Obok kominka z wiszącymi czerwonymi skarpetami stała duża, kolorowa i migająca choinka z porozwieszanymi bombkami i cukierkami. Na ścianach były zawieszone liczne świąteczne ozdoby i łańcuchy. W pokoju panowała radosna, świąteczna atmosfera. Może to przez te wszystkie stroiki na półkach, kolędy grające w tle albo po prostu przez szczęśliwą rodzinę bawiącą się nowo otwartymi prezentami.

-Tato!- Wykrzyczała radośnie mała brązowowłosa dziewczynka – Dostałam od Świętego Mikołaja różowy soniczny śrubokręt!- Podskakiwała razem z jej loczkami i biegała ze swoim prezentem nie mogąc opanować swojej radości tak jak jej trzej bracia.

-Matt. Mógłbyś powiedzieć swojej siostrze żeby przestała tak wymachiwać śrubokrętem? Jeszcze komuś oko wybije - powiedział lekko bezradny mężczyzna starający uspokoić dwójkę chłopców bijących się na miecze świetlne- Hej! Uspokójcie się! I oddajcie te miecze! I śrubokręty, które macie w kieszeniach też!

Do pokoju w tym czasie weszła uśmiechnięta blondynka niosąc ciasteczka i ratując bezsilnego „tatę" od nieposłusznych dzieci, które zobaczywszy słodycze na tacy młodej dziewczyny zaraz do niej podbiegły.

-Dzięki, Rose… Ratujesz mi życie. – To mówiąc podszedł do niej i cmoknął ją lekko w usta. –To teraz… Skąd dzieci mają śrubokręty? –Powiedział brunet patrząc uważnie w jej brązowe oczy charakterystycznie podnosząc brew i przytulając się do niej.

-Emm… Aa! Te śrubokręty! No przecież od Mikołaja!- Oznajmiła z lekkim uśmiechem unikając prawdy i jego przenikliwego wzroku.

-A ten Mikołaj to, kto?- Spytał mężczyzna nie dając za wygraną.

-Eh… No dobra… Ja je kupiłam. Ale spójrz, jakie są przeszczęśliwe! Zawsze chciały mieć swoje śrubokręciki. – Powiedziała pokazując w stronę bawiących się dzieci mając nadzieję, że mężczyzna odpuści trochę.

-Przecież dobrze wiesz, co sądzę o kupowaniu śrubokrętów dzieciom… To są jeszcze dzieci. –Odrzekł z wahaniem Doktor przenosząc wzrok z dziewczyny na swoje pociechy.

-Wiem! I jeszcze przez dłuższy czas tak zostanie…. Nie masz, o co się martwić. – Stwierdziła blondynka patrząc prosto w oczy swojego ukochanego męża chcąc go trochę uspokoić.

-Mam nadzieje, że masz rację…- powiedział trochę niepewnie brunet , ucałował blondynkę w skroń i chwycił ją za rękę- Rose, jak teraz mają śrubokręty to muszę im pokazać jak ich używać. Liczę na to że w tym mi pomożesz.

-OK. Tylko muszę iść wyciągnąć ciasteczka z piekarnika i zagrzać dzieciom mleko. Poczekasz chyba tyle?

-Tak, tak.

Rose pocałowała Doktora w policzek a następnie poszła po ciepłe mleko i resztę ciasteczek dla dzieci. Gdy wróciła za jakiś czas ujrzała dzieci i jedno duże „dziecko" śpiących ze zmęczenia na podłodze. Wszyscy rozpromienieni trzymali swoje śrubokręty. Młoda dziewczyna uśmiechnęła się i poszła na górę szykować łóżka dzieciom.