Omi po prostu patrzył jak Jack odchodzi. Po ulicy płynęła woda, a deszcz cały czas się nasilał. Włosy Młodego Geniusza Zła przyklapły i opadały na ramiona. Jack po prostu odchodził, przegrany, pokonany... Nic nie powiedział, nie odgrażał się. Omi stał i patrzył na oddalajacą się sylwetkę. Spojrzał na Sferę Yun która trzymał w ręce. Czy to aż tak ważne żeby...

- Jack, poczekaj! - w głosie Omiego można było usłyszeć smutek? Ale raczej coś w rodzaju tajonej rozpaczy, załamania. Spicer przystanął i powoli odwrócił sie w stronę młodego mnicha. Podszedł do niego. Nie miał już makijażu, cały spłynął. W potokach płynącego deszczu trudno było dostrzec czy po jego twarzy płyną krople wody czy łzy. Przyklęknął koło Omiego i wyciągnął zza koszuli jeden z Wu. Latarnię Sun Chi. Zdjął ja ze swojej szyi i delikatnie zawiesił Omiemu. Uśmiechał się blado i delikatnie pogłaskał go po policzku. Mnich spuścił głowę. Nie powinien płakać ale...

- Dlaczego?

- Omi... Stoimy po przeciwnych stronach barykady. Ty walczysz o dobro, ja o władze nad światem. Nie możemy być - Jack zawahał sie nad określeniem ich związku.

- Przyjaciółmi. Bliskimi przyjaciółmi. - dokończył za niego Omi, odwracając twarz.

Młody Geniusz Zła wbił wzrok w swoje buty, ale ręki nie zabrał. Nie mógł. Może i Omi był Szaolińskim idiota ale był pierwszą osobą która zainteresowała się jego zdrowiem. To takie proste, takie w stylu tego małego, żeby pytać się po co pali papierosy. Ale nie w jego stylu było stwierdzić ,żeby przestał bo zachoruje, a on Omi, tego nie chce. I oddał mu Shen Gong Wu...

- Musze wracać. Wuya i ... I Chase czekają.

- Boisz się Younga?

- Wiesz Omi, są rzeczy których nie zrozumiesz. To co jest pomiędzy mną a Chasem jest czasem niezrozumiałe nawet dla mnie. - powiedział cicho Jack i pogłaskał go po głowie.

- Nie zapomnę.- Jack wyczuł ,że mnich ledwo tłumi płacz. Ku jego zdumieniu Omi delikatnie go pocałował. W policzek, delikatnie muskając kącik jego ust. Uśmiechnął się blado. Pocałował go policzek i wstał. Powoli odszedł, ale cały czas czuł że Omi stoi za nim. Włączył swój plecak i odleciał.

On też nie zapomni.