Nie było pomiędzy nimi miłości. Pożądanie i potrzeba biskości? Owszem. Oboje mieli jednak świadomość, że nie było to miłość. Dopiero z czasem zdali sobie sprawę, że to uzależnienie.

Wojna zabierała tysiące istnień. Świadomość, że w każdej chwili twoje życie może się skończyć, że mogą umrzeć twoi przyjaciele… to wykańczało.

Te chwile ich spotkań, te gorączkowe jęki poprzedzone szelestem ubrań, były odskocznią. Ślizgońska sypialnia była ich własnym sacrum.

To był narkotyk. Chwile zapomnienia ofiarowane im przez los. Czekali na każdą z nich. Z niecierpliwością.

Ale wojna musiała się skończyć. Tak samo jak musiały się skończyć te spotkania.

Pozostały tylko tęskne spojrzenia.