ROZDZIAŁ 1

„Największy okręt na świecie!"- tak pisały o nim gazety i mówiono w telewizji. Najnowszy okręt pasażerski, który jest w stanie przezwyciężyć wszystko… Moment, moment. Czy to wam czegoś nie przypomina?

Gdy tylko Feniek dotarł na miejsce, zamigał tylnymi światłami czarnego mercedesa, aby dać do zrozumienia reszcie, że to koniec jazdy. Z pierwszego pojazdu wysiadł elegancko ubrany Nick w swój czarny garnitur oraz Judy, która miała na sobie niebieską sukienkę. Z drugiego samochodu, który został wynajęty przez Pana B, ochrona zaniosła powoli bagaże do luku towarowego okrętu.

-Piękny…

Westchnął lis, delektując się widokiem wspaniałego statku. Jego burta oraz górna część były w większość pomalowane na biało. Z każdej strony kadłuba znajdowało się po trzydzieści bulai. Na dziobie znajdowało się lądowisko na śmigłowiec, gdyby w razie postoju na podkład mieli wejść nowi goście, lub doszło do awarii, co wszystkim wydawało się niemożliwe. Cała nadwodna część była pięknie zbudowana. Okna były tak czyste, że odbłyskiwały promienie słoneczne. Na rufie znajdowało się zakończenie górnej części, wraz z tarasami oraz wielki, szeroki komin z logiem uśmiechniętego rekina w czapce kapitańskiej.

-Chodźmy już…

Zwrócił się do Judy, po czym wyjął z kieszeni stożek pieniędzy i podał jednemu z ochroniarzy.

-To dla was chłopie… Dobra robota!

Uśmiechnął się.

Zawsze chciałem to zrobić!

Pomyślał i ruszył po trapie do okrętu, trzymając króliczkę za rękę. Przy wejściu powitał ich pierwszy oficer, którym był lampart. Dokładnie obejrzał ubrania obojga, spytał o ich bagaże i z zadowoleniem wpuścił do środka. Znaleźli się w holu głównym. Wchodziło się nim między innymi na stołówkę, do kuchni, na taras boczny oraz do pokoju wypoczynkowego. Na pokładzie znajdowało się mnóstwo eleganckich zwierząt. Wszyscy ubrani jak Nick w garnitury, lub jak Judy w olśniewające suknie. Podłoga oraz niektóre ramy boczne były wykonane z dębu, natomiast podpory sufitu stanowiła sosna.

-Gdzie nasz pokój?

Spytała Judy, szukając w torebce numeru.

-To się nazywa kajuta. Ka-ju-ta.

-Zam-knij-się. Nie jestem inżynierem okrętowym, żeby znać się na takich rzeczach.

Wreszcie wyciągnęła kartę podróży, na której widniał numer 40.

-To wyższy pokład. Przynajmniej będziemy mieli ładny widok na zachody słońca. W końcu je lubisz, prawda?

Ruszyli w stronę windy pokładowej. Już mieli naciskać guzik rozruchu, gdy zauważyli biegnącego w ich stronę królika. Miał na sobie dosyć stary frak oraz niemodne spodnie marynarskie.

-Czy to… Poldek!

Uśmiechnęła się Judy, machając do swojego przyjaciela ze wsi.

-Cześć Pold. Co ty tu robisz?

-Witaj Judy. Postanowiłem wybrać się w rejs.

Nick spojrzał z zaciekawieniem na rozgrywającą się pod nim sytuację.

-Całe moje oszczędności wpakowałem w ten rejs. Ale wreszcie po tylu latach pracy będę mógł odpocząć…

-Bardzo się cieszę. O, zapomniałabym. To mój mąż, Nickolas Bajer.

Króliczka podeszła do swojego ukochanego i przytuliła się do jego łapy. Lis bardzo lubił to uczucie, bo wiedział, że wtedy ona jest przy nim bezpieczna.

-Bardzo mi miło. Poldek Karot. Panie Nickolasie…

-Nick. Mów mi Nick.

Królik nieco zmieszał się to sytuacją, jednak postanowił kontynuować.

-Cóż… Nick, muszę przyznać, że wybrałeś naprawdę ostre ziółko jak na żonę. Uważaj na nią…

Zaśmiał się, puszczając oko do Judy.

-Uważam, uważam. Jedziemy?

Już miał klikać guzik, gdy zauważył łapę, trzymającą drzwi od windy. Wszyscy ujrzeli dosyć wysokiego i popaskowanego królika.

-Jack…

Warknął Nick.

-Nick… Miło cię widzieć. Ciebie też Judy.

Króliczka cofnęła się za swojego męża.

-Piętro pierwsze.

Lis wreszcie nacisnął przycisk, po czym winda ruszyła w górę. Po chwili zatrzymała się, a wszyscy prócz Poldka wysiedli. Pokład różnił się przede wszystkim wystrojem od tego niższego. Przy każdych drzwiach były zasadzone małe drzewka, podłoga lśniąca, a kajuty zamiast bulai, posiadały duże, czyste okna. Nick natychmiast dostrzegł ich kajutę, po czym podał rękę Wściekłemu na do widzenia i zniknął za dębowymi drzwiami.

-Nie chcę, żebyś się z nim widywała. Wiesz jaki ten typ jest.

Odparł Nick, zdejmując marynarkę i kładąc ją na granatowej kanapie. Ich kajuta była dosyć przeciętna. Łazienka z ogromnym lustrem, toaletą i prysznicem oraz sypialnia z podwójnym łóżkiem, szafą, komodą i pułkami.

-Wiem… Nie chcę znów przez to przechodzić. Chcę normalnych wakacji.

Dodała, przytulając się do swojego wybranka.

-Idziemy na obiad? Zaraz odpływamy z portu i nie chcę, żebyś była głodna.

Taki prologowo/rozdziałowo/wstępniowy rozdział. To tak w skrócie, jakby ktoś nie ogarnął. Judy i Nick, po ślubie, wyruszają w rejs na inny kontynent, w ich miesiąc miodowy. Na statku spotykają przyjaciela Judy z farmy oraz ich znienawidzonego kolegę ze służb specjalnych Jacka Wściekłego (nie zabijajcie mnie ;( ).

Nowe rozdziały… Akurat tutaj może być różnie, albo co drugi dzień, albo co czwarty. Zależy od wolnego czasu.