Byłeś użyteczny.
Wiedziałem to, odkąd po raz pierwszy cię zobaczyłem. Miałeś w sobie coś niezwykłego, niesamowitego. Byłeś jednak nieoszlifowanym diamentem, a ja zamierzałem sprawić, byś stał się pięknym, błyszczącym brylantem. I udało się. Twój talent gwarantował nam zwycięstwa. Do czasu.
Wykorzystałem cię.
Byłeś wierny. Było mi to bardzo na rękę, nie musiałem nawet specjalnie się wysilać, abyś był mi posłuszny. Nie sprzeciwiałeś się i zawsze spełniałeś moje rozkazy z uśmiechem na ustach. Pamiętam twój grzeczny ton głosu, kiedy mówiłeś to swoje „Tak, Akashi-kun". Nie mogłem wymarzyć sobie lepszego pionka.
Nie jesteś mi już dłużej potrzebny.
Dobrze wiedziałem, że tak właśnie się stanie. Twój talent przestał być wystarczający. Cała drużyna – za wyjątkiem ciebie – rozkwitła. Stałeś się słaby, tak bardzo słaby, że jest to wręcz żałosne. I nie ważne jak mocno się starałeś, wszystko to było próżnym wysiłkiem. Dlatego też zdecydowałem, że nie ma już żadnej potrzeby trzymać cię przy sobie.
Moja miłość do ciebie była tylko kłamstwem, Tetsuya.
Nie jestem w stanie uwierzyć, że byłeś aż tak łatwowierny. Jak to możliwe, że uwierzyłeś w te wszystkie kłamstwa, którymi cię karmiłem? Miłość? W moim świecie coś tak głupiego nie ma prawa istnieć. Nigdy cię nie kochałem – oto prawda. Po raz pierwszy jestem z tobą całkowicie szczery. Tylko… Czemu to tak bardzo boli?
