Prolog
-Jak mogłeś spartaczyć tak łatwą misję.
Krzyczała Tsuname.
-Taką misję wykonałby siedmiolatek, a ty masz 15 lat.
Wściekła krążyła po całym biurze, a jej bursztynowe oczy patrzyły na blondyna.
-Wiedziałam, że na tą misję trzeba było wysłać Sasuke.
Usłyszał głos różowowłosej. W sali oprócz nich był jeszcze Kakashi i Sasuke. Szarowłosy patrzył z żalem na swojego podopiecznego, a wzrok Uchihy nie wyrażał żadnych uczuć. Wszyscy myśleli, że blondyn jest bezużyteczny, gdyby dali mu dojść do słowa to dowidzieli by się czemu misja skończyła się niepowodzeniem.
-Niby ma w sobie zapieczętowanego demona, ale do niczego się nie nadaje.
Słowa zielonookiej raniły dogłębnie jego duszę i serce. W końcu nie wytrzymał. Rzucił raport z misji na biurka przełożonej.
-Skoro mówicie, że jestem bezużyteczny, to po co mnie trzymacie w tej zatęchłej wiosce.
Krzyknął trzaskając drzwiami. Uważał ich za przyjaciół, prawie rodzinę, a oni traktują go jak śmiecia. Sakura cały czas bije go po głowie, nawet jeśli nic nie zrobił, Hakate go ignoruje, Sasuke patrzy na niego jakby był śmieciem, a babunia obarcza go każdą nieudaną misją. Czas wynieść się z tej wioski, z którą nic już go nie łączy, ale trudno jest podjąć tą decyzje, bo chociaż nikt go tutaj nie chce oprócz Iruki, który go uważa za syna to spędził w niej 15 lat.
-No cóż -westchnął- mam już dość.
Przeszedł przez bramę, by po chwili się odwrócić.
-Jeszcze kiedyś tu wrócę.
