Dla Fryderyki, na Zajączka, podwójne. Prompt był kompozycyjny: śmierć bohatera: ulga i poczucie winy. No, jak to tak ujęłam, to nawet by się na dawną maturę nadawał.

W 1916 mieli temat, na przykład, Stosunki Polaków z Zakonem Krzyżackim ze szczególnym uwzględnieniem Grunwaldu. W 1953: Młoda Polska Ludowa, młody ja. Potem się przewijały różne, Klasycyzm stanisławowski a klasycyzmu nurt główny, porównaj. Przy całej propagandowości niektórych przynajmniej jakiejś wiedzy te tematy wymagały.

Ad rem, ad rem: Rowling napisała jednak książkę kultury masowej, nie mogła więc naruszać konwencji. Miejscami rzecz wygląda, jakby ją pisała z teoretykami literatury pod rękę, wybierając z ich myśli wątki dotyczące kultury masowej, a następnie po prostu stosując opisane sposoby. Zwłaszcza w Bitwie, gdzie giną idealni ci, co powinni, by nie niepokoić mieszczańskiego sumienia. ; - ) Ale Rowling, myślę, po prostu ma niesamowity talent do literatury popularnej.


Konwencja romansowa

Urządzono, oczywiście, wystawny, piękny pogrzeb zaraz po wygranej Bitwie o Hogwart. Płakano. Krzyczano. Rozpaczano. Chwiano się na nogach, w otoczeniu uprzejmych bliskich albo urzędników z Ministerstwa. Gazety wypełniły patetyczne nagłówki, dramatyczne kondolencje, wytłuszczone nekrologi, sentymentalne wspominki.

Wszystko jak należy. Nimfadora i Remus odchodzili z honorami. Okazywano żal, bo przecież mały Teddy, bo heroiczna śmierć, bo przecież to była taka... piękna para. Nietypowa, ale piękna. Zwłaszcza w bohaterskiej śmierci; tylko w niej.

Ci, którzy się odważyli złamać tabu, szlachetni buntownicy, pełni dobrej woli burzyciele – leżeli martwi. Przekroczenie granic jest aktem wzniosłym i świętym, i romantycznym – i skutkuje karą.

Wszystko jak należy.

Z archiwum się niekiedy wychodzi z zawałem

Minęło wiele, wiele lat nim Harry, porządkując papiery Zakonu Feniksa, pojął, że śmierć Syriusza była „Sprawie" wyjątkowo na rękę. Uniknęli konieczności sądowej walki o amnestię, pytań o rodzinne powiązania. Nade wszystko – Syriusz był niewygodnym sojusznikiem. Prześladowanym przez demony, choroby nerwowe.

Jego pobyt w kwaterze głównej był opieką, dbaniem, by nie zrobił krzywdy sobie lub innym. Opieką, która zajmowała czas i środki, którą, wynikało z dokumentów, podjęto jedynie ze względu na dom, nalegania Remusa zbywszy. Rezydencja Blacków świetnie się nadawała na kryjówkę, musieli więc znosić jej właściciela.

Aż tu raptem wszystko przeszło na Pottera, który zyskiwał dodatkowo doskonałą motywację do walki. Harry był znacznie wygodniejszym bohaterem: miał przyjaciół, poukładane w głowie, słuszną hierarchię. Syriusz, biło z osobistych notatek członków Zakonu, nie dożyłby trzydziestki, gdyby nie Azkaban. Zabiłby się w jakiś marny, mały sposób, zaćpał, zapił, rozbił na motorze. Upiór, pisali, śmierć jest przy nim i w nim, zawsze zbuntowanym. Wobec rodziny, konwenansów, losu, obowiązków, wobec, napisał wprost Dumbledore, życia. Życia jako warunków, jako świata i życia jako konieczności.

Ale jedynie Snape oznajmił na naradzie, do której zaklętych protokołów dotarł Harry: „to dla nas szczęśliwy traf, że Black zginął; martwy nie przysparza problemów, a może nawet się przyda jako męczennik niższej rangi".