Zeus siedział spokojnie na swoim tronie, gdy nagle wrota rozwarły się z hukiem. Do środka wleciał lodowaty wiatr; poczęły wchodzić polarne zwierzęta. Po nich próg przekroczyła postać majestatycznie zimna. Roztaczała wokół siebie lodowatą aurę, która zmroziłaby serce najszlachetniejszego rycerza. Jej biała niczym mleko skora kontrastowała z krwiście czerwoną szminką. Nieziemsko jasne włosy lśniły jak świeży śnieg, a niebieskie oczy patrzyły na wszystko z pogardą.
- Witaj, Chione - powiedział władca piorunów. - Co cię sprowadza na Olimp?
- Pragnę - powiedziała - by stary kontynent był pod moim panowaniem do maja.
- Jak śmiesz?! - Rozległ się wrzask. Do sali tronowej wjechała na niedźwiedziu brązowowłosa piękność. - Umowa to umowa. Kwiecień jest już mój.
Szatynka miała na sobie zielona sukienkę. W jej włosach tkwiły stokrotki. Dwu kolorowe oczy łypały nienawistnie na Chione.
- W tym roku i tak pozwoliłam ci zarzucić swój lodowaty płaszcz wcześniej niż zazwyczaj.
- Oh! - Przeraziła się bogini śniegu. – Miałaś być w Podziemiu!
- Ha! - Zakrzyknęła Persefona wskazując na Chione palcem. - Wiedziałam, ze szykujesz podstęp, dlatego powiedziałam mężowi, ze w tym roku rozstaniemy się kilka dni wcześniej. Ojcze, nie pozwalaj jej mrozić serc tych biednych śmiertelników! - Zwróciła się do Zeusa.
Wyglądał na, co najmniej, zdezorientowanego.
- Ależ, o co chodzi, moje panie?
- Ja – powiedziała słodkim głosikiem Chione - chce jedynie podarować jeszcze miesiąc przepiekanej zimy Europejczykom.
Persefona wyglądała jakby miała eksplodować.
- Chyba chciałaś powiedzieć „obrzydliwej plajty" – zadrwiła.
Zeszła z niedźwiedzia. Podniosła wysoko prawa rękę. Zwierz natychmiast pobiegł do swojego polarnego kuzyna i zaatakował go.
- Zapłacisz za to!
Chione uniosła się w powietrze. Wokół niej zaczęły krążyć płatki śniegu. Persefona nie pozostawała w bezruchu. Z posadzki wyrosło mnóstwo słoneczników i korzeni. Zawiał ciepły wiatr.
- CIIISZAAA! - Ryknął Zeus. - Co to ma znaczyć?! Jesteście boginiami, a zachowujecie się jak śmiertelniczki! Wstydzicie się!
- Och... Cicho bądź - powiedziały jednocześnie i wróciły do walki.
- Ale... Ale... Ech... Weź tu człowieku rozmawiaj z kobietami – powiedział zrezygnowany.
Persefona spróbowała opleść korzeniami kostki Chione. Mroźna dama zemściła się, zsypując na nią muldę śniegu.
- Pfff... prhhh... - parskała bogini wiosny.
Na swoim tronie zmaterializowała się Hera. Rozejrzała się po sali. Jej wzrok zatrzymał się na niedźwiedziach. Machnęła ręką, a zwierzęta natychmiast przestały walczyć. Następnie spojrzała na młode nieśmiertelne. Chwile się zastanawiała.
- Dosyć - przemówiła cichym głosem, lecz jej ton nie znosił sprzeciwu. Obie uspokoiły się natychmiast. - Ubliżacie godności naszej płci. Co się stało?
- Ta jędza chce przedłużyć zimę!
- Ta wiedźma nie chce mi pozwolić!
- Dlaczego ty, mój mężu, nie załagodziłeś ich sporu?
- Ja się już nie odzywam. Ten i każdy następny spór pomiędzy boginiami rozwiązujesz ty, żono - powiedział Zeus. Następnie zdematerializował się.
- Wyrok jest jeden możliwy sprawiedliwy. Zima potrwa do maja, lecz za rok nadejdzie dopiero w styczniu!
