Rozdział 1 Casting

Odkąd sięgnę pamięcią zawsze interesowałam się muzyką. Od dziecka byłam posyłana przez rodziców na różne lekcje gry, czy to na pianinie, czy na gitarze. Jednak nic mnie tak nie pasjonowało jak śpiew, więc na takie lekcje nauki gry chodziłam tylko kilka razy. Kiedy skończyłam 10 lat moi rodzice Renee i Charlie wysyłali mnie na wszystkie możliwe konkursy śpiewu. Prawie wszystkie wygrywałam.

Przyjaciele zachęcali mnie do robienia kariery solowej. Jednak mimo wszystko źle się czułam występując solo. Od zawsze marzyłam o występowaniu w zespole. Jednak dotychczas to marzenie zostało niespełnione.

Gdy pewnego dnia natknęłam się na mojej stronie MySpace na ogłoszenie informujące o castingu do 6 osobowego zespołu nie zastanawiałam się ani chwili. Wspierana przez rodziców i przyjaciół postanowiłam wziąć los w swoje ręce i jak to powiedziała mi Renee trzeba wziąć sprawy w swoje ręce.

Casting ma się odbyć za 2 tygodnie, więc mam jeszcze trochę czasu, aby przygotować swój repertuar. Zastanawiałam się między piosenką Kelly Clarkson „Because of you" a Rihanny „Take a bow". Raczej zdecyduję się na tą pierwszą, dlatego to na niej postanowiłam się całkowicie skupić. Nawet się nie obejrzałam, a już był ten tak ważny dla mnie dzień

Wstałam wcześnie rano, aby należycie przygotować się do niego. Na moje nieszczęście w skład przygotowań wchodziło malowanie, czesanie i ubieranie. Brrryy nienawidzę tego. Jednak chcąc zostać w tej branży musiałam decydować się na takie wymyślne tortury. Zdecydowałam ubrać się zwyczajnie w kremową tunikę i jeansy rurki. Włosy postanowiłam zostawić rozpuszczone, ponieważ stawiałam na naturalność, również, jeżeli chodziło o makijaż, dlatego nałożyłam lekki podkład, oczy podkreśliłam czarnym tuszem do rzęs, a usta bezbarwnym błyszczykiem. Tak wyszykowana wyszłam.

Weszłam do pomieszczenia pełnego ludzi, jednak mimo to spodziewałam się o wiele większych tłumów. Podeszłam do biurka, aby wziąć formularz zgłoszeniowy, a następnie wypełniłam go.

Czekałam i czekałam na moją kolej. Czas dłużył mi się niemiłosiernie. Z nerwów nie mogłam usiedzieć na miejscu, więc chodziłam z kąta w kąt. Jednak moje szczęście nie mogło trwać wiecznie.

Wpadłam na jakiegoś chłopaka, który wyglądem przypominał greckiego boga. Miedziane włosy wpadały w szmaragdowe oczy. Nie mogło być gorzej... Myliłam się może być, ponieważ niósł on kawę i cała jej zawartość wyleciała wprost na moją bluzkę.

-Uważaj jak chodzisz!- Wydarł się na mnie. Co ja mam uważać jak chodzę, to przecież nie tylko moja wina. Co on sobie myśli.

-Co? Ja mam uważać?! To również twoja wina. Może gdybyś nie był wpatrzony w czubki swoich butów może byś mnie zauważył!- Wybuchłam.

Czekałam na jakąś odpowiedź, a on po prostu sobie poszedł zostawiając mnie z wielką plamą na tunice. Kipiałam z gniewu. Mój pech jest okropny, nawet w tak ważnych dla mnie chwilach czepia się mnie niczym rzep psiego ogona. Huh!

Odwróciłam się w stronę łazienki, aby zrobić ze sobą porządek. Próbowałam zapierać plamę, lecz to nic nie dało.

-Pomóc ci?- Powiedział melodyjny głos, gdy się odwróciłam zobaczyłam drobną ciemnowłosą dziewczynę przypominającą chochlika, krótka fryzurka tylko dodawała jej uroku.

-Jak? Przecież to nigdy nie zejdzie – powiedziałam ze słyszalną rozpaczą w głosie.

-Mogę pożyczyć ci bluzkę, bo tak się składa, że zawsze noszę zapasową przy sobie na wszelki wypadek, a taki właśnie się zdarzył- mrugnęła do mnie i zachichotała. Jej śmiech brzmiał niczym dzwoneczki.

-Naprawdę? Byłabym ci dozgonnie wdzięczna- powiedziałam naprawdę szczęśliwa, że znalazł się dla mnie jakiś ratunek.

-Bierz- rzuciła mi śliczną niebieską bluzkę- A tak przy okazji jestem Alice Brandon- podała mi dłoń.

-Isabella Swan, ale mów mi Bella- chwyciłam jej dłoń- I jeszcze raz bardzo ci dziękuje Alice.

-Podziękujesz wtedy jak się dostaniesz- Powiedziała z uśmiechem.

Odwzajemniłam uśmiech i szybko się przebrałam.

Udałam się pod salę, gdzie odbywały się przesłuchania. Chodząc w kółko setny raz zagadał mnie jakiś chłopak.

-Co, stresujesz się? –Zapytał się.

Heh…No w sumie tak, ale to chyba tak jak każdy, chociaż po tobie tak tego nie widać jak po nim- wskazałam na jakiegoś chłopaka, który pocił i trząsł się na zmianę, biedaczek.

-Oj tak…On chyba nie zrozumiał, że śpiewnie przed ekranem różni się od śpiewania przed jury. To w końcu nie jest jakiś Idol, chociaż patrząc na niego nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć- zachichotał.

Informację o castingu otrzymują tylko osoby, które zostały wyłonione ze strony Myspace, jako jedni z lepszych. Jednak patrząc na tamtego chłopaka zaczynam porządnie się nad tym zastanawiać.

-Emmet McCarty- podał mi dłoń.

-Bella Swan- odpowiedziałam przyglądając mu się trochę. Był przystojny, ale zupełnie nie w moim typie. Budową ciała przypominał ciężarowca, ale w ogóle nie wydawał się groźny to taki typ pluszowego misia. Trochę przydługie, czarne włosy skręcały się tworząc loczki. Brązowe, radosne oczy. Myślę, że przy nim człowiek nigdy by się nie nudził.

-Isabella Swan- Moje rozmyślania przerwał piskliwy głos zawiadamiający mnie o tym, że teraz moja kolej. Teraz moja szansa.

Powodzenia- powiedział Emmet.

Nie dziękuje- powiedziałam wchodząc do sali.

Gdy tam weszłam przy stole siedziało dwoje jurorów, jak mniemałam Esme i Carlisle Cullen. Jedni z największych producentów muzycznych na świecie. Każdy marzył o tym, aby mieć szansą stanąć przed nimi i zaśpiewać. Po kilku pytaniach przed włączoną kamerą zaśpiewałam piosenkę Kelly Clarkson. Po moim występie powiedzieli, że zadzwonią do mnie za trzy tygodnie. Pocieszał mnie fakt, że potrzebują trzech dziewczyn.

-I jak poszło?- Zapytał mnie Emmet.

-Nie wiem, powiedzieli, że odezwą się za trzy tygodnie. I tyle- odparłam.

-To chyba nie tak źle, bo innym mówili, że odezwą się, ale nie mówili, kiedy- powiedział.

-Emmet McCarty- mojego kolegę wezwał ten sam piskliwy głosik, co mnie.

-Powodzenia Em- powiedziałam, kiedy wchodził do sali.

Postanowiłam wyjść, bo niby, co miałabym tutaj robić, przecież nie będę czekała tutaj tych trzech tygodni zaśmiałam się z moich myśli. Heh, jeśli się odezwą…

Z tą myślą oddalałam się w kierunku domu.