- Cześć, tato. Dawno mnie tu nie było.

Czarnowłosy przykucnął, kładąc świeży bukiet kwiatów na nagrobku. Trzymający go z rękę chłopiec, podobny jak dwie krople wody, zrobił to samo.

- Przyszedłem... Porozmawiać. I przedstawić ci kogoś. To Takahiro. Wiem, że zawsze chciałeś mieć wnuka...

- ...Cześć, dziadku?

Nie wiedziałem, naprawdę o tym nie wiedziałem. To było kilka lat temu, kiedy jeszcze nie byłem Inspektorem. Taka dziewczyna... Ona... To był tylko jeden raz. Nie, żebym ja był wtedy jakiś... Cholera, ciężko to ogarniać. Jedna rozmowa, jeden wieczór, jedno dziecko. Nie wiedziałem, kontakt się urwał, a ona, najpopularniejsza wtedy... Jakoś wszystko biegło dalej. Słyszałem że wyszła za mąż, ale to tylko pojedyncze strzępki informacji, jak o innych moich... znajomych. Pracy poświęciłem wszystko, życie osobiste dla mnie nie istniało, ale sam przecież o tym doskonale wiesz. A teraz, ona przyszła, powiedziała, jak to było. Takahiro jest do mnie podobny, zbyt mocno podobny, żeby była mowa o jakiejkolwiek pomyłce. Tylko oczy ma po niej.

Nie mogę się nawet nim zajmować, nie teraz. Na zewnątrz czeka na mnie Tsunemori, bo przecież Egzekutor nie może być spuszczony ze smyczy... Ona też dała mi czas. Dzień. Tylko dzień mogę spędzić ze swoim dzieckiem. Dzieckiem, o którym przez ostatnie dziesięć lat nie miałem zielonego pojęcia.

Dzieckiem, które wychowywało się cały ten czas bez ojca, którego teraz może poznać tylko przez dokładnie dwadzieścia cztery godziny. Ojca, który jest Egzekutorem.

Tyle słów. Tyle informacji. Ale... nie umiem...

Wstał, odwrócił się na pięcie i odszedł, a chłopiec ruszył za nim.