„Tak bardzo się starałem, dotarłem tak daleko…"
Stałem naprzeciw ciebie. Wreszcie mogłem walczyć z tobą jak równy z równym. Wiedziałem, że tym razem cię pokonam – bo przecież nikt, nawet ty, nie byłby w stanie wygrać z samym sobą. Taką miałem nadzieję. Chciałem wygrać i pokazać ci, że jestem silniejszy… że jestem godny, by stać przy tobie. Tak niewiele zabrakło…
„Upadłem, straciłem to wszystko…"
Jestem żałosny. W decydującym momencie okazałem się zbyt słaby. Jak wiele razy wcześniej – ty wygrałeś. Jednak ta porażka była dla mnie najbardziej bolesna. Przecież nareszcie ci dorównałem, prawda? A jednak się myliłem. Upadłem i nie mogłem nawet podnieść się na nogi. Śmieszne. W momencie, kiedy zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki – straciłem szansę, ostatnią szansę, by powiedzieć ci…
„Po tym wszystkim jest tylko jedna rzecz, którą powinieneś wiedzieć."
Chciałem ci powiedzieć tę najważniejszą rzecz. Przez te wszystkie lata nie mogłem się na to zdobyć. Myślałem, że jeśli cię pokonam, jeśli zwyciężę… że jeśli cię przewyższę, będę w stanie ci to powiedzieć – powiedzieć ci, jak bardzo chcę być zawsze przy tobie, jak bardzo… cię kocham. Chciałem, byś to wiedział, lecz… znów… przegrałem.
„Lecz ostatecznie to nie ma żadnego znaczenia."*
Straciłem swoją szansę – szansę na zwycięstwo i szansę na zdobycie cię. Lecz teraz zastanawiam się, czy gdybym wtedy powiedział ci o swoich uczuciach… Czy to by coś zmieniło? Prawdopodobnie nie. Wtedy odwróciłeś się do mnie plecami i odszedłeś nić nie mówiąc. To nie tak, że miałem na coś nadzieję, ale… chciałem raz jeszcze spojrzeć w twoje oczy, zobaczyć twoją twarz… Choć może to lepiej, że jej nie widziałem – mógłbym powiedzieć ci coś, czego żałowałbym do końca życia. Ale z drugiej strony… czy można żałować, że się kogoś kocha, Aominecchi?
