1.Szli przez pociąg szukając przedziału w którym mogliby spokojnie porozmawiać. Po dość długiej drodze na koniec pociągu znaleźli w końcu wolny przedział. Z zadowoleniem zajęli miejsca.
- Severusie… - Zaczęła nieśmiało Lily.
- Hmm?
- Ty tego, że jesteś czarodziejem dowiedziałeś się od mamy prawda? – Powiedziała, a jej uśmiech zniknął.
- Prawdę mówiąc u mnie magia to coś w miarę normalnego poza ojcem oczywiście- Odburknął.-Mama nie musiała mi mówić że jestem czarodziejem.
- Och no tak- Lily zmarkotniała.- Severusie u mnie w rodzinie nie ma czarodziejów , nikt nie zna się na czarach, zaklęciach, tak myślę… Ja nie pasuję do Hogwartu. To był zły pomysł, powinnam pójść do szkoły tam gdzie siostra, to przez ta całą magię, ten Hogwart Tunia mnie znienawidziła!- Łzy popłynęły z jej zielonych oczu, którym tak zawzięcie przyglądał się Severus.
- Lily – usiadł koło niej i w ostatnim momencie zrezygnował z pomysłu objęcia jej ramieniem.-Nie to nieprawda , nie przejmuj się swoją siostrą ona jest tylko… Oczywiście że sobie poradzisz twoje zdolności nie są przeciętne! Powinnaś trafić do Slytherinu! Nie przejmuj się zaklęciami, nauczysz się ich na pewno, jesteś taka…- Oblała się rumieńcem po sam koniec czoła aż do początku swoich kruczoczarnych, źle obciętych włosów.
- Sev naprawdę tak myślisz? Co jeśli nie będziemy w tym samym domu? Ja sama nie dam sobie rady. Musimy być razem.
Severus wstał i poszedł do okna, wyjrzał przez nie. Padało. Odwrócił się i spojrzał na Lily. Była ubrana w czarną szatę Hogwartu , miała ciemno-rude, długie włosy, jasną cerę i niewiarygodnie zielone oczy które wyróżniały się najbardziej. Płakała lecz nawet taka była bardzo ładna.
- Jeśli będziemy osobno to będziemy widywać, spotykać, może nawet mieć niektóre lekcje razem.- Odparł.- Ale obiecaj mi, że niezależnie od wszystkiego będziemy się przyjaźnić.
- Ja..Tak obiecuję- Powiedziała to już dużo bardziej spokojna.
Usiadł ponownie koło niej z zamiarem dalszej rozmowy, lecz na inny temat, ale ona postanowiła się zdrzemnąć. Wrócił więc na swoje miejsce patrząc jak Lily kładzie się na siedzeniach i zasypia .Pochłaniał ją wzrokiem, siedział i cierpliwie czekając na to aż się obudzi, gdy pociąg nagle stanął będąc w połowie drogi do Hogwrtu. Było zimno, zgasło światło, Lily wstała, usiadła koło Severusa i wtuliła się w niego. Oszołomiony tym co się stało Severus przykrył ją swoim kocem. Bez słowa, zmarznięci i przytuleni do siebie czekali aż zapalą się światła i pociąg ponownie ruszy. Minęło sporo czasu zanim to nastąpiło. Lily ponownie zasnęła. Objął ją i przykrył dokładniej. Starał się jej nie obudzić. Gdy dotarli do stacji w Hogsmeade obudził Lily, a sam zajął się ściąganiem swoich bagaży z półek. Wyszli na peron gdzie już czekał na nich ktoś, kto mógłby przeprawić ich przez jezioro łódkami. Wszyscy pierwszoroczni byli bardzo podekscytowani tym iż łódki same płynęły przez jezioro. Gdy dobili do brzegu wysiedli z łódek i udali się w stronę Hogwartu. W Sali wejściowej czekała na nich profesor McGoanagall. Ubrana była w czarną szatę i odświętną tiarę, a jej włosy były spięte w bardzo ciasny kok.
- Witam was w Hogwarcie! Zanim jednak wejdziecie do Wielkiej Sali i zostaniecie przydieleni do swoich domów….
- PAC! BUM ! BUUM!
Irytek- Poltergeist zaczął rzucać w nich balonami z wodą, świecznikami, nie omieszkał również śpiewać przy tym sprośnych piosenek.
-IYRCIE!- Prosesor McGoanagall wrzasnęła tak, że wszyscy podskoczyli zupełnie nie spodziewając się takiego natężenia dźwięku po osobie takiej szczupłej postury- Przestań natychmiast inaczej będę zmuszona przyprowadzić tu profesora Dumbledora!
Irytek odleciał pokazując język i ordynarne gesty.
- Przepraszam was, no cóż w Hogwarcie są cztery domy- Gryffindor, Ravenclaw, Hufflepuff i Slytherin. Każdy z domów niezależnie do którego traficie będzie dla was w pewnym sensie drugim domem. Będziecie spać w swoich dormitoriach, spędzać tam czas, uczyć się. Poznacie też nowe znajomości, które będą dla was jak rodzina. No więc chodźcie za mną!
Weszli do Wielkiej Sali. Lily jako że pochodziła z mugolskiej rodziny nigdy nie widziała czegoś podobnego.
- Och Sev! To jest niesamowite! Zobacz na te świece! Nie lepiej zobacz tam , na sufit!
- Lily on jest zaczarowany. – Odparł z uśmiechem – Jest taki sam jak niebo nad nami.
Oboje bardzo cieszyli się z tego że znaleźli się w Hogwarcie choć każde z nich z innego powodu. Podziwiali, wymieniali uwagi i spostrzeżenia , komentowali gdy nagle…
- Evans, Lily – Wyczytała profesor McGoanagall. Lily przerażona, zszokowana i na trzęsących się nogach podeszła i usiadła n stołku, a profesor włożyła jej Tiarę Przydziału na głowę. Ta zaledwie opadła na jej głowę wrzasnęła :
- GRYFFINDOR!
Severus w pierwszym momencie jęknął cicho, dopiero później zdał sobie sprawę z tego co się stało. Przeczuwał, że on nie trafi do Gryffindoru. Zastanawiał się jak to znieść, co powiedzieć Lily. Ona przeszła koło niego, uśmiechnęła się smutno i usiadła przy stole Gryfonów .
- Snape, Severus.
Oszołomiony podszedł do stołka, usiadł i czuł jak Tiara Przydziału opada mu aż po czubek nosa. Usłyszał cichy głosik w swojej głowie : gdzie by cię tu przydzielić? Muszę być z Lily, Muszę być z Lily! Nie, ty nie pasujesz go Gryfonów, o nie, ty mój drogi masz cechy typowego Ślizgona.
- SLYTHERIN!
I odszedł na drugi koniec Sali do stołu Ślizgonów. Nie mógł spojrzeć w jej oczy bał się co w nich zobaczy, nie mógł nawet obrócić głowy w jej stronę. Na twarzy Lily malowało się niedowierzanie, strach, gorycz. Nie mogła w to uwierzyć.
- Cześć , jestem James- Przedstawił się chłopiec o kruczoczarnych włosach, orzechowych oczach i w okrągłych okularach którego widziała już w pociągu. To był ten chłopiec, który w przedziale wyzywał Severusa, a ją przedrzeźniał. Ale ona była zbyt oszołomiona, aby to skojarzyć.
- a ja Lily- Odpowiedziała automatycznie.
Natomiast przy stole Ślizgonów do Seveusa mówił coś młodzieniec o platynowych włosach z odznaką prefekta na piersi.
- …. mam nadzieję, że będzie ci u nas dobrze, a tak w ogóle to jestem Lucjusz Malfoy.
- Severus Snape- odpowiedział automatycznie ,obserwując Lily.
W końcu udali się do dormitoriów. Lily nie poszła razem z gryfonami ale czekała na Severusa.
- Severusie…- Zaczęła a w jej głosie było słychać tyko rozpacz.
- Lily słuchaj porozmawiamy jutro, śpiesz się do swoich, bo nie znasz drogi do dormitorium!
- Och no tak. Pa!
- Pa.
Idąc do dormitorium próbował zająć się czymś innym niż myślenie o przydziale. Próbował oglądąć zamek, ruszające się w nim portrety, zapamiętać drogę, ale nie był w stanie. Dotarli w końcu do salonu Ślizgonów. Severus w końcu odwrócił swoją uwagę od Lily. Podziwiał salon swojego dormitorium. Znajdował się on pod jeziorem , dlatego światło było tam zielone. Lily dołączyła do Gryfonów i szła razem z nimi do swojego salonu. Wśród tłumu dostrzegł ją James Potter.
- Hej Lily!- Zawołał.
- Hmm?
- E… Zgubiłaś to- Wskazał na wisiorek z małym, srebrnym serduszkiem- E…. Masz.
- Dzięki- Odparła zamyślona.
Gdy weszła do salonu Gryfonów nawet się nie rozejrzała, usiadła na najbliższym fotelu i otworzyła ów wisiorek. W środku było zdjęcie jej i Severusa. Zawiesiła go z powrotem na szyi. Patrzyła się w tak dziwnie wesoło skaczący ogień w kominku. Już wiedziała co musi zrobić. Była tego pewna nawet jeśli wiązały by się z tym straszne konsekwencje. Postanowiła w nocy udać się do dormitorium Ślizgonów.
