Tytuł: Psychofanka

Autor: Satahe Shetani (Shet)

Beta: Elys

Ostrzeżenia: Zero kanonu. Draco i Harry

Każda z postaci tu występujących należy do J. K. Rowling. Ten FF nie przynosi mi żadnych korzyści (oprócz radości z pisania).

Zainspirowane opowiadaniami mojej kochanej Elys (tak, również betowała). Ten ff jest dla niej.


Fearne Williamson została zapamiętana przez wielu uczniów oraz absolwentów Hogwartu jako… psychofanka. Wcześniej urocza jedenastolatka o słodziutkiej, anielskiej twarzy, od piątej klasy diablica o przedziwnych skłonnościach. Powieki miała zawsze wymalowaną głęboką czernią, a nauczyciele po dwóch miesiącach upominania dali sobie z tym spokój. Nie szanowała również regulaminu, który wyraźnie określał wygląd stroju szkolnego. Według niej były to ciężkie wojskowe buty, spodnie moro, czarne koszulki opinające się na jej szczupłym ciele i krótkie, ciemnozielone włosy „na jeża". Do tego jako jedyna pogodziła Harry'ego Pottera z Draconem Malfoyem. Nie byłoby to tak niezwykłe, gdyby na korytarzu przed Wielką Salą nie zmuszała ich do różnych, dziwnych przedstawień.

— Och, no proszę! — jęczała błagająco, patrząc na nich wzrokiem zbitego psidwaka.

— NIE! ZWARIOWAŁAŚ? — wrzasnął Draco na Ślizgonkę. Gdyby nie to, że trafiła do jego domu, w życiu by do niej nie przemówił.

— Na pewno zwariowała — powiedział szeptem Harry, patrząc na Fearne wielkimi ze strachu oczami. Przełknął ślinę, patrząc na Malfoya. — Mamy się pocałować na oczach całej szkoły? I… I… I obmacywać? Gdzieś ty żyła?

Dziewczyna uśmiechnęła się demonicznie.

— Mam daleką krewną, która jest mugolką. Razem z nią oglądam anime, takie japońskie kreskówki. Uwielbiamy yaoi, czyli paringi męsko-męskie. — Wydęła usteczka. — Ostatnio jakoś w sypialni się nakarmiliście tymi słodyczami, przy okazji głaszcząc słodko, kiedy was poprosiłam!

Chłopcy spojrzeli po sobie, jednak zaraz poodwracali wzrok, czerwieniąc się wściekle.

— Nie, żebyś mi się nie podobał, Dray(1), ale, wiesz… — Gryfon podrapał się w zakłopotaniu po głowie — całowanie przyjaciela jest…

— Nie musisz kończyć, Hartie(2), ja również czuję się dziwnie — zapewnił gorliwie Ślizgon.

— Ale mówicie do siebie tak słoooodko! — zawyła zawiedziona Ślizgonka. Założyła ręce na piersi. — No to jak, pocałujecie się? — łypnęła na nich spode łba, chcąc wywołać w obu poczucie winy.

Stało się dokładnie tak, jak chciała. Klasnęła więc w dłonie i patrzyła na nich z wyczekiwaniem.

Obaj, z buraczanymi rumieńcami na twarzach, co tylko bardziej radowało Fearne, przysunęli się do siebie. Ramiona Harry'ego objęły Draco za szyję, natomiast drugi chłopiec owinął swoje wokół pasa przyjaciela. Chwilę patrzyli sobie w oczy, nadal niezdecydowani. Gdy tylko ich przyjaciółka syknęła z niezadowolenia i zniecierpliwienia w jednym, postanowili po prostu o niczym nie myśleć; zamknęli oczy, po czym zwarli swoje jakże cudowne usta w pocałunku.

Ślizgonka piszczała z zadowolenia, a jej przyjaciele całowali się zapamiętale, używając warg, języka, rąk. Roześmiawszy się, poinformowała ich, że mogą skończyć, bo zaraz przybiegną uczniowie na śniadanie. Zmarszczyła czoło w kompletnym niezrozumieniu, kiedy dwójka nie tylko nie oderwała się od siebie, ale również przywarła mocniej.

— PATRZCIE! POTTER I MALFOY SIĘ CAŁUJĄ! — rozległ się wrzask Michaela Cornera.

— NIEEEEE! — ryknęła załamana Pansy.


(1) klasyczne, w wielu opowiadaniach.

(2) wzorzec: Dray. Wzięta ostatnia litera z nazwiska Malfoy, więc trochę pod to wymyślałam. Wyszło… dziwnie.