Informacja do czytelników

Muszę wyjaśnić – za sprawą prereaderów – o co tu chodzi. Fic będzie traktował w większości o wojnach, w późniejszych tomach mamy też trochę przygodówki.
Wszyscy główni bohaterowie są królami.
Jest to najprawdopodobniej największy crossover jaki przeczytacie (i nie twierdzę, że najlepszy). Czemu? W ciągu 10 lat zgromadziłem w nim osiem fandomów. A są to seriale/książki/etc.: Tabaluga, Król Maciuś Pierwszy, Sknerus McKwacz, W 80 dni dookoła świata, Fineasz i Ferb, My Little Pony: Friendship is Magic, Jej Wysokość Zosia, Żółwik Sammy i Spółka. Oczywiście, wszyscy ludzcy "młodzi" bohaterowie są starsi (17-18 lat).
Jeżeli właśnie pomyśleliście "zajefajnie, znowu gniot, wszystkich rzuci od razu w jedno miejsce, nie poletzam, 2/10 za dobre chęci" – to popełniliście błąd. Minie dużo czasu, zanim oficjalnie w tekście pojawi się nazwa Equestria. Zanim pojawią się żółwie – minie w luj czasu.

Czas akcji płynie niezależnie od naszego rzeczywistego. Technika się za to przeplata.

Gdybyście się zdziwili, czemu są lata 2000, już wyjaśniam – do 1900 roku nie było znacznych organizmów państwowych (cos było, nie wiadomo co – brakuje dokumentów), w tym roku organizuje się pierwsza nacja i zaczyna się liczenie czasu.

Posłużę się tutaj mapą sprzed roku-dwóch: 3e34/f/2014/222/f/1/bohaterowie_60_wojen_heroes_of_60_wars_fic_map_by_
(wtedy błędnie przetłumaczyłem nazwy niektórych miast, za co wybitnie przepraszam)
Duża wyspa pośrodku to Centralny Kontynent (Czemu? Wszystko inne to wyspy). Mieści dwa kraje – Republikę Ursusa (monarchia – 7 lat przed wydarzeniami doszło do małej wojny domowej, a obecna struktura władzy jest poniekąd skutkiem) i Królestwo Maciusine. Centrum wszystkich wydarzeń. Na zachód od CK jest Rajska Dolina z Lodolandią, trochę dalej Król. Zachodu. Na północ od CK – Kaczogród, Anglia (tu muszę coś wyjaśnić – w akcie III będzie o tym powiedziane, że jest królowa, później niestety tego nie sprecyzowałem czy monarchia wróciła, czy nie) i Rep. Danville (monarchia – podobnie jak w Ursusie). Na wschód od CK – Lwia Skała, Equestria (Canterlot) i Cesarstwo Wschodu (Kluczowe). Zastanawiałem się, gdzie wrzucić Czarlandię (mapa jest sprzed dodania krainy do serii) – niech to pozostanie tajemnicą do odpowiedniego aktu. W trakcie akcji pojawi się wiele smaczków, nawiązań, będą wrzucane elementy z innych filmów, etc. - uważne czytanie jest tutaj obowiązkiem, inaczej możecie wielu rzeczy po prostu nie zrozumieć.

Czytanie pojedynczych rozdziałów bez przeczytania poprzednich zakończy się niezrozumieniem fica.

Miłego czytania, i kultowo - R&R.

Rozdział I - Oblężenie Rajskiej Doliny

Kolejny czwartkowy dzień szarówki i ewentualnego deszczu w Ursusie trwał już godzin 17 i pół. Podczas godzin szczytu do domów ciągnęły setki mieszkańców zdążających z biur czy fabryk. Od kilku dni jednak czuło się wszędzie napięcie – w zakładach, na kolei czy w środkach komunikacji miejskiej. Nie było to typu „Czy się nie spóźnię?", „Czy za tymi światłami nadal jest korek?", „Czemu musi być tylu bałwanów na drogach?" etc.
To była mocna niepewność i strach o jutro. Coś, czego w Republice Ursusa nie czuło się od dawien dawna.
Jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że co jedenasty budynek był uszkodzony bądź zniszczony, a w odległości 50 km od miasta stały wrogie wojska, czekające na skinienie palcem swego wodza, to był strach uzasadniony.
Zapewne powiecie „Przecież są dowódcy, władze cywilne, oni powinni dbać o bezpieczeństwo mieszkańców!". Otóż z władz cywilnych istniała tylko – zawieszona na czas wojny – rada miejska, a dowództwo armii w 40% było w niewoli.
Sytuację pogłębiał jeden ponury fakt - Republika nie miała głowy państwa.
Poprzednia królowa zginęła podczas heroicznych walk o miasto z rąk głównodowodzącego wojskami atakującymi. Pałac królewski – z czasów, gdy stolica kraju znajdowała się w Oceanowie, na zachód od Ursusa – został w większości zniszczony.
Co więc należy robić, gdy nie ma króla bądź królowej?
W stolicy Republiki w takim wypadku jak najszybciej zbierali się posłowie. Jednak nie byli to posłowie na sejm, czy do senatu, bądź dyplomatyczni. Posłowie (i posłanki, lecz te były rzadkością) w Republice Ursusa byli najwyższymi dowódcami armii po władcy oraz zarządzali prowincjami1. Nie wystarczyło więc tylko zrobić coś dla kraju - i bach! - masz stanowisko posła. Na to miejsce marzeń trzeba było zasłużyć w armii, a jeżeli miało się szczęście (i głowę na karku), to błyskawicznie można było zostać pierwszą osobą – po władcy – w armii. Do tego dochodziło jeszcze zasłużenie się dla kraju.
Posłowie wybierali jedną osobę spośród siebie na króla. Przebieg głosowania, jak i „kampania wyborcza" były ściśle tajne dla ich uczestników. Uczyniono tak, aby uniknąć malwersacji, korupcji i ustawiania wyników. Decyzja każdego posła musiała być jak najbardziej świadoma i odpowiedzialna – nie było dla niego w chwili oddania głosu pewne, czy dożyje bądź dotrwa do ponownej elekcji.
W końcówce elekcji roku 2007 wyraźnych pretendentów-faworytów do tronu było trzech. Pierwszy z nich, poseł Ostrowski, miał 57 lat. Urodził się w Portowie – mieście na pn. od Ursusa, jego prowincją był Kormoranów, na zach. od Brzegu.
Drugim faworytem był poseł Woźniak, lat 55, urodzony w Michałkowicach k. Granicy2, zarządzał prowincją Polkowice.
Trzecim kandydatem, prowadzącym w sondażach (które były wynikami głosowań), był poseł Oczko, lat 40, urodzony w Stolicy3, zarządzał Oceanowem i jego okolicami.
Właśnie o siedemnastej trzydzieści zarządzono kolejne głosowanie. Posłowie powracający na salę obrad – którą była odpowiednio przygotowana4 sala prób chóru w Teatrze Republikańskim (sala w pałacu była zniszczona) – byli już tym tygodniowym obowiązkiem wyboru zmęczeni. Codziennie dyskusja – głosowanie – przerwa – dyskusja – głosowanie – przerwa – dyskusja – głosowanie – dyskusja – przerwa... i tak wkoło Macieju od 7 do 23.
Zadzwonił dzwonek oznajmiający kontynuację obrad poselskich. Wszyscy byli na swoich miejscach, drzwi zamknięto na klucz.
-Witam Panie posłanki i Panów posłów po przerwie, powracamy do porządku obrad... – zaczął przewodniczący Zgromadzenia Poselskiego.
-Panie Przewodniczący – odezwał się poseł Chrzanowski – zgłaszam wniosek o zezwolenie na wygłoszenie 5 minutowego przemówienia dla posła Kazimierza Oczki.
Wszyscy zebrani spojrzeli na siebie zdezorientowani. Część z nich skierowała swój wzrok na wspomnianego posła, który sam był tym pomysłem zdziwiony.
-Udzielam zezwolenia. Na mównicę zapraszam zarządzającego prowincją Oceanowo posła Kazimierza Oczkę.
Pośród ogólnej ciszy z rzędu trzeciego – licząc od dołu – wstał wywołany człowiek. Kazimierz miał 185 cm wzrostu, miał czarne włosy, ubrany był – jak zwykle – w skromny garnitur i błyszczące, choć nie nowe, buty.
Postać ta była wręcz legendą. Mimo tego, że pochodził ze Stolicy – co wielokrotnie mu wytykano – w ciągu kilkudziesięciu lat zrobił zaskakującą karierę w wojsku, zaczynając od zwykłego szeregowca, na pośle kończąc. Wielokrotnie sprawdzał się jako wyśmienity dowódca wojsk, często powierzano mu nie tylko misje dyplomatyczne, lecz też i tajne operacje wojskowe.
Wielu dowódców na świecie drżało na sam dźwięk zdania „Idą wojska posła Oczko". Gdzie bowiem się pojawiał Kazimierz, tam z oddziałów przeciwnika mało kto był skłonny walczyć.
-Szanowny Panie Przewodniczący, koleżanki i koledzy posłowie – zaczął Oczko po wejściu na mównicę – nie wiem, czemu kolega Chrzanowski wpadł na pomysł pięciominutowego przemówienia, ale co zostało już podarowane, nie wypada tego odrzucić. Siedzimy w tym budynku od tygodnia, chcąc wybrać następcę – bądź następczynię – królowej Katarzyny. Spośród naszej setki do tronu najbardziej pasuje trzech. Wiem, że jesteście zmęczeni całym tym procesem, że chcielibyście wrócić do prowincji, do rodzin, i to jak najszybciej. Jednak – jak wszyscy ślubowaliśmy przed poprzednimi władcami Republiki – przed dobrami osobistymi kładziemy dobro państwa. 50 kilometrów stąd stoi armia Maciusia i czeka tylko na naszą decyzję. Wszyscy mamy dosyć obecnej sytuacji. Zastanówcie się dobrze nad wyborem, ponieważ wiem, że nie chcecie tutaj szybko wrócić. Zastanówcie się, kto może dać Republice spokój na następne kilkadziesiąt lat. Dziękuję bardzo.
Oklaski były żwawe – poseł Oczko streścił idealnie sytuację, w jakiej znajdował się kraj.

-Dziękuję za przemówienie, panie pośle. – rzekł przewodniczący. - Przechodzimy do kolejnego punktu porządku dziennego obrad Zgromadzenia Poselskiego zwołanych w celu wyłonienia następcy królowej Katarzyny IV. Głosowanie numer 6 ws. wyboru 37 władcy Republiki Ursusa. Panie i Panowie posłowie proszeni są o wpisanie w swoje panele do głosowania maksymalnie trzycyfrowego numeru posła, na którego Pani lub Pan poseł chce oddać głos, i zatwierdzenie go zielonym przyciskiem.
Przez dziesięć sekund trwało głosowanie.
-Dziękuję za oddanie głosów.
Minęło 5 sekund, zanim system przetworzył wyniki głosowania.
-Głosowało 100 posłów, głosów ważnych oddało stu. 63 kandydatów oddało głos na p. posła Kazimierza Oczko, 17 oddało głos na p. posła Andrzeja Ostrowskiego, 5 głosów oddanych zostało na p. posła Karola Woźniaka, pozostałe głosy nie wystarczyły do osiągnięcia przez pozostałych posłów progu informacji publicznej 5 głosów. Nowym królem Republiki Ursusa został Pan poseł Kazimierz Oczko.
Na sali zapanowała euforia, wśród części zgromadzonych słychać było też szepty rozmów na temat tego, co się wydarzyło. Króla-elekta poproszono o przejście do sąsiadującej sali, gdzie czekał na niego strój elekcyjny. Drzwi do sali obrad otwarto.
-Panie i Panowie posłowie! Proszę o pozostanie na swoich miejscach, za chwilę zostanie odśpiewany hymn Republiki Ursusa! - próbował przekrzyczeć gwar przewodniczący Zgromadzenia. Nic to nie dało, gdyż duża część posłów była już na korytarzu i schładzała swoje suche gardła wodą i sokami.

Po około 6 minutach Zgromadzenie powróciło na swoje miejsca, można więc było przystąpić do hymnu kraju. Z 99 gardeł wydobyła się pieśń skomponowana przed ośmiu laty w momencie przewrotu ursuskiego.

Od Oceanowa do Granicy
I od Brzegu do Portowa
Biegnie wieść, już nie hiobowa
że kraj odbudowan jest!
Republika, Republika
to nasz największy cel
i jej wolność, i jej wolność
to wrogów najgorszy sen!
Dziesiątki lat tak budowana
Mozolnie, lecz z trudem, bez łask
Gdy odszedł stary król,
lud swe prawa przywrócił!
Do Ursusa, do Ursusa
tam Wolność narodziła się
i gdy wszyscy stracą swą nadzieję
my będziemy bronić jej!

Ze względów bezpieczeństwa, przedstawienie króla-elekta ludowi zostało odwołane, a koronacja została wyznaczona na następny dzień. Mimo wszystko w całym kraju zapanowała euforia – każdy znał nazwisko Kazimierza Oczki, który zasłynął z brawurowych działań podczas wielu wojen z czasów Państwa Centralnego, a także ze swojego efektywnego zarządzania prowincjami, których był zarządcą.
Wszyscy mieszkańcy Republiki spodziewali się zmiany sytuacji, w jakiej znajdowało się państwo.
Zresztą, nie tylko oni.

Wieści o wyborze posła Oczki na władcę nie ominęły także króla Maciusia I, który w tamtym momencie przebywał w obozie dowodzenia, 50 km od Ursusa.
Do jego kwatery wbiegł ok. 20:30 posłaniec ze stacji nasłuchowej.
-Wasza Wysokość! Republikanie mają nowego króla!
-Tak? - spytał mały władca. - Któż to jest?
-Wasza Królewska Mość nie spodziewa się nazwiska, jakie wybrano.
-Gadajże żwawiej, nie mam na to całej nocy!
-Królem został poseł Oczko.
Maciuś zastygł nad swoim biurkiem. W tym momencie bowiem spełniły się jego największe obawy. Oczko był zdolny do przeprowadzenia manewrów wojskowych, których inni dowódcy nie byliby w stanie nawet rozpocząć. Głównie dzięki temu zawdzięczał swoją błyskotliwą karierę w wojsku, pomimo bycia obcokrajowcem.
Do kwatery dowodzenia w międzyczasie dotarli głównodowodzący armią Wschodu.
-Jaką armię mają pod Ursusem? - spytał Maciuś.
-Udało im się zgromadzić 40 tysięcy wojska.
-Mamy osłonięte skrzydła? [obóz był usytuowany w wypukłości frontu – nieosłonięcie skrzydeł grozi oskrzydleniem z trzech stron]
-Z tego co mi się wydaje... nie za bardzo.
Zapadła cisza.
-Zwijamy armię do granicy sprzed wojny – zarządził król. Wszyscy byli zaskoczeni.
-Niby czemu? - spytał jeden z generałów – Nowy władca Republiki nie przejął jeszcze obowiązków królewskich. Nie ma czego się bać, Wasza Wysokość!
Maciuś spojrzał na generała i wstał.
-Otóż, moi Panowie, niestety, jest czego się bać. Nie potraficie docenić przeciwnika, co jest zgubne dla armii. W dodatku nie zapewniliście naszym skrzydłom obstawy. Wyślijcie nowemu królowi propozycję rokowań, miejsce – tu na chwilę władca zamyślił się – Watergate. Tylko żwawo!

Następnego dnia, o 10:00, w głównej sali Teatru Republikańskiego odbyła się ceremonia koronacji posła Oczko na króla. Trwała minut 40, ze względu na dosyć dziwną bezczynność armii Król. Maciusinego. Nowy król obrał imię Pawła I.
W momencie, gdy uroczystość miała się zakończyć, na scenę wbiegł posłaniec, wręczył królowi jakiś papier i szepnął parę słów do ucha. Monarcha nie okazał żadnego zaskoczenia wobec słów, które usłyszał. Następnie posłańca odprawił, kartkę rozwinął i szybko przeczytał wzrokiem. Potem wiadomość zwinął i podał brygadierowi Sikorskiemu, wieloletniemu współpracownikowi oraz pomocnikowi dawnego posła.
-Szanowni Państwo – zaczął król – dostałem właśnie propozycję pertraktacji od króla Maciusia I pod Watergate. I nie jestem nią zaskoczony. Ogłaszam zatem, iż na miejscu się stawię. I mówię z tego miejsca: Wasza Wysokość mnie doskonale zna od lat, więc nie życzę sobie żadnych podstępów czy innych zamachów na moją osobę. Dziękuję.

Dwie i pół godziny później, w tej samej sali prób chóru, w której doszło do elekcji posła Oczki, odbyła się pierwsza narada wojskowa pod zarządem Pawła I. Z pomieszczenia wyniesiono pulpity z panelami do głosowania oraz część krzeseł, wymontowano tablicę elektroniczną pokazującą wyniki głosowań. Wstawiono za to olbrzymi stół z mapą wschodniej części Republiki Ursusa (od stolicy do granicy państwa).
Spotkanie rozpoczęło się od złożenia raportów sytuacyjnych. Wynikało z nich jasno, że Maciuś cofa swoją armię na dawną granicę republikańsko – wschodnią.
-Ten ruch jest, szczerze mówiąc, bez sensu– mruknął król.
-Wasza Wysokość, w obliczu rokowań to dla nas dobry znak, prawda?
-Z naszej strony – tak, ponieważ odzyskujemy w pokojowy sposób tereny będące pod okupacją Królestwa Wschodu5, ale też i źle, ponieważ zanim nasze oddziały obsadzą umocnienia graniczne, to rokowania mogą już trwać, a być może już po nich ze względu na fiasko. Z kolei z punktu widzenia Maciusia – to już są moje przypuszczenia – w razie niepowodzenia rozmów bądź ataku z zaskoczenia jego armia będzie musiała zajmować tereny, które co dopiero opuściła. Moja ocena tego jest taka – wyślijcie jak najszybciej nasze wojsko na tereny opuszczone przez armię Wschodu. Mają błyskawicznie obsadzić fortyfikacje graniczne. Mają zakaz atakowania wroga, dopóki ten nie zacznie strzelać bądź nie nadejdzie rozkaz. Mamy szansę na wygranie tego starcia i ocalenie kraju. Cele operacji są jasne?
-Tak jest!
-No to do pracy!

Następnego ranka nowy władca Republiki przybył specjalnym pociągiem pod Watergate.
Miasto to zlokalizowane jest ca. 350 km na wschód od Brzegu oraz 500 (w linii prostej) od Ursusa. Od momentu intronizacji Maciusia I miejscowość – którą w całości w testamencie poprzedni król Wschodu, Stefan Rozumny, przekazał Państwu Centralnemu – była kością niezgody między Republiką a Król. Maciusinym. W efekcie miasto było przedzielone granicą na pół.
Wojna spowodowała duże zniszczenia w części zachodniej – co piąty budynek był co najmniej uszkodzony, przez miasto nie kursowały pociągi, natężenie ruchu spadło drastycznie. Co kilkadziesiąt metrów kupki gruzów.
Mieszkańcy próbowali powrócić do dawnego życia, ale z powodu rozejmu i napięcia z tym związanego – ciężko było zorganizować wszystko „po staremu".

Nieco na południe od portu zachodniego stanęła flota 6 okrętów Republiki z flagowym „Władcą"1 na czele. 4 km od nich na wschód kotwiczyła flota 10 okrętów Maciusia.
Około 11:30 od statków flagowych odbiły szalupy z królami, zmierzające do specjalnie podstawionego kutra w odległości 2 km od każdej z flotylli. Przepłynięcie dystansu zajęło 30 minut. Przy przesiadce załogi obydwu szalup zostały poproszone o odpłynięcie na 250 metrów.
-Tylko bez numerów – rzucił Paweł I.
-Nie będzie żadnych numerów, mam w zasadzie tylko jedno żądanie. Wracasz na „Władcę" i abdykujesz. - mruknąć Maciuś.
-Że co takiego?
-To, co słyszałeś. Dodatkowo, zrzekniesz się także funkcji posła, abyś nie mógł ponownie zostać wybrany.
Republikanin wstał.
-I ty mi mówisz, co mam zrobić, abyś odniósł korzyść? - zapytał z drwiącym uśmieszkiem – Wtrącanie się w sprawy wewnętrzne innego państwa nie jest dobrym pomysłem. Doskonale o tym wiesz.
-Wydaje mi się, że to miały być rokowania, a nie wymiana ostrych zdań...
-A mnie się wydaje, że skoro to miały być rokowania pokojowe, to raczej sprawami wewnętrznymi innych nacji się nie interesujemy, czyż nie?
-W takim wypadku trzeba było nie dezerterować z kraju, gdy była okazja! - Maciuś wyciągnął miecz. Paweł I wyciągnął swój i błyskawicznie rozbroił młodego króla. Do burt tymczasem przybiły zaalarmowane widokiem stali szalupy. Maciek wskoczył do swojej i prędko odpłynął. Republikanie zrobili to samo, a król zabrał miecz Maciusia ze sobą. Pierwsze trofeum.

Zanim szalupa Republiki dobiła do „Władcy", flota Król. Maciusinego rozpoczęła ostrzał wroga. Słupy wody wystrzeliwały wokół statków Republiki w powietrze co chwilę. Po kilku minutach także i oni odpowiedzieli ogniem.
Tuż po przybyciu na swój flagowy statek, I Wielki2 udał się do pokoju łączności.
-Jakie meldunki? - spytał radiotelegrafistów.
-Na razie jest cisza na froncie. Przeciwnik nie atakuje.
-Bardzo dobrze. - rzucił król, po czym dodał:
-Nadajcie kodem Alfa3 rozkaz o rozpoczęciu ataku na Król. Maciusine. Bezzwłocznie. Do wszystkich jednostek na granicy ze Wschodem.
-Tak jest. - i radiotelegrafiści rozpoczęli pracę. I Wielki wyszedł na górny pokład statku.
Wymiana ognia trwała już kilkadziesiąt minut, gdy statek „Kondotiera" z floty Wschodu rozpoczął zbliżanie do statków Republiki. Ogień z dwóch jednostek - „Gołębia" i „Orkana" skoncentrował się właśnie na tym okręcie. Szósty pocisk z „Orkana" dosięgnął „Kondotierę" w dziób, po chwili statek otrzymał uderzenie w mostek z „Gołębia" - zginęło całe dowództwo jednostki, a okręt – będąc niesterownym – płynął przed siebie z silnikami na pełnej mocy. Jednak kilka sekund później pocisk z innego statku Republiki - „Wiatru Zachodu" - trafił w śródokręcie, a chwilę później nastąpiła eksplozja we wnętrzu jednostki. Okręt przełamał się na dwie części i zaczął tonąć.
W tym samym czasie pociski z „Antonówki" (Rep. Ursusa) dosięgnęły i uszkodziły: dziób „Korsarza", rufę „Henryka Porywczego" (statek zatonął 3h po bitwie), rufę „Perły Południa" i prawą burtę „Bursztynu" (poważne uszkodzenie). Z kolei statki Wschodu uszkodziły „Kolejarza" (dziób), „Dewianta" (rufa), a zatopiły „Mikronację" (strzał w śródokręcie) i „Wykopka" (strzał w dziób spowodował wybuch amunicji).
Po 2 godzinach boju na „Władcę" nadeszła informacja od Maciusia: „Przerywamy ogień, chcemy rozmów pokojowych".
Zakończono wymianę ognia, a I Wielki udał się do portu w Watergate, gdzie w końcu ustalono warunki traktatu pokojowego kończącego konflikt zbrojny.
Za zwycięzców uznano Republikę Ursusa, granice wróciły do stanu sprzed wojny, a Król. Maciusine zostało zmuszone do zapłaty odszkodowania w wysokości 1,5 mln sztuk złota.
Na jakiś czas spokój na Centralnym Kontynencie był zapewniony.

Na przełomie lipca i sierpnia stan państwa był już przywrócony do stanu sprzed wybuchu Wielkiej Wojny ze Wschodem – jak określano ostatni konflikt z Królestwem Maciusinym. Poprzednia królowa Republiki w końcu została godnie pożegnana przez naród, a I Wielki mógł w pełni objąć ster rządów, nieniepokojony przez kogokolwiek.
Na pierwszym miejscu przeanalizował stan gospodarki kraju. Przedstawiał on się dosyć... średnio. Kapitał państwowy powolutku topniał, coraz mniej było przedsiębiorstw państwowych. Zwiększała się liczba spółek, które przynosiły straty, spadał poziom przetwórstwa, rynek kulał.
W takim wypadku należało sprawdzić rynki zagraniczne w poszukiwaniu powodu. A ten z kolei był prosty i głośny.
Otóż na zachód od Centralnego Kontynentu znajdowała Rajska Dolina wraz z Lodolandią. Wskutek zawirowań politycznych armia tego drugiego państwa prawie skutecznie blokowała dostęp do Doliny, przez co ceny surowców wydobywanych na miejscu skoczyły niemożebnie w górę. A przez to cierpiały rynki światowe, niektóre z nich będąc uzależnione od sprzedawanego przez Dolinę węgla coraz ciaśniej zaciskały pasa. A z krainy wychodził nie tylko opał – Rajska była liczącym się eksporterem soli, żelaza i kilku innych produktów.
Słowem – panował Kryzys Doliński.
Dyplomatyczne zabiegi u Arktosa nic nie dawały – armia mrozu nadal stała pod Doliną.
Pozostawało pytanie – czy to faktycznie chodzi o surowce, skoro Lodolandia na tym nie korzysta?
To samo pytanie zadawał sobie w zasadzie cały świat. Za całą akcją musiało stać coś grubszego. I I Wielki wiedział od dawna, o co chodzi.
W związku z tym, 2 sierpnia, odbyło się spotkanie króla z naczelnym planistą kraju.

-Sytuacja wygląda następująco – powiedział I Wielki – Arktos z blokady nie korzysta. Wręcz traci, bo raz, że musi płacić swoim żołd, dwa, że musi sprowadzać żywność spoza kraju stale – a ceny wzrosły – więc jest na minusie, trzy, rośnie w jego armii niezadowolenie z powodu długości blokady – już ósmy miesiąc. Coś w tym mi śmierdzi1, bo gdyby chciał zająć Dolinę – a sam pamiętam niezliczone jego próby – to zrobiłby to raz-dwa.
-Więc co Wasza Wysokość proponuje w związku z tym?
-Ponieważ droga dyplomatyczna się wyczerpała, to pozostaje nam konflikt zbrojny. Kraj jest na niego gotowy. Wyślemy do Doliny 3 tysiące ludzi.
-Na kiedy opracować plan ataku?
-Jak najszybciej.

7 sierpnia trzy statki, „Władca", „Kopenhaga" i „Syndrom Mirkowania" przybyły pod Dolinę. Na pokładzie statków trzy tysiące żołnierzy – głównie z zachodu kraju – pod osobistym dowództwem I Wielkiego. Błyskawicznie zorganizowano obóz na wschodnim półwyspie skutym lodem, wysłano poselstwo do Arktosa w celu potwierdzenia zawartego wcześniej tajnego sojuszu wojskowego.
Jeszcze podczas rejsu inwazyjnego, na „Władcy" pilnie wezwano I Wielkiego do przybycia do pokoju łączności.
-Co się stało? - spytał władca.
-Otrzymaliśmy następującą wiadomość z Kaczogrodu. - jeden z radiotelegrafistów podał papier z przekazem królowi.
Przekaz brzmiał:
„Zawrócić statki, opuścić wody terytorialne Rajskiej Doliny. Natychmiast."
I Wielki bez słowa wyszedł na górny pokład, a za nim brygadier Sikorski.
-Cóż takiego jest w tej wiadomości? - zapytał.
-McKwacz nam grozi wojną, jeśli nie zawrócimy z trasy.
-Płyniemy dalej?
W odpowiedzi król wyrzucił papier do morza.
-Jest za późno na reakcję z ich strony. Trzeba było interweniować, gdy Lodolandia rozpoczęła blokadę.
-Wasza Wysokość stawia wszystko na jedną kartę?
Król się zamyślił.
-Z Twojej strony to faktycznie może wyglądać jak „sprawdzam" w kartach. Ale tak nie jest, uwierz mi.

Wojska Republiki domknęły pierścień blokady wokół doliny od strony lądu, a od morza trzy jednostki, wyżej już wspomniane, zablokowały dostęp do portu. Niosło to oczywiście katastrofalne dla gospodarki światowej konsekwencje – ceny poszły horrendalnie w górę, na giełdach zapanował chaos.
I Wielki odmówił jakichkolwiek wyjaśnień dla mediów, co uzasadniał następujacym stwierdzeniem:
„Gdy Arktos ze swoimi oddziałami rozpoczynał blokadę Doliny, nikt nie reagował, wszyscy stali z boku i patrzyli. Teraz Republika działa, i nikt nie może się do tego wtrącać."

Po kilku godzinach od zorganizowania obozu I Wielki wydał pierwszy rozkaz – nakazał przeprowadzić zwiad Doliny z powietrza. Trzy samoloty rozpoznawcze F-16 wzbiły się w górę i poleciały nad teren przyszłych zmagań trzech armii.

DOWÓDZTWO (D): Czarni, meldujcie.
CZARNY 1 (C1): C1 melduje.
C2: C2 melduje.
C3: C3 melduje.
D: Raportujcie sytuację w Dolinie.
C1: Zbytniego ożywienia nie widać. Wszyscy widocznie pochowani...
C2: Panowie, widzicie to samo, co ja?
C1: Weź no podlicz to!
C3: Kilo Delta2, mamy pięć węży3!
D: Co takiego?!
C2: W samej Rajskiej są 4 węże, w tym jeden nadbrzeżny. Chyba do obrony przed inwazją z morza. Łańcuch górski jest piątym, idealnie się nadaje do takich celów...
C1: Na dwunastej!
C2: Potwierdzam, na dwunastej!
D: Co się dzieje?
C3: Mamy niezidentyfikowany obiekt! Właśnie nas minął!
C2: Potwierdzam obecność, jest na szóstej!
D: Pozycja obronna! [w tle I Wielki: Cholera jasna!]
C1: Jest u mnie na ogonie!
C2: Czekaj, zdejmę go!
D: Czarni, wykonać manewr obronny!
[huk zarówno w radiu, jak i w obozie, lecz tutaj słabo słyszalny]
C3: Straciliśmy jedynkę!
D: Gdzie on jest?
C2: Na mojej siódmej!
D [I Wielki]: Wykonać manewr obronny, do cholery!
C3: Zdążę go zlikwidować!
D: WRACAJCIE DO CHOLERY, NIE MACIE UZBROJENIA!
[ponownie huk]
C3: Straciliśmy dwójkę! Wracam do bazy!
D: Wykonuj uniki, przygotujemy osłonę! [w tle I Wielki: działa p-lot, działa p-lot!]
[30 sekund ciszy]
D: C3, melduj!
C3: Nadal na mojej szóstej! Szybki jest!
D: C3, zniż się na 100 stóp i wiej na wschód!
[potężny huk eksplozji nad obozem]

I Wielki wybiegł z namiotu łączności. W obozie panował chaos, artyleria p-lot strzelała bezładnie, a nad całym tym skupiskiem krążył niezidentyfikowany obiekt.
Król zmrużył oczy, lecz i tak nic nie mógł dostrzec w słońcu. Wziął więc do oczu lornetkę i spojrzał ponownie.
Ujrzał to, co spodziewał się ujrzeć.
Zielonego smoka, syna Tyriona.

Pół godziny po 'ataku', do obozu zaczął wracać porządek. Smoczy ogień, jak i pożar wzniecony przez szczątki rozpoznawczego F-16 osmaliły parę namiotów, lecz dodatkowo rozpuściły wszechobecny lód i śnieg, tak więc całe obozowisko tonęło w błocie.
I Wielki przebywał w swoim namiocie dowódczym i analizował sytuację wraz z Sikorskim i brygadierem Szurem.
-Jak do tego mogło dojść? - mruczał niezadowolony król.
-Zwyczajnie, nie wykonywali rozkazów podawanych przez dowództwo, i tyle... - odparł Szur.
-Ale przecież wiedzieli, ze są nieuzbrojeni! - kontratakował Sikorski.
-Skoro wiedzieli, to czemu każdy gadał, że sobie poradzi z nim?
-MILCZEĆ! - wrzasnął I Wielki. Podwładni natychmiast się uspokoili.
-Zrobimy tak, jak jest w planie. Wydrążymy tunele pod górami, po czym zajmiemy Rajską Dolinę, jasne?
-Tak jest!
-Nie ma innego wyjścia z tej sytuacji. Musimy robić to, co mamy zapisane w operacji, to raz. Dwa – każcie zmienić naboje w każdej sztuce broni na usypiające. Nie chcę masakry na zwierzętach... zaszkodziłoby to naszej opinii. Teraz macie iść i przekazać dalsze rozkazy. Jesteście wolni.
Gdy Sikorski i Szur opuścili namiot, I Wielki mruknął do siebie:
-Ale tego gada to ja będę miał. Żywego.

Dziennik oblężenia
06:30 - Atak odcinka III "Design" przez łańcuch górski. Odparty bez strat, nacierający tracą 20 % stanu.
07:30 – Pierwszy nalot na Dolinę z użyciem bomb ze środkiem usypiającym. Uśpionych 10% obrońców.
08:00 - Po nalocie atak odcinka I "Zachód" (XXXVIII pułk). Załamuje się w połowie drogi.
09:00 - 17:00 Bez przerwy naloty na Dolinę. Łącznie usypia 75 % obrońców. Trwa drążenie tuneli.
10:15 - Wielki atak sprzymierzonych na "Łańcuch". Obrońcy w kilku miejscach tracą siłę i przejmują te pozycje alianci.
12:00 - Do trzech obozów dociera wieść o posiłkach z Kaczogrodu dla Doliny. Prognozowana godzina przybycia – ok. 18:00.
13:45 - Padają ostatnie bastiony Dolińczyków na Łańcuchu. Główne natarcie czeka.
14:45 - Pojedyncze wypady sprzymierzonych na "Plan B".
17:10 - Flota Kaczogrodu w przyspieszonym tempie (!) przybija do brzegów na zachodzie i szybko przeprowadza desant wojsk. Lodolandczycy zmuszeni do utworzenia kolejnego odcinka frontu.
17:30 - Tunele skończone. Walny szturm na "Plan B", masowy odwrót obrońców na "Czarny Scenariusz". Walki w wiosce. Atak odsieczy na odcinek Lodolandii "Osłona".
19:00 - Oddziały odsieczy bezskutecznie atakują odcinek D.
21:00 – wstrzymanie ognia na noc w Rajskiej Dolinie, lecz nie przez oddziały Kaczogrodu. Republikanie w miarę możliwości zmieniają swoje jednostki oczekujące w okopach "Planu B", tak samo obrońcy [lecz tutaj już ciężej z uzupełnieniami].

Wybija godzina 23 w Dolinie. Panuje cisza, jedynie od czasu do czasu któraś ze stron wystrzeli flare czy dwie. Z daleka dochodzą odgłosy strzelaniny kaczogrodzkiej odsieczy, która desperacko próbuje sie przedrzeć do obrońców.
W okopach drugiej linii obrony wiekszość żołnierzy Republiki śpi, niektórzy czekają na zluzowanie przez 34pp, ucinając pogawędki.
- Ciepło tu mają - rzuca jeden z wojaków, siedzący na wschodniej części odcinka.
- 20 stopni zapowiadane było przez meteo, standard tutaj - odparł drugi - Walka tutaj w porównaniu do tego, co się odwalało na wojnie z Maciusiem, to raj. Dogodne temperatury, pogoda wymarzona...
- I nie ma samolotów wroga nad nami...
- Uważaj, bo McKwacz wyciągnie asa z rękawa. W sumie, czego tu siedzimy bezczynnie? Dzisiaj zaczęliśmy walczyć, wyparliśmy Dolińczyków już z dwóch linii

obrony, nawet jutro w południe byłoby już po wszystkim!
- Król daje nam odpocząć. I dobrze, bo czasem z wolnego czasu trzeba skorzystać.
Nadszedł ktoś od strony obozu.
- Pięść.
- Uderzenie - pada hasło. - Co słychać, panowie?
- Siedzimy i czekamy do rana.
- Dobra. Luzujemy was, ale sztab nie daje wam odpocząć. Macie się zgłosić do dowództwa, coś kombinują na teraz.
- O tej porze, gdy jest wstrzymanie ognia? - spytał pierwszy z okopu.
- Nie wiemy, o co chodzi, sorry.

Tymczasem w Smoczym Oku Tabaluga wraz z Puchaczem planowali następne poczynania obrony.
- Pomysł ze wstrzymaniem ognia był dobry - mruknął ten drugi.
- Niech odpoczną przez ten czas. Pozostaje nam czekać na przebicie się pierwszej odsieczy - od McKwacza - i przybycie drugiej, z Londynu.
- Wątpię, czy McKwacz pokona oddziały Arktosa. Jak dotąd żadnych informacji o posiłkach z Anglii. Nie wytrzymamy zbyt długo, przy tej ilości techniki, jaką rzucił przeciwko nam nowy władca Republiki, nasz upadek nastąpi dosyć szybko. Nawet gdyby kaczogrodzianie wylądowali w samej Dolinie, a nie w zachodniej części Lodolandii, zdobycie naszej krainy zostałoby - w najlepszym wypadku - opóźnione.
- W takim razie... co robić?
- Najlepiej byłoby się poddać.
- No to pojawia się pytanie: o co walczymy, skoro sami oddaliśmy nasz kraj po tak krótkiej konfrontacji?
Zapadła cisza.
- O co? - powtórzył mocniej smok.
- O wolność... ale w porównaniu do Lodolandii starcie z Republiką na naszym poziomie technologicznym jest bezsensowne!
- To po diabła była ta Rada Królów, skoro dwie z trzech nacji w niej uczestniczące są z nami w stanie wojny? Zgodnie ze statutem Rady, "w razie ataku członka Rady na Rajską Dolinę, pozostałe dwa są zobowiązane do przeciwstawienia się agresji. Przepis stosuje sie analogicznie w wypadku dwóch państw członkowskich" - trzecie państwo nie robi nic, aby nam pomóc!
- Ale spójrz na ich poziom technologiczny! W pojedynkę nie zrobiliby nic przeciwko Lodolandii i Republice!
- Jesteśmy w sytuacji patowej, koniec! Z przodu wróg, z tyłu morze, pomocy znikąd... co robić?
- Na Twoim miejscu udałbym się do...
- Mają przewagę w powietrzu. Poza Dolinę nie idzie się wydostać.
- Ach, fakt...
Ponownie zapadła cisza.
- Co proponujesz rano? - spytał Puchacz.
- Myślę... zrobimy tak: ponieważ tunele zostały wydrążone także po stronie Lodolandii - przynajmniej mam taką nadzieję - to jedynym logicznym działaniem będzie próba przebicia do tychże na zachodzie Doliny. Otworzymy wtedy drogę McKwaczowi do nas. Wzmocnienie jest przydatne, ale na jak długo to wystarczy - nie wiem. Musimy mieć tutaj kaczogrodzian, i to jak najszybciej.
Z odcinka "Czarny Scenariusz" przybiegł posłaniec, bardzo zziajany.
- Dwóch od Republiki z białą flagą na wschodnim odcinku frontu.

- Nie wiem, czemu akurat nas dali... - mruknął pierwszy, trzymający flagę.
- Spokojnie, zrobimy swoje i wrócimy na tyły. Parlamentariuszom nic nie zrobią.
- No, mam pewne wątpliwości co do tego...
7 metrów od nich był okop "Czarnego Scenariusza". W pewnym momencie pojawił się na nim Tabaluga wraz z Puchaczem.
- Słuchamy uważnie - rzucił ten pierwszy.
Jeden z żołnierzy Republiki wyciągnął kartkę od I Wielkiego i zaczął czytać.
"Mieszkańcy Doliny!
Bitwa o Waszą krainę nie musi się zakończyć stratą wielu Waszych przyjaciół i krewnych. My, Republikanie, wiemy, co czujecie w tym momencie - jesteście przecież bez wsparcia innych państw, a jedyna nacja, jaka postanowiła wam pomóc - Kaczogród - nie przebije się przez linie obrony Lodolandii.
Ja, król Republiki, Paweł I Wielki, niniejszym w zamian za kapitulację całego garnizonu Rajskiej Doliny obiecuję Wam nietykalność i spokój ze strony Republiki Ursusa.
Zakończmy ten konflikt, póki nie jest za późno!"
Zapadła głęboka cisza.
- Czyli proponujecie nietykalność i spokój... zgadza się? - mruknął smok.
- Tak jest.
- Przekażcie waszemu królowi następującą odpowiedź - po czym wziął wdech i... spalił białą flagę parlamentariuszy. Po chwili dodał: - Odpowiedź brzmi tak: "Ursus jest tam" - i pokazał palcem na wschód.

Noc na froncie przechodzi - oprócz tego incydentu - bardzo spokojnie.

9 VIII
01:30 - Odsiecz wstrzymuje ogień na noc.
05:30 - Bombardowanie odcinka "Centrum", natarcie sprzymierzonych na "Czarny Scenariusz".
06:15 - Próba kontrataku Dolińczyków w kierunku zachodnim - atak się załamuje przed liniami Lodolandii.
07:30 - Wznowienie ognia przez odsiecz.
07:45 - Obrońcy przechodzą na "Centrum".
09:15 - Odcinek IV "Obóz" zostaje przerzucony na tyły odsieczy. Kapitulacja obozu Kaczogrodu.
10:40 Zamknięcie kotła wokół odsieczy.
11:00 Odcinek "Centrum" nie ulega.
13:00 McKwacz kapituluje. Przerzucenie odcinka "Obóz" na "Władcę".
14:30 Z opóźnieniem na flotę odsieczy dociera wieść o kapitulacji jej oddziałów. Flota ewakuuje się do Kaczogrodu.
16:00 Kapitulacja oddziałów McKwacza demoralizuje obrońców. Opuszczają oni "Centrum" i przechodzą na odcinek "Morze" [składał się z trzech "fortów"]
18:00 Ostrzał fortów "Morza" z okrętów Republiki. Atak sprzymierzonych.
20:00 Upada "Morze Zachodnie".
22:00 Ewakuacja "Morza Wschodniego".
10 VIII
00:30 Nocne wstrzymanie ognia.
02:00 Decyzja I Wielkiego o natarciu generalnym na "Morze" dnia następnego o 9:30.
03:30 15 obrońców kapituluje, 50 (!) trwa dalej.
06:30 Do niewoli udaje się 5 obrońców.
07:45 "Smok leci nad Doliną w stronę Lodolandii" - zeznaje Sikorski. Zostaje wysłana grupa pościgowa.
09:15 Dalsza piętnastka obrońców kapituluje.
09:28 Nie widząc sensu walki, reszta załogi fortu "Morze" kapituluje. W związku z tym dowództwo grupy pościgowej obejmuje I Wielki.
11:00 "Nadal nie znaleźliśmy smoka" mówi dla "Republiki. Życia Jej" Sikorski.
12:00 Selekcja więźniów pomiędzy Ursus a Lodolandię, jednak większość ucieka bądź targuje przejście do Republikanów, wiedząc co ich czeka w Sopelkowie.
13:00 Republikanie zaczynają rozbiórkę "Planu B", "Czarnego Scenariusza", "Centrum" i "Morza". "Łańcuch" nie zostaje rozebrany ze względu nieujęcia go w rozkazie [pierwotnie w planach do ulepszenia, ostatecznie jako poligon do 2012, w tym bowiem roku rozebrany]
15:00 Gdy "Czarny Scenariusz" i "Centrum" zostają rozebrane, rozpoczyna się stawianie ratusza Rajskiego Miasta.
17:00 Powrót Lodolandczyków do Sopelkowa po miesięcznej blokadzie Doliny. Ich morale rosną.
18:00 "Obóz" zostaje wyokrętowany.
19:00 Obóz Republiki przeniesiony do Doliny.
21:00 Wstrzymanie poszukiwań. I Wielki wraca do Doliny na noc.
11 VIII
03:30 Wznowienie poszukiwań, lecz bez udziału króla.
05:30 Ratusz Miejski gotowy.
06:00 I Wielki kontynuuje poszukiwania.
07:30 Kamery termowizyjne zostają wprowadzone do akcji.
11:00 Odnalezienie Kryształowej Groty, a w niej portal do innego świata. Wszyscy są zaskoczeni.
14:00 Zastępczyni smoka podpisuje (wreszcie!) kapitulację. Od Ursusa podpisuje ją Sikorski, od Lodolandii Arktos.
16:00 38 pp oraz odcinek "Ofotfjord" powracają z jeńcami do Ursusa.
20:00 Zaokrętowanie oddziału "Design" i powrót do Ursusa. W Dolinie pozostaje jedynie "Zachód" dla utrzymania porządku.
22:00 Ponowne przerwanie poszukiwań na noc, u wejścia do groty postawione są czujki.

12 VIII
07:00 Powrót oddziału do Groty, czujki odpoczywają.
12:00 Rozpoczęcie budowy nowocześniejszego portu w Rajskim Mieście.
14:00 Odcinek "Morze Centralne" przebudowany na fort "Morze".
16:00 I Wielki wraca do ratusza, wzywany przez sprawy wewnętrzne Republiki.
16:30 Kamery wyczuwają zmiany termiczne w grocie - oddziały podrywają się na nogi i łapią w sieć smoka. Moment ten uznawany jest za ostateczny koniec oblężenia.

Po przybyciu do ratusza Rajskiego Miasta I Wielki, zanim przeszedł do następnych spraw, podpisał dekret o przyznaniu praw miejskich nowej miejscowości. Potem na jego biurko (pracował w gabinecie burmistrza miasta) trafiły papiery dotyczące ustanowienia nowej prowincji z podbitych ziem, oddelegowania do wymienionej wybranego posła, zezwolenia na budowę 7 kilometrowej linii kolejowej łączącej Dolinę z Obozem Wschodnim (gdzie miała znajdować się przeprawa promowa do Republiki), poza tym – kilkadziesiąt innych dokumentów dot. „kontynentalnej" części kraju.

Gdy nareszcie skończył papierologię, wezwał do siebie Sikorskiego i Szura, a oprócz tego serwis z herbatą.
-Panowie – zaczął, gdy usiedli – Rajska Dolina jest nasza. Po tym, jak opadł bojowy pył, nareszcie... a co ja się będę bawić w tą etykietę! - nie wytrzymał. - Słuchajcie, region jest nasz, ale pozostało kilka spraw do załatwienia. Raz: usatysfakcjonowanie Lodolandii. Dwa: znalezienie tego zielonego ga... znaczy... Tabalugi... Trzy: sprawa jeńców.
-Zastanawiałem się, Wasza Wysokość – odezwał się Szur – co by mogło zadowolić tego bałwana...
-Arktosa, nazywaj rzeczy po imieniu.
-Tak jest. Azaliż – najprościej będzie mu dać, powiedzmy... dwa hektary Doliny. Powinien być zadowolony, mam rację?1
-Najprawdopodobniej... o ile można jego zachowanie jakoś przewidzieć... Sikorski, czy kabel telefoniczny do Sopelkowa jest już doprowadzony?2
-Powinien być, Wasza Wysokość. Numer jest na biurku.
I Wielki podniósł słuchawkę i wykręcił numer na południe. W słuchawce odezwał się głos z rozdzielni telefonicznej Lodolandii.
-Witam, z tej strony Paweł I Wielki... z Arktosem poproszę.
Po krótkiej chwili oczekiwania, pojawił się następny głos.
-No witam, tu I Wielki... ta, nie podlizuj się... słuchaj, czy dwa hektary Doliny Cię zadowolą? Tak? Czekam na Twoją odpowiedź... zdecyduj się... nie pasuje? Więcej nie będzie... no, i tego oczekiwałem. I nie podlizuj się. Miłego dnia. - odłożył słuchawkę. Sikorski i Szur oniemieli ze zdumienia.
-No co? - spytał władca.
Pierwszy odezwał się bliższy współpracownik.
-Czy Wasza Wysokość właśnie oddał lekką ręką dwa hektary Lodolandii... przez telefon?
-A czy ty wierzysz w to, że Arktos będzie kontent? No chyba tylko głupi by był pewny. Jak pójdzie z tym do mediów, to się powie: „To była tylko rozmowa telefoniczna, nie ma papierów na to, żeśmy oddali mu te dwa hektary". Szczerze to obstawiam, że teraz on się tam w środku gotuje z wściekłości. Nie wytrzyma w końcu i odwali jakiś numer z wojskami. A wtedy ja go przycisnę ponownie, tyle że wtedy zabiorę mu te dwa hektary. I będzie po sprawie. Cała Dolina nasza, Arktos skompromitowany, bośmy mu hojnie dali, a on nie przyjął...
-Perfekcyjny plan, Wasza Wysokość.
-Ale skoro mówimy już o Dolinie... - zaczął Szur.
-My cały czas w niej jesteśmy... - przerwał mu I Wielki.
-Oczywiście, Wasza Wysokość. Wracając – czemu Wasza Królewska Mość tak bardzo chce mieć Tabalugę w swoich rękach? Nasze cele zostały zrealizowane, gospodarka pójdzie w górę. Pytanie – po co on nam jest potrzebny?
-Musisz się jeszcze wiele nauczyć, Szur. Ten zielony smok jest ikoną tego kraju. Słowem – nie ma jego = nie ma Doliny. On sam jest w stanie prowadzić jednoosobową partyzantkę.3 Wystarczy, że ucieknie za morze, co wtedy? Wtedy wszyscy będziemy udupieni! Nie będzie tygodnia, ba, nawet dnia bez jego interwencji u innych władców z prośbą o udzielenie wsparcia w sprawie Doliny. A jak wiadomo – kropla drąży skałę. W końcu odezwie się jakaś nacja, zażąda, abyśmy się stąd wycofali, no i co zrobimy? Postawić się nie postawimy, bo choć możemy, to opór nie będzie miał sensu. Zwłaszcza, jak zwali się na nas koalicja, która się może utworzyć po naszej odmowie. A jak będziemy zajęci zabiegami na północy... to Arktos nam wbije nóż w plecy i zajmie Dolinę. Kryzys powróci.
-No dobrze... - odezwał się z kolei Sikorski – ale po co on udał się na południe do tej Kryształowej Groty?
-Myślałem, Sikorski, że masz lepszą pamięć. Przez ostatnie osiem lat wykonywałem tajne zlecenie królowej, którego nikomu innemu nie mogłaby powierzyć. Miałem śledzić tą... gadzinę... podczas poszukiwań Medalionu Smoka.
Obydwaj podwładni się zakrztusili z wrażenia. Zanim przywrócili się do porządku, minęło kilka minut.
-Zdziwieni, prawda?
-Ale... jakim cudem? Kto poinformował? - spytał zdumiony Sikorski.
-Widzisz... zaćmienie Słońca w 2000 roku4 nie było zwyczajnym zaćmieniem5. Jeden z kupców... łaskawie raczył mi donieść w Portowie, kilka dni po fakcie, że był przy Smoczym Oku podczas tego wydarzenia... słyszał, co tam gadali... natychmiast sprawdziłem tą informację w oceanowskich archiwach6, gdzie moje przypuszczenia się potwierdziły. Przekazałem informację dalej, do Jej Królewskiej Mości... po kilku godzinach zleciła mi tajną misję śledzenia smoka... która została wstrzymana po rozpoczęciu blokady. Teraz Tabaluga jest już najprawdopodobniej w posiadaniu jednego z trzech elementów Trójkąta Równowagi Światowej.
-Przepraszam... czego? - spytał Szur.
-Erm... chyba za daleko zajechałem... po prostu, jest coś takiego jak TRŚ i musicie z tym handlować. Tyle. Wracając – skoro mamy tą gadzinę w zasięgu ręki, to czemu nie upiec dwóch pieczeni na jednym ogniu? Czy moja misja ma pójść na marne? Pamiętaj, Szur – zawsze myśl w przód. Przewiduj ruchy przeciwnika. Znaj jego słabe strony i charakterystyczne cechy. Dzięki temu będzie on kompletnie zaskoczony. Ale zmieńmy temat. Coś ciekawego z kraju przyszło podczas oblężenia?
-Nie, Wasza Wysokość. Panuje spokój. Giełda ursuska już notuje wzrost - Sikorski wyciągnął papiery - rozpoczął się remont magistrali do Portowa, w gminie Andrzejewo na północnym zachodzie będą wybory uzupełniające do samorządu, w Brzegu dobiega końca budowa nowego terminalu towarowego. Posłowie nie meldują o jakichkolwiek problemach ze swoich prowincji, prócz tego, iż w Ursusie doszło do jakiejś awarii w pałacu. Na szczęście nie była ona poważna i została szybko zażegnana.
-Stary budynek, to i są awarie, mówiłem już dawno... A jak sytuacja z tutejszą organizacją?
-Pierwsze budynki wielorodzinne w liczbie 10 - czyli 900 mieszkań - powstają na prawym brzegu rzeki. Wytyczono i prowizorycznie przystosowano do ruchu 15 ulic. W budowie także dworzec kolejowy wraz z linią do osady Obóz Wschodni. Tam konsturowana jest przeprawa promowa do Oceanowa, gdzie port jest dostosowywany do przyjęcia statków z Doliny. W Rajskim Mieście funkcjonuje już jedno nabrzeże portowe, w fazie projektowej są dwa następne.
-Świetnie. Lepszej sytuacji nie mogłem sobie wyobrazić. Szur, czy na dzisiaj są zapisani jacyś petenci?
-Nie, Wasza Wysokość. Wszelkie spotkania i audiencje są odwołane do pojutrza włącznie.
W tym momencie rozległo się pukanie i wszedł jeden z wartowników.
-Co się stało? - spytał I Wielki.
-Grupa pościgowa do Waszej Wysokości.
-Wybornie. Może w końcu coś mają.
W pokoju pojawił się członek oddziału.
-Wasza Królewska Mość, schwytaliśmy cel.
-Bardzo dobrze! Wprowadzić.
Po tych słowach do gabinetu przyprowadzono, zakutego uprzednio w łańcuchy, zielonego smoka7. Na brygadierach zrobił on duże wrażenie - zresztą, u wszystkich ludzi miał duży respekt i robił wrażenie (w końcu, nie co dzień można zobaczyć smoka, prawda?). No, prawie wszystkich - I Wielki nawet nie drgnął.
-Panowie - zwrócił się do członków grupy - spodziewajcie się wszyscy wysokiej premii. Więcej szczegółów podam wkrótce. Możecie wyjść, dziękuję za pracę.
Gdy tamci opuścili gabinet, zaległa cisza.
-Tak więc, Tabalugo, witamy w nowej rzeczywistości - kontynuował I Wielki.
-Wasza rzeczywistość długo nie potrwa - odparł smok.
-O, czyżby? Masz jakieś dowody na poparcie twojej tezy?
-Anglia zapewne już szykuje się do ataku odwetowego na terytorium Republiki. Wkrótce przyjdzie kres niewoli Doliny.
-Muszę Ciebie porządnie zmartwić, Londyn nie kiwnął palcem w waszej sprawie. Co lepsze, oprócz Kaczogrodu nikt nie zareagował.
-Zgodnie z przepisami Rady Królów trzeci kraj ma jeszcze...
-Co? Tamci? - I Wielki podniósł się w fotelu, rozbawiony - Rada Królów? Nie rozśmieszaj mnie! Ta instytucja to czysta fikcja od czasu rozpoczęcia blokady Doliny.
-I mówi to człowiek, który przewodzi państwu członkowskiemu z którego notabene wyszedł ten pomysł. Nigdy nie zrozumiem ludzi - jednoczą się w jednej sprawie, po czym za chwilę już tej jedności nie ma. Żebyś chociaż miał odrobinę honoru...
-I kto tu mówi o honorze - postać, która uciekła od swoich żoł... erm... przyjaciół podczas walki?
-Już ty doskonale wiesz, po co wyruszyłem osiem lat temu. Poprzednia królowa też wiedziała. Twoi ludzie tutaj będący wiedzą. Nie uciekłem.
-Ale opinia publiczna na świecie o tym nie wie. I nie sądzę, żeby kiedykolwiek miała się... dowiedzieć. Bo wiesz, Tabalugo, na świecie nie ma dobra i zła, tak jak kiedyś. Liczą się polityka i interesy państw. Dlatego nikt wam nie pomógł, no, oprócz McKwacza, ale jego już wypuściliśmy z ludźmi. Za to co do was... - I Wielki wstał i stanął przy oknie, patrząc na port. - Nie zamierzam was stąd ani wysiedlać, ani wsadzać do obozów. Mieszkańcy Doliny nie są mi potrzebni, ale pozbywać się ich nie mam zamiaru.
-To kto ci jest potrzebny?
-No jak to kto? Ty.
Smok osłupiał.
-Ale mieszkańcy...
-O ile akta z Oceanowa się nie mylą, smoki rajskodolińskie to jest gałąź boczna z rodziny smoków właściwych pochodzących ze Świata Smoków, prawda?
Zapadło milczenie.
-Dokumenty przekazane przez mojego ojca miały być nietykalne...
-Cóż, to były lata osiemdziesiąte, a mamy XXI wiek. Okoliczności się odrobinę... zmieniły, nieprawdaż?
Cisza.
-Nieprawdaż? - powtórzył I Wielki, tym razem głośniej.
-Tak. Okoliczności się zmieniły.
-Widzisz? Już sam zaczynasz mówić prawidłowo. A teraz przechodzimy dalej... Poproszę o Medalion. - władca usiadł z powrotem na swoim krześle.
-Zapomnij.
-Nie chcesz po dobroci? - spytał I Wielki.
Brak odpowiedzi. Król wstał, podszedł do Tabalugi i wyjął z jego torby Medalion Smoka, po czym wrócił na swoje miejsce. Smok, będąc spętany łańcuchami, nie mógł zareagować.
-Widzę, że współpraca nie będzie łatwa... opór nic tu nie da. Nawet fizyczny. Osiągnę to, co zamierzam osiągnąć. A wasze sprzeciwy nic tu nie dadzą. - I Wielki założył na szyję artefakt. - Zatańczysz inaczej, jak tylko zostaniesz moim sługą.
-Ale Wasza Wysokość... - odezwał się Sikorski - czy Wasza Królewska Mość na pewno tego chce?
-Miło, Sikorski, że się odezwałeś i sprawdzasz, czy nie plotę głupstw. Po pierwsze: tak, on zostanie Pierwszym Sługą Królewskim. Po drugie - zgłoś się dzisiaj wieczorem do biura polowego, dostajesz awans na oficera.
-Widzę, że atmosfera nadal jest pozytywna. Oby to się za szybko nie skończyło... - mruknął Tabaluga.
-A ty o czym znowu gadasz? - odparł I Wielki.
-Skoro coś się zaczyna, to i musi się skończyć. A ty zakończysz to śpiewająco.
W tym momencie I Wielki poczuł chłód. Zadrżał, chociaż nie wiedział, czemu.
-Eee tam, gadanie. Wyprowadźcie go. Na pokład „Władcy".
Podwładni wykonali polecenie.
Gdy król został sam, wstał i ponownie stanął przy oknie, po czym wymamrotał parę słów pod nosem - w tym samym momencie z korytarza dobiegł go hałas. Uśmiechnął się - istotnie, moc Medalionu działała bez ograniczeń, nawet jeżeli chodziło o pozbawianie smoków ich jedynych atutów. Wziął do ręki papier z biurka dot. powołania nowego Pierwszego Sługi Królewskiego i machinalnie go podpisał, po czym spojrzał na powoli zachodzące słońce nad Rajską Doliną.
-To nie koniec zabawy - mruknął do siebie.

c.d.n.