. . .

Jasna jak ogień

. . .

Jasna jak ogień, tak nazwał ją Gorim, a ona najpierw śmiała się z tego, później uśmiechała, a jeszcze później jej serce zadrżało lekko, gdy zrozumiała, że naprawdę tak myślał, i kiedy dotarło do niej, że jego lojalność stała się czymś o wiele więcej, i ucieszyło ją to odkrycie. Oczy jak płomienie i włosy jak złocista lawa, mówił jej później, gdy szeptali sobie wyznania uczuć, które nie miały prawa zaistnieć, a jednak rozkwitły, i żadne z nich nie chciało ich zdusić.

. . .

Gorący jak ogień był jej bezsilny gniew, gdy ojciec podniósł wzrok znad ciała Triana i popatrzył na nią oczyma gasnącymi jak węgle, a Bhelen stał obok z twarzą niewzruszoną jak kamień. Niech Kamień wysunie się spod twoich stóp, gdy będziesz upadał, bracie, przeklinała go, a serce gorzało jak płomienie.

Wstyd, jak ogień, palący każdy mięsień i każdą myśl. Jej istnienie wymazane z Kamienia, i, Przodkowie, miejcie miłosierdzie dla mego brata, myślała, i, Przodkowie, przebaczcie mu, myślała też, bo sama nie mogła przebaczyć ani wykrzesać z siebie nawet krzty miłosierdzia.

Rozpacz jak lawa, dusząca i lepka, gdy Gorim po raz ostatni trzymał ją w ramionach, i jasna jak ogień i z oczami jak płomienie i włosami jak złocista lawa, wyszeptał zamiast pożegnania, a jej serce stopniało i łzami spłynęło po jej policzkach.

. . .

Jasny jak ogień był dzień, gdy znów ujrzała Gorima, całego i zdrowego, i, Przodkowie, przez mgnienie oka niemal mogła przebaczyć swojemu bratu. Jasna jak ogień i z oczami jak płomienie i włosami jak złocista lawa, powiedział cicho, głosem złamanym jak strzaskany miecz, tak inna od mojej żony, dodał.

Ból przeszywający jak płomienie, gdy pojęła, że nie zaczekał na nią, ale jej serce wcześniej już stopniało i niemożnością było przywrócić mu kształt, jaki miało przedtem, przed nim, przed nimi. Samotność, dusząca jak lawa.

I łzy jak lawa, wypalające sobie drogę w dół jej twarzy, gdy późno w nocy płaczem kołysała się do snu.