WITAM,
mam nadzieję, że spodoba się Wam moje opowiadanie ;-)
pozdrawiam!
Rozdział I – Forks.
Drogi Pamiętniku,
Nazywam się Bella Swan. Od dziś będę spisywać tutaj swoje myśli. Mam nadzieję, że pomoże mi to oczyścić umysł i zapomnieć.
Od niedawna mieszkam z ojcem w Forks. Przeprowadziłam się tutaj zaraz po samobójstwie mojej mamy Renee.
Drogi Pamiętniku,
Mam swoje problemy jak każdy. Chociaż w sumie, nie każdy jest świadkiem tego, jak jego matka strzela sobie w głowę, a zaraz potem zalewa podłogę czerwoną mazią.
Od tamtej pory nic już nie jest takie same i nie będzie
Wciąż czuję zapach rdzy.
Przed jej śmiercią byłam w przedostatniej klasie w jednej z elitarnych szkół w Phoenix. Cieszyłam się ogromną popularnością, miałam niezłego chłopaka i byłam świetną cheerleaderką. Nauka też szła mi w miarę dobrze, zawsze znajdowałam się w pierwszej trójce klasowej.
Obecnie przesypiam całe dnie, a w nocy oglądam bezsensowne filmy i słucham muzyki. Nie wychodzę z domu. Nie rozmawiam z ludźmi. Nie rozmawiam nawet z własnym ojcem.
Tutejsza pogoda również mnie nie rozpieszcza. Nienawidzę zimna i deszczu.
Nie potrafię żyć jak dawniej. Szczęśliwa Bella Swan została pochowana wraz z jej matką.
Drogi Pamiętniku,
Pozostało tylko parę dni wakacji, a potem czeka mnie ostatni rok szkoły. To tylko 10 miesięcy. Dam radę.
Drogi Pamiętniku,
Pierwszy dzień szkoły powitał mnie deszczem. Pod wpływem wilgoci pasemka włosów poskręcały się w niesforne loki. Nie lubiłam tego. Poza tym, tak wiele ludzi chciało mnie poznać. Jessica, Mike, Jacob, Angela, Eric... Na szczęście skutecznie ich do siebie zraziłam i lunch jadłam w samotności. Rozglądając się po całej sali, zauważyłam grupkę uczniów. Odróżniali się na tle innych. Nie wyglądali jak typowi mieszkańcy Forks. Żadne z nich nie spojrzało na mnie, choć niewątpliwe byłam sensacją dzisiejszego dnia. W sumie nie wiem czy mnie to obchodziło. Cieszyłam się spokojem.
Urwałam się z ostatniej lekcji. Wróciłam do domu i od razu poszłam spać. Obecnie jest trzecia nad ranem, a ja nie mogę zasnąć. Dręczą mnie myśli o mojej mamie. Przez ostatnie dwa lata była taka szczęśliwa. Wyszła drugi raz za mąż, za młodszego od siebie bejsbolistę.
Dwa tygodnie przed jej śmiercią wyjechał na mecz, okropnie się posprzeczali. Czułam, że stanie się coś złego. Nie potrafię sobie wybaczyć, że nie porozmawiałam z Renee. Byłam bardziej zajęta sobą i nie chciałam szukać problemów. Czekały na mnie beztroskie dni wakacji. Miałam stracić dziewictwo i świetnie się bawić. Nikt mi nie mógł tego zepsuć. Nawet własna matka.
-Bella, wstawaj, spóźnisz się na zajęcia.
-Daj spokój Charlie, 5minut nikogo nie zbawi.
-Bells, wstawaj. Zostawiłem Ci pieniądze na stole, kup coś do jedzenia. Idę do pracy. Poradzisz sobie?
-Jezu tato, nie mam 5 lat. Dam sobie radę
-Ok. Pa Bells.
Wstałam niechętnie z łóżka. Wyciągnęłam z komody koszulę hollistera i ciemne rurki. Ruszyłam w stronię łazienki. Wróciłam się jeszcze po kosmetyczkę i przy okazji schowałam pamiętnik pod materac, który leżał w dalszym ciągu na łóżku. Nawet nie pamiętam kiedy złamał mnie sen. Mam nadzieję, że Charlie nic nie przeczytał.
Po toalecie zbiegłam szybko na dół. Wzięłam pieniądze ze stolika i soczyste zielone jabłko na drogę. Zgarnęłam jeszcze kurtkę na wypadek, gdyby znów miało się rozpadać.
Spóźniłam się nieco na pierwsze zajęcia i do klasy weszłam jako ostatnia. Zostałam od razu zlustrowana przez nauczyciela i 15 innych uczniów.
-Dzień dobry Panno Swan. Proszę zająć miejsce obok Jacoba. Będziecie razem pracować. Aha, mam nadzieję, że dostanę usprawiedliwienie za ostatnią nieobecną godzinę.
-Dzień dobry, oczywiście, zostawię je Panu po zajęciach. No tak, przecież teraz muszę je napisać.
Jacob zgarnął swoje rzeczy z biurka i odsunął mi krzesło. Ten chłopak ciągle się szczerzył, na prawdę nie wiem jak można być tak zadowolonym o 8 rano.
-Hej Bells, miło Cię znów widzieć.
-Hej.
I to by było na tyle jeżeli chodzi o konwersację z mojej strony. Odwróciłam szybko twarz w stronę tablicy. Nie miałam ochoty na pogawędkę.
Kątem oka spojrzałam na chłopaka. Był przystojny, nawet trochę mój typ – ciemna karnacja, ciemnobrązowe oczy, zadziorny uśmieszek i wysportowane ciało. Przypominał mi trochę mojego chłopaka z Phoenix.
Lekcja zleciała w miarę szybko. Wychodząc z sali zostałam złapana przez Jacoba. Ten chłopak się nie poddaje.
-Bells! Zjesz ze mną lunch ? Poznasz parę nowych osób. Na pewno nie masz jeszcze przyjaciół w Forks. Choodź. Będzie fajnie.
-Dzięki Jake, muszę iść do biblioteki. Do zobaczenia!
I w tym momencie zrobiło mi się go żal. Zauważyłam, że wyczuł moje kłamstwo. Nigdy nie byłam w tym dobra.
Żeby zagłuszyć wyrzuty sumienia, poszłam do tej cholernej biblioteki. Usiadłam w kącie i włączyłam ipoda. I wtedy pierwszy raz GO zobaczyłam.
To było niezwykłe uczucie, a raczej on był niezwykły! Nie mogłam przestać się gapić. Chciałam podejść i sprawdzić czy jest prawdziwy, dotknąć jego włosów, idealnych ust... Nawet nie wiedziałam kiedy strąciłam ipoda z ławki i chłopak skierował na mnie wzrok. Odwróciłam szybko głowę, wciągnęłam głośno powietrze przez nos i ruszyłam na następną lekcję. Na pewno się zaczerwieniłam, kurwa.
Drogi pamiętniku,
Dziś czuję się nieswojo. Nie myślę dziś o mamie. Moją głowę zaprząta chłopak z biblioteki. Był tak niesamowicie przystojny, powiedziałabym, że nawet piękny. Jestem zła na siebie, że przejmuję się takimi błahostkami, nie powinnam.
