- Powstań, synu mój – powiedział Posejdon.

Percy wstał, na jego twarzy nie było wahania.

- Wielki bohater musi być nagradzany – oświadczył Posejdon. - Czy jest tu ktoś, kto zaprzecza, by mój syn na to zasługiwał? - spytał. Jego pytanie spotkało się z milczeniem.

- Rada się zgadza – powiedział Zeus. - Percy Jacksonie, będziesz miał jeden prezent od bogów.

- Cokolwiek? – Percy spojrzał powoli na wuja.

Zeus przytaknął ponuro.

- Wiem, o co się spytasz, największy dar ze wszystkich. Tak, jeśli chcesz, może być twój. Bogowie nie obdarzają tym darem dowolnego, śmiertelnego bohatera przez wiele wieków, ale, Perseuszu Jacksonie, jeśli chcesz możesz być bogiem. Będziesz służyć jako porucznik swojego ojca na zawsze.

- Nie, dziękuję, Panie Zeusie - odpowiedział Percy spokojnie, bez wahania.

- Nie?! - warknął Zeus. - Odrzucasz naszą hojną ofertę?

- Rozumiem, że jest to sytuacja nieoczekiwana, mój Panie. Ale chciałbym prosić o coś innego. Obiecujesz przyznać mi moje życzenie? - Percy zapytał spokojnie.

Zeus spojrzał na niego nieufnie.

- Jeśli to jest w naszej mocy - powiedział Zeus, patrząc na bratanka nieufnie.

- Jest, na pewno łatwiejsze niż sprawienie, bym został bogiem. Ale potrzebuję waszej przysięgi na rzekę Styks – dodał Percy.

- Co? – krzyknął Dionizos. - Nie ufasz nam?

- Ktoś kiedyś powiedział, żebym zawsze wymuszał uroczystą przysięgę.

- Przyznaję się – Hades uśmiechnął się.

- Dobrze! – warknął Zeus. - W imieniu Rady, przysięgam na rzekę Styks do wypełnienia twoich życzeń, tak długo, jak to jest w mocy bogów.

Na zewnątrz huknął grom.

- Szczerze mówiąc, Panie Zeusie, potrzebuję trochę więcej czasu pośród śmiertelników. Wszystko, co myślałem, że wiem okazało się kłamstwem. Choć chciałbym być nieśmiertelny, wolałbym uniknąć związanych z tym dawnych praw. Częścią pierwszą jest przyznawana częściową nieśmiertelność jak Łowcom Artemidy. Chciałbym również, by w Obozie herosów powstały domki dla wszystkich bogów, zarówno tych ważnych, jak i tych mniej. Myślę, że mój kuzyn Nico okazał się bardziej niż godnym, by mieć własny domek – zaczął Percy, nim mu przerwano.

- Nazywasz mnie pomniejszym bogiem, Jackson?! – ryknął Hades.

- Nie wuju - Percy uśmiechnął się. - Chciałem tylko się upewnić, że Nico dostanie własną kabinę. Jescze nie skończyłem.

Oczy Hadesa rozszerzyły się, lecz bóg pozwolił Percy'emu kontynuować.

- Chcę, by pomniejsi bogowie, ci którzy dołączyli do Tytanów, zostali ułaskawieni, choć ten jeden raz. Chcę pokoju z Tytanami takimi jak Calypso i Lete, by uwolnić ich z ich więzień. Wreszcie, chciałbym, by moje wujostwo, Hades i Hestia, odzyskali swoje trony na Olimpie. To jest moje życzenie – zakończył Percy, klęcząc przed tronem ojca.

- Czy to wszystko? – prychnął Zeus.

- Percy – powiedział Posejdon. – Prosisz o bardzo dużo.

- Trzymam cię was za słowo - powiedział spokojnie Percy.

Rada milczała.

Percy spojrzał w górę, aby zobaczyć różne miny bogów. Niektórzy wyglądali na złych, a inni zmylonych. Percy złapał srebrzyste znudzone spojrzenie Artemidy. Nie mógł powiedzieć, co myślała, ale Percy stwierdził, że nie warto wiedzieć.

- Chcesz być nieśmiertelny, ale wolny od starożytnych praw? Możesz stać się niebezpiecznym. Przecież zawsze możesz zmienić strony – powiedział Zeus, mrużąc oczy.

Percy wstał ze swego miejsca przy ojcu i podszedł do Zeusa, klękając przed nim.

- Ja, Perseusz Achilles Jackson, przysięgam na rzekę Styks, że będę na zawsze wierny Olimpowi i będę walczyć walczył przeciwko innym zagrożeniom - powiedział Percy poważnie.

Grzmot zagrzmiał ponownie, zatwierdzając przysięgę.

Olimpijczycy spojrzeli na Percy'ego w, z wyjątkiem Ateny, która wciąż była zszokowana zdradą córki. Nadal nienawidziła Percy'ego, jednak, przede wszystkim, była zażenowana tym, że to Annabeth, jej własna córka, była zdrajcą.

Gniew Zeusa szybko zniknął po tym, jak Percy złożył przysięgę. Był raczej wkurzony, gdy powiedziano mu, co ma zrobić, ale teraz miał bardzo potężnego półboga na swojej stronie, a plusy zdawały się przeważać minusy tego pomysłu.

- Bardzo dobrze Perseuszu. Nasza rada spełni twoje życzenie! – zagrzmiał Zeus, a dwa nowe trony pojawiły się w Sali.

Hades spojrzał na Percy'ego i niechętnie skinął mu głową, a Hestia podeszła do niego i przytuliła go mocno.

- Dziękuję, Perseuszu - zbliżyła się do jego ucha. - Jeśli kiedyś będziesz potrzebować pomocy, zapraszam do mojego paleniska, zawsze będę tam na ciebie czekać –wyszeptała, nim pocałowała go w policzek i odeszła do swojego nowego tronu.

Na twarz Percy'ego wkradł się najmniejszy uśmiech, nim znów pojawił się na niej ból zdrady, nim ponownie uklęknął przed Zeusem, czekając na oddalenie.

- Artemido, proszę, podejdź tutaj, moja córko – powiedział Zeus.

Artemida zmrużyła oczy, ale wstała z tronu i podeszła do miejsca, gdzie klęczał Percy.

- Najłatwiej byłoby, gdybyś mogła dać Perseuszowi taką samą nieśmiertelność, jak swoim Łowczyniom.

Artemida skinęła głową i dotknęła ramienia Percy'ego, który, tylko na chwilę, zabłysnął srebrnym światłem.

- Dziękuję, Lady Artemido – powiedział grzecznie Percy.

Artemida spojrzała na Percy'ego i kiwnęła mu głową, wracając do swojego tronu.

- Wierzę, że ta ceremonia jest zakończona. Nowe domki zostaną zbudowane w Obozie Herosów, a Tytani uwolnieni najszybciej, jak to możliwe. A teraz będziemy świętować nasze zwycięstwo! – zagrzmiał Zeus.

Apollo, Dionizos i Hermes uśmiechnęli się i zniknęli. Po chwili, drzwi sali tronowej otworzyły się, a wszyscy zobaczyli ogromnym dziedziniec pełen jedzenia i wina. Został stworzony parkiet, muzyka grała. Ludzie zaczęli wychodzić z Sali tronowej i bawić się.

Percy ociągał się z wyjściem, by móc wymknąć się niespostrzeżenie. Miał już plany na najbliższą przyszłość.

Kiedy nikogo już nie było, Percy chciał uciec bocznym wejściem, lecz gdy się odwrócił, zobaczył Herę, patrząca na niego z jej tronu.
Percy spiął się, lecz chwilę później, niespodziewanie, podszedł do jej tronu i ukłonił się.

- Pani Hero, zastanawiałem się, czy mogę prosić o chwilę twojego czasu – powiedział cicho.

Hera zmrużyła oczy, lecz kiwnęła na niego ręką.

- Chciałem tylko przeprosić za to, co powiedziałem do ciebie rok temu, w Labiryncie. Prawdę mówiąc, nie całkowicie zgadzałem się z tym, co ona do ciebie powiedziała, ale byłem naiwny i głupi. Starałem się skierować twoją złość na siebie, a nie na nią. Przepraszam za to, co powiedziałem – wyjaśnił Percy. Skłonił się i odwrócił w stronę wyjścia, lecz zatrzymał się, gdy Hera przemówiła.

- Czekaj, Perseuszu – zawołała za nim Hera.

Percy odwrócił się i spojrzał na Here, spodziewając się zostać spalonym.

- Wierzę, że próbujesz uniknąć uroczystości, prawda? - zapytała.

Percy ostrożnie skinął głową.

- Dobrze, pomogę ci. Dziękuję za przeprosiny. Chociaż byłam zła, to muszę powiedzieć, że rozumiem twoje powody – powiedziała Hera z uśmiechem, nim pstryknęła palcami, a Percy zniknął.

Percy pojawił się wewnątrz pustego Obozu Półkrwi, czując ulgę, że nikt nie zauważy jego ucieczki. Szybko poszedł do domku Posejdona i zebrał swoje ubrania, pieniądze, drachmy, broń i zaopatrzenie.Z szafki, wziął kawałek papieru i szybko napisał krótki list do Chejrona, nim opuścił kabinę. Poszedł do pawilonu jadalnego, gdzie przekonał kilka nimf, by dały mu coś do jedzenia na podróż. Podszedł do paleniska i wrzucił trochę jedzenia w ogień.

- Dla Hery. Dziękuję za wyprowadzenie mnie z Olimpu – mruknął, nim pobiegł w stronę Wielkiego Domu, gdzie zostawił notkę dla szefa Obozu.

Percy spojrzał na obóz po raz ostatni, nim ruszył w stronę Wzgórza Herosów. Po pogłaskaniu Peleusa, Percy odwrócił się plecami do swojego domu, którym Obóz był przez ostatnie cztery lata, nie wiedząc, kiedy i czy będzie mógł zobaczyć go ponownie.


Następnego ranka, kiedy Chejron i herosi wrócili do Obozu Herosów, centaur został powitany listem, który sprawił, że coś dziwnego ukuło go w sercu.

Drogi Chejronie,

Chciałbym Cię poinformować, że przez jakiś czas nie będzie mnie w Obozie. Po tym wszystkim, co wydarzyło się wczoraj, postanowiłem poświęcić trochę czasu na podróże. Potrzebuję czasu, by uporządkować swoje emocje. Proszę, nie myśl, że jestem zły na ciebie lub kogokolwiek. Jesteś dla mnie jak ojciec, a obozowicze jak moi bracia i siostry. Potrzebuję tylko trochę czasu dla siebie. Proszę, nie szukaj mnie. Wrócę, kiedy to wszystko ogarnę. Dziękuję za wszystko Chejronie. Proszę, powiedz obozowiczom, że mi przykro.

Dziękuję za wszystko,
Percy Jackson.

Notka od tłumaczki: Witam tych, którzy przeczytali rozdział pierwszy. Jest to moje pierwsze tłumaczenie, więc proszę o konstruktywną krytykę. Tłumaczenie tego tekstu wymaga ode mnie trochę czasu, więc nie spodziewajcie się aktualizacji częściej niż rozdział, może dwa, na miesiąc. Będzie trochę przekleństw, ale, z tego co pamiętam, niezbyt dużo. Ze względu na zamieszczenie tekstu na dziale ogólnodostępnym będę cenzurować. Proszę o wytknięcie mi wszelkich błędów, bym mogła je poprawić.

Rozdział poprawiony 11.01.2015