No więc... Jest to moje pierwsze opowiadanie :D

Nie jestem dobra w pisaniu ff, raczej początkująca, ale od zawsze uwielbiałam wymyślać opowiadania, a teraz postanowiłam je spisać, może coś z tego wyjdzie.

Prezentuje wam teraz króciutki prolog, taki wstępik.

Ciesze się że moge je tu umieśćić.

No, ale nie przeszkadzam w czytaniu i mam nadzieje że się wam spodoba !

Prolog

Fragment Miasto Szkła- Cassandry Clare:

-Nikt ci nie powiedział? Zostawili więźniów w celach. Słyszałem, jak Malachi to mówił. Kiedy miasto zostało zaatakowane, ewakuowali Gard, ale nie wyprowadzili więżniów. Konsul stwierdził, że i tak obaj są w zmowie z Valentine'em. Zresztą wypuszczenie ich wiązałoby się ze zbyt dużym ryzykiem.

Clary poczuła się tak, jakby jej głowę wypełniła mgła. Zrobiło jej się słabo, ogarnęły ją mdłości.

-To nie może być prawda.

-Ale jest- zapewnił ją Sebastian- Przysięgam.- Znowu mocniej ścisnął jej nadgarstek, gdy się zachwiała.- Mogę zaprowadzić cię do Gardu. Pomogę ci go wydostać.

Mój tekst:

-Dobrze- zgodziła się Clary. Zaczęła rozglądać się po sali, w poszukiwaniu Jace'a, ale Sebastian już ją ciągnął do wyjścia. Nie stawiała oporu.

Na zewnątrz było pusto. Niebo pokryte było gwiazdami. Cóż za romantyczna atmosfera, pomyślała z sarkazmem.

Nocny Łowca znowu zaczął ją ciągnąć, tym razem mocniej. Nie wiedziała gdzie idą, ale wydawało jej się, że nie w stronę Gardu.

Nie poznawała tej okolicy. Zrobiło się mrocznie. Ciarki przeszły jej po plecach. A chłopak dalej parł na przód. W pewnym momencie zatrzymał się gwałtownie, powodując że Clary na niego wpadła. Po jego minie wyczytała, że myśli intensywnie. Zaczęła się rozglądać po okolicy. Nie, to na pewno nie była droga do więzienia. A więc dlaczego...

Nagle poczuła silne uderzenie z tyłu głowy. Czuła, jak krew spływa po jej szyi. Upadła, tracąc przytomność.