Yachiru obserwuje. Z gałęzi drzewa, na której siedzi, doskonale widać pole bitwy.
— Kurosaki-kun! — krzyczy rudowłosa dziewczyna. Arrancar góruje nad nią, gotów do kolejnego ciosu. Ichigo Kurosaki nie słyszy, nie może jej słyszeć. U boku Rukii Kuchiki walczy ze swoim własnym wrogiem o kilkadziesiąt kroków dalej.
— Kurosaki-kun!!!
Złocista tarcza pęka na kawałki pod uderzeniem. Dziewczyna kuli się, przerażona…
Strzała błękitnego światła przecina powietrze, dosłownie zmiatając Hollowa z powierzchni ziemi. Smukła postać w bieli pojawia się niemal znikąd przy Orihime Inoue, porywa ją na ręce, unosi w bezpieczne miejsce. Lądują tuż obok drzewa, na którym siedzi Yachiru. Chłopiec przyklęka, wciąż z dziewczyną w ramionach, jej kasztanowe włosy odcinają się wyraźnie od białego stroju Quincych.
— Orihime… — szepce Uryu Ishida. Jego twarz jest samym oddaniem.
Mija chwila i powieki dziewczyny unoszą się. Szare oczy wpatrują się w Quincy'ego nieco nieprzytomnie, by po chwili wypełnić się niepokojem.
— Kurosaki-kun… — dobywa się z ust Orihime. — Co z…
W ciemnobłękitnych oczach Ishidy zapala się ból, nieporównywalny z żadnym innym. Inoue nie widzi tego; myślami, nawet teraz, zdaje się być przy Kurosakim.
— Nie martw się, Inoue-san — odpowiada Quincy krzepiącym tonem.— Kurosaki-kun da sobie radę.
Uśmiech Ishidy dowodzi niezwykłego męstwa — ale Inoue nawet go nie zauważa. Ponownie odpływa w błogie objęcia nieświadomości, z imieniem Kurosakiego na ustach.
Yachiru obserwuje ze swojej gałęzi. I nie potrafi zrozumieć.
