Drabułka 1. AU - From Russia With Love
Gdy Zimowy Żołnierz wciąż jeszcze służył radzieckiej Rosji, był traktowany przyzwoicie... no, prawie. Dostawał więcej interesująco Bondowskich misji, był bardziej niezależny i sam wybierał sobie "nagrody wojownika" - o ile, rzecz jasna, wykonywał rozkazy i systematycznie poddawał się rutynowemu praniu mózgu.
Dla kontrastu to, co robiła z nim Hydra, było zwyczajnie niewłaściwym użytkowaniem sprzętu. Nie ma co się dziwić tym wszystkim błędom i dysfunkcjom. Arcydzieło zimnowojennej inżynierii nie powinno być poddawane cotygodniowemu odpowiednikowi prania w stu stopniach. Z wyżymaniem.
Zatem gdy Rosjanie chcieli wypożyczyć Zimowego Żołnierza na jedną czy dwie misje (cały ten zamęt na Ukrainie wymagał zdecydowanego działania) i zobaczyli, jak traktowana jest ich ukochana maszyna do zabijania... Cóż, mówiąc oględnie, nie przyjęli reklamacji. Zaczęło się krwawo i krwawo się skończyło.
Żołnierz z gracją zakończył eliminowanie ekipy bazy Hydry, wytarł ręce o upaćkane bojówki i z szacunkiem zasalutował. "Missija uspołniena, towariszcz Isajewa", zameldował. Porucznik Isajewa spojrzała na niego ciepło (tyle lat, tyle lat minęło od czasów Czerwonego pokoju, a on wciąż pamięta...) i bezskutecznie próbowała wytrzeć mu twarz. Chusteczka była skąpana w czerwieni.
"Serduszko, chcesz wziąć ze sobą jakąś zabawkę? Wybierz sobie, zasłużyłeś na to."
Żołnierz bez wahania podniósł coś z podłogi. Isajewa skrzywiła się.
"Jego chcesz? Przecież nawet nie jest ładny. No, już nie jest." Westchnęła ciężko. "Ale jak mówiłam, zasłużyłeś sobie. Tylko pamiętaj, ty go wziąłeś, więc ty go niesiesz. Chodź już, kochanie, matka Rosja czeka."
Przewieszony przez metalowy bark Rumlow jęknął głucho. Przywiązanie Żołnierza do bezpośrednich zwierzchników zawsze było trochę niezdrowe...
