Wydarzenie opisane w poniższym fanfiction zawierają wątki z Thor: Ragnarok, więc czytasz na własną odpowiedzialność. Wydarzenia strażników Galaktyki II i Antman nie mają wpływu na fabułę.
- Myślę, że już wystarczy – powiedziała kobieta około czterdziestki, kładąc rękę na ramieniu mężczyzny
- Jeszcze trochę – odpowiedział kobiecie – nie jest wystarczająco dobra. Po czym odwrócił się do niej plecami i ruszył w kierunku dziecka schowanego w kącie. – Wyjdź – zażądał, głosem nieznoszącym sprzeciwu.
Dziecko, a jak się okazało dziewczynka, odchyliła głowę w kierunku mężczyzny. Miała czarne, pozlepiane od potu i krwi włosy, ale co najbardziej przykuwało uwagę to jej złote oczy. Gdyby spoglądać w nie dłużej można by nabrać przeświadczenia, że są ulepione z płynnego kruszcu. Dziewczynka była drobna. Miecz spoczywający u jej stóp wydawał się ogromny.
-Wstawaj- krzyknął mężczyzna, tym razem w innym języku. Podszedł do dziewczynki i siłą zmusił ją do wstania, wrzeszcząc w niebogłosy.
Dziewczynka wybuchła płaczem. Po jej buźce znanymi już sobie ścieżki spadały wodospady łez, jednakże nie wydała przy tym żadnego odgłosu. Dopiero teraz kobieta zauważyła, w jakim stanie jest dziecko. Obdarte krótkie spodenki odsłaniałyby prawie białe nogi gdyby nie fakt, że teraz pokryte były w krwi i siniakach. Tak samo wyglądały jej ręce. Jednakże tym, co najbardziej wstrząsnęło kobietą był brak paznokci u jej bosych stóp. Od razu domyśliła się, że taka panowała w tym domu forma kary.
Nigdy nie przypuszczała, że treningi dzieci mogą być okrutniejsze od jej własnych, że tortury są na porządku dziennym, a nie za najgorsze przewinienia. Zachciało jej się wymiotować, bo to przecież ona oddała dziecko tutaj. Tu gdzie przynależy, wśród swoich. Poczuła do siebie wstręt, ale nie dla tego, że było jej żal dziewczynki. Poczuła do siebie wstręt, bo zaczynała jej współczuć. Nigdy nie podejrzewała siebie o takie uczucia.
Spuściła wzrok.
Pozwoliła mężczyźnie dalej przeprowadzać swoją lekcje i wyszła z pomieszczenia. Czekała tam na nią jej najlepsza uczennica – Natalia Alianova, której twarz niewątpliwie patrzyła na dziewczynkę przez ogromną szybę, była zamyślona.
- Idziemy.
I obie udały się w kierunku wyjścia.
