To moje 1 fanfiction z tego anime i 1 publikowane gdziekolwiek, nie wiem czy napisać coś jeszcze, więc może jednak nie jest tak źle?
Mało kto nie spał wczesnym rankiem w kwaterze zwiadowców, wyjątkiem była chyba tylko Mikasa nerwowo poprawiająca szalik. Miała wrażenie, że ten zaczyna ją dusić i delikatnie palić w skórę. Wiedziała, że to tylko złudzenie, ale nie potrafiła się powstrzymać przed ciągłym poprawianiem czerwonego, jakże niewygodnego fragmentu materiału.
Odwróciła się nerwowo i spojrzała w mrok. Nikogo nie było. Skarciła się w myśli za takie głupoty i szła dalej do swojego pokoju, w którym powinna spędzić noc. Powinna spać teraz w swoim wąskim łóżku i obudzić się o brzasku, trenować aż do śniadania i później posprzątać wszystko zgodnie z rozkazem.
Wślizgnęła się szybko do pokoju i rzuciła na łóżko nawet nie się przebierając i tak będzie musiała zaraz wstać. Starała się bezskutecznie wymazać z pamięci zdarzenia ostatniej nocy. Co ją podkusiło do czegoś takiego? Dlaczego musiała to zrobić z kimś takim? Przecież Eren był dla niej najważniejszy w życiu, każdy to wiedział. Nawet Jean ostatecznie dał sobie spokój widząc jej brak zainteresowania.
Wiedziała kto, a raczej co ponosiło winę. Alkohol wśród żołnierzy powinien być czasem surowo zakazany, a ona jako dość trzeźwa musiała odeskortować niektórych do ich pokoi. Tylko skąd mogła wiedzieć, że Levi udaje? Chciała zwalić na alkohol to, że tak łatwo mu się oddała, tylko jakie on potrafił rzeczy wyczyniać w łóżku. Nie, tego nie mogła zapomnieć.
Chyba każdy słyszał plotki o dołączeniu Leviego do oddziału i jego wcześniejszym życiu. Mało kto wierzy w to, ale jedna z plotek mówi, że kapral kiedyś był bardzo uzdolnioną prostytutką. Mikasa wiedząc, że to nie prawda po dzisiejszej nocy mogłaby to zaakceptować.
Levi z niemałą złością musiał wstać o brzasku, przecież nikt nie przypilnuje tych idiotów, w szczególności tego dzieciaka Erena. Cholera. Jak ona spojrzy temu dzieciakowi w oczy? Przespał się z jego przyrodnią siostrą? Dziewczyną? Obrońcą? Stalkerem? Sam nie wiedział jak ta relacja przebiegała. Powinien wybrać sobie Hanji, chociaż pewnie ona zostałaby do rana i zechciała przekonać go do szaleńczego planu wyprawy za mury…
Niestety musiał się ubrać i zejść na dół, ciekawe czy ktoś po dość ciekawym wieczorze, a dla niektórych również nocy miał siłę i chęci wstać i zrobić mu herbatę. Niestety wchodząc do kuchni trafił na źródło swoich małych problemów i kogo by innego, Erena. Brunet jak tylko go dostrzegł stanął na baczność, a jego ręka zapewne miała za chwilę wykonać ten bezsensowny dla kaprala i szybki ruch w stronę piersi, zignorował go. Spojrzał przelotnie na Mikasę i usiadł, za chwilę i tak dostał herbatę.
Niektórzy mogliby się wykłócać co do napoju, który pije kapral, przecież to nie była herbata, tylko zwyczajny napar. Wszyscy zwiadowcy wiedzieli jednak, że napoju kaprala lepiej nie nazywać naparem, ani niczym innym, to herbata i koniec.
Levi cały dzień ignorował Mikasę i Erena, z resztą tak jak zawsze, tylko dziś zwracał na to uwagę, co raczej było odwrotnym skutkiem do zamierzonego. Jednak unikanie konfrontacji na nic się zdało. Całkowicie zapomniał o wieczornych ćwiczeniach Mikasy i spotkał ją na korytarzu. Dziewczyna patrzyła się na niego nie zmieniając wyrazu twarzy. Kapral i młoda zwiadowczyni nadal na siebie patrząc skinęli głowami na znak porozumienia.
To co jest w korpusie zwiadowców, pozostaje w korpusie, a alkohol nie jest niczym dobrym.
