Zaczynam od nowa to opowiadanie. Poprzednia wersja nie była zbyt dobra.

Zapraszam do komentowania :)

Dodatkowo potrzebuję bety, więć jeżeli ktoś ma czas i ochotę to proszę o kontakt.


Sierpniowa, burzliwa noc. Ulice wioski czarodziejów – Hogsmead przemierza mężczyzna odziany w długi czarny płaszcz czarodziejów, a jego twarz okrywa kaptur. Wszyscy mieszkańcy o tej porze znajdują się w domach, nawet karczmy są zamknięte. Minęło już siedem lat od zakończenia Wojny Czarodziejów i Bitwy o Hogwart podczas, której miasteczko zostało doszczętnie zniszczone. Obecnie wygląda dokładnie, jak przed tymi strasznymi wydarzeniami. Minister Magii, które został powołany tuż po zakończeniu wojny, miał w to duży wkład. Przeznaczył znaczne środki na odbudowę infrastruktury oraz miejsc, które uległy zniszczeniu. Jego decyzje spotkały się z dużym zadowoleniem całego magicznego społeczeństwa i obecnie sprawuje swoją drugą kadencję. Mowa o Arturze Weasley. Tajemniczy mężczyzna przeszedł niezauważony przez ulice Hogsmead i wyruszył ścieżką prowadzącą do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Po dotarciu pod bramy wyjął różdżkę i skierował ją w stronę zamku. Z jej końca wystrzeliła biało-srebrna mgła, które przybrała postać jelenia i pomknęła w stronę gabinetu dyrektora.


Hermiona Granger – dla jednych członek Trójcy-Która-Pokonała-Voldemorta, dla innych piękna kobieta, które nie posiada jeszcze męża. Dla ludzi, którzy siedzieli z nią w pociągu – wymagająca nauczycielka transmutacji oraz opiekun Domu Lwa. Hermiona od trzech lat obejmuje stanowisko w Hogwarcie i jest z tego powodu dumna. Teraz, jak co roku, wsiadła do pociągu, która zawiezie ją do jej drugiego domu. Wakacje spędziła u rodziców z dala od czarodziejskiej społeczności. Pociąg przywiódł melancholijne wspomnienia z okresu nauki w Hogwarcie. Razem z Harrym i Ronem byli nierozłącznymi przyjaciółmi. Udało im się pomóc w zakończeniu wojny, a za zasługi zostali odznaczeni Orderem Merlina Pierwszej Klasy. Wszystko zaczęło się psuć ponad pięć lat temu. Hermiona spędziła niezliczoną ilość nocy rozmyślając nad ich przyjaźnią i tym co spowodowało jej rozpad. Czy to był jej nieudany związek z Ronem, który rozpadł się zaledwie po paru miesiącach? Dziewczyna wiedziała, że to nie było to. Wspólnie podjęli tą decyzje i nie pogorszyła ona ich stosunków. Były takie same, jak przed rozpoczęciem ich związku. Może to sława ich zniszczyła? Przecież po Bitwie byli na okładkach wszystkich czasopism i gazet dla czarodziejów. Stali się swego rodzaju celebrytami magicznej społeczności. Wielka popularność wpłynęła na Harrego, który powoli odsuwał się w cień. Nie udało mu się ponownie zejść z Ginny. Rudowłosa pojawiła się na jednej z rozkładówek czasopisma PlayWizard. Doskonale pamięta kolację u państwa Weasley podczas, której Potter ogłosił, że wyrusza w podróż po świecie. Wszyscy myśleli, że wróci po paru tygodniach. Mijały miesiące, a on nie dawał znaku życia Tylko raz w Proroku Codziennym pojawiła się informacja, że ktoś go widział we Francji. Od tego czasu nie słyszała nawet wzmianki o Harrym, a jego temat w domu Weasley'ów stał się tematem tabu. Ron zaczął pracować razem z Charliem w Rumuni i to był koniec Wielkiej Trójcy. Rozmyślania Hermiony przerwał komunikat o zbliżaniu się do Hogwartu.

Granger po przejściu przez bramę zamku przez chwile obserwowała majestatyczny budynek. Do tej pory nie mogła wyjść z podziwu jak w ciągu kilku miesięcy udało się go odbudować. Niestety zaklęcia ochronne zostały rozproszone. Nowe, które dziewczyna pomagała rzucać, wymagały nieustannej uwagi i istniały miejsca celowo osłabione, gdzie można było dostać się na teren szkoły. Dzisiaj po kolacji powitalnej Hermiona musiała udać się pod bramę i wzmocnić bariery, które zostały nadwątlone na potrzeby wprowadzenia uczniów. Dziewczyna udała się pospiesznie do środka, żeby zająć swoje miejsce przy stole. Była bardzo ciekawa, kto dostał posadę nowego nauczyciela Obrony przed Czarną Magią. Ostatni zrezygnował na początku sierpnia w związku z objęciem stanowiska w Ministerstwie Magii. Hermiona usiadła na swoim stałym miejscu pomiędzy dyrektorką, a Hagridem. Dyskretnie wypytała go, czy wie kto został zatrudniony. Dowiedziała się tylko, że to podobno jakiś mężczyzna i spóźni się chwilę na kolację powitalną, ponieważ poszedł wzmacniać bariery wokół zamku. Hermiona była zaskoczona, że ktoś powierzył tak poważne zadanie nowo zatrudnionej osobie. Już miała wyjawić swoje wątpliwości dyrektorce, gdy profesor Slughorn wprowadził nowych uczniów i ceremonia przydziału się rozpoczęła. Tiara Przydziału jak co roku zachęcała uczniów do zjednoczenia i ostrzegała przed mrokiem czającym się poza murami szkoły. Po zakończeniu ceremonii wstała dyrektorka szkoły i rozpoczęła przemówienie. Tradycyjnie rozpoczęła od chwili ciszy dla uczczenia pamięci obrońców Hogwartu.

- Na koniec pragnę przypomnieć, że wstęp do Zakazanego Lasu jest surowo wzbroniony, a lista zakazanych przedmiotów została rozszerzona o Galaretki Gorączkowe oraz Różdżki Odwrotno-Strzelające. Pełna lista jest dostępna u woźnego.

W tym momencie Minerva przerwała na chwilę i zlustrowała salę wzrokiem. Najwyraźniej zobaczyła to co chciała, ponieważ lekko się uśmiechnęła i zaczęła z powrotem mówić.

- Niestety prof. Smith musiał zrezygnować z posady w Hogwarcie. W związku z tym postanowiliśmy zatrudnić nową osobę. Z przyjemnością pragnę Państwa poinformować, że nowym nauczycielem Obrony przed Czarną Magią został profesor Harry Potter.

W tym momencie z zaciemnionej części Wielkiej Sali, tuż za stołem nauczycielskim wyłonił się wysoki mężczyzna. Ubrany był w ciemne spodnie jeansowe i jasną koszulę rozpiętą pod szyją. Na wierzch zarzucił długą czarną szatę czarodzieja. Na twarzy miał kilkudniowy zarost, a jego ciemne włosy sterczały w każdą stronę. Spojrzenia uczniów i nauczycieli powędrowały na jego czoło, gdzie znajdowała się wyraźna blizna w kształcie błyskawicy. Potter lekko się uśmiechnął i usiadł przy stole. Uczniowie po chwili ciszy spowodowanej pojawieniem się dawno nie widzianego bohatera zaczęli rozmawiać między sobą.

Hermiona prawie zachłysnęła się pitą herbatą, gdy usłyszała nazwisko nowego nauczyciela. Szybko zaczęła się rozglądać w poszukiwaniu znajomej twarzy, a gdy natrafiła na oczy koloru avady `zdziwiła ją zmiana w wyglądzie ich właściciela. Harry zmężniał, a z jego postury emanowała pewność siebie. Dodatkowo te poważne spojrzenie i lekki uśmiech igrający na jego twarzy. Hermiona musiała przyznać, że stał się bardzo przystojny.

Harry zaraz po rozpoczęciu kolacji poinformował dyrektorkę o jego opinii na temat barier i dodatkowych zaklęciach jakie rzucił po czym pospiesznie opuścił Wielką Salę kierując się do swoich komnat. Nie chciał zostać, żeby nie być wypytywanym przez Hermione. Zdawał sobie sprawę, że to jest nieuniknione, ale pragnął odłożyć to na kiedy indziej. Spacer przez korytarze Hogwartu przywoływał wspomnienia. Mężczyzna lekko uśmiechnął się do myśli pojawiających się w jego głowie. Sam nie wiedział kiedy nogi poniosły na miejsce, gdzie kiedyś znajdował się Pokój Życzeń. Niestety po Bitwie o Hogwart został on doszczętnie zniszczony i nie udało się go odtworzyć. Harry przystanął i chwilę rozmyślał o osobach, które zginęły podczas wojny. Najbardziej brakowało mu jego ojca chrzestnego i Remusa z Tonks. W takich chwilach żałował, że nie ma już przy sobie Kamienia Wskrzeszenia. Wiedział jednak, że próba jego odnalezienia nie byłaby najlepszym pomysłem. Jego krucha psychika nie wytrzymałaby spotkań z tak realnym postaciami jego bliskich. Potter otrząsnął się ze swoich myśli i szybkim krokiem skierował się do siebie. Mieszkał tutaj odkąd pojawił się w sierpniu w Hogwarcie. Do tej pory żadna z gazet nie zauważyła jego obecności w Anglii, ale zdawał sobie sprawę, że jutrzejsze nagłówki będą pełne informacji o powrocie Wybrańca.


Ku rozczarowaniu Hermiony Potter bardzo szybko zniknął z kolacji i nie pojawił się na śniadaniu. Dziewczyna sądziła, że jej unika. W związku z tym zdecydowała udać się na jego pierwszą lekcję, która była prowadzona z siódmym rocznikiem. Jednak wcześniej poszła do sowiarni i napisała list do państwa Weasley z informacją o powrocie Harrego. Jej następnym przystankiem była sala Obrony przed Czarną Magią. Dziewczyna jednym ruchem różdżki otworzyła zamek i weszła do środka. Wszystkie okna były zasłonięte krwistoczerwonymi, grubymi zasłonami. Jedna ze ścian ozdobiona była powiększonymi fragmentami starych ksiąg. Zdziwienie Hermiony wzbudziło, że nie miała pojęcia w jakim języku zostały one napisane i co oznaczały. Pozostałe ściany zajmowały półki z różnymi artefaktami. Większość z nich znajdowała się w szklanych gablotkach. Uwagę dziewczyny przykuła prosta szkatułka z drewna, która znajdowała się za biurkiem nauczyciela. Gdy Granger wyciągnęła w jej stronę dłoń i miała dotknąć tajemniczego artefaktu usłyszała za sobą głos.

- Jeżeli nie chcesz nas pozabijać to radzę tego nie robić.

Hermiona odwróciła się przestraszona i odkryła, że właścicielem tego spokojnego głosu był Harry. Ubrał się prawie tak samo jak na wczorajszą kolację. Po spojrzeniu w oczy chłopaka z małej odległości zauważyła, że nosi on szkła kontaktowe. Dziewczyna nie zdążyła odpowiedzieć, ponieważ do Sali zaczęli wchodzić uczniowie.

- Witam na lekcji Obrony przed Czarną Magią – zaczął pewnie mężczyzna – Jest to siódmy rok więc lekcje będą łączone dla wszystkich domów. Oczekuje pełnego skupienia i poważnego traktowania tego przedmiotu. Żaden dom nie będzie miał taryfy ulgowej. Nazywam się Harry Potter, a na zajęciach zajmiemy się poznaniem zaklęć na poziomie owumentów oraz przypomnieniem materiału z poprzednich semestrów.

Potter rozejrzał się po Sali zatrzymując na chwilkę wzrok na siedzącej w kącie Hermionie. Po chwili mężczyzna wykonał nieznaczny ruch różdżką, a tablica zapełniła się rysunkami oraz wskazówkami dotyczącymi prawidłowego wykonania omawianego zaklęcia.

- Clypeum salutis. Tarcza, którą musicie opanować nie znajdowała się do tej pory w programie nauki ze względu na ilość potrzebnej energii magicznej niezbędnej do jej wykonania. Prawidłowo wykonane zaklęcie tworzy sferyczną barierę nad rzucającym. Jej siła, czas trwania oraz zasięg są zależne od czarodzieja. Nie oczekuję, że wszyscy ją opanują perfekcyjnie, ale nawet jej słaba wersja może kiedyś zdecydować o waszym życiu. Ktoś jeszcze chce coś dodać? Nie… W takim razie zademonstruje wam jej poprawne wykonanie.

Harry wykonał skomplikowany ruch różdżką i dookoła niego pojawiła się półprzezroczysta kopuła o niebieskim kolorze. Mężczyzna jeszcze przez chwilę tłumaczył różne aspekty tarczy, a następnie zarządził przejście do ćwiczeń.

Hermiona była pozytywnie zaskoczona sposobem prowadzenia zajęć przez Pottera. Widziała, że prowadzenie zajęć sprawia mu przyjemność. Miała przez chwile wrażenie, że cofnęła się do czasów, kiedy chłopak prowadził GD. Pogrążona w rozmyślaniach przegapiła zakończenie zajęć. Zostali tylko we dwójkę. Dziewczyna postanowiła skorzystać z okazji i porozmawiać z dawnym przyjacielem. Gdy podeszła do bogato zdobionego biurka mężczyzna stanął naprzeciwko niej. Po chwili zrobił coś czego Hermiona się nie spodziewała. Przytulił ją.

- Cieszę się, że Cię widzę – wyszeptał do jej włosów – Nawet nie wiesz jak za wami tęskniłem.

- Skoro tak tęskniłeś, to mogłeś się odezwać chociaż raz przez te wszystkie lata – zaczęła zimno dziewczyna – Zdajesz sobie sprawę ile nocy przepłakałam, kiedy zniknąłeś praktycznie z dnia na dzień?

Z każdym zdaniem wypowiadanym przez dziewczynę z jej oczu leciało coraz więcej łez.

- W ogóle liczyłeś się z czyimiś uczuciami? Rodzice Rona traktują cię jak syna, a ty ani razu się do nich nie odezwałeś… Miało Cię nie być kilka miesięcy, a nie było Cię kilka lat! Wiesz co nie ….

- Przestać Hermiona – przerwał jej ostro Harry – Doskonale wiem co zrobiłem, a czego nie. Wszystko miało swój powód, ale nie sądzę, że to jest idealne miejsce na taką rozmowę.

Mężczyzna odszedł od zdziwionej kobiety. Poszedł do okna i przez chwilę obserwował błonia Hogwartu. Hermiona stała czekając co powie jej rozmówca. Obserwowała jego sylwetkę. Była zdziwiona nagłymi zmianami nastroju chłopaka. Na początku wyglądał jakby ucieszył się z jej obecności, potem nagle się zdenerwował, a teraz jeszcze ta nostalgiczna mina. „Będę musiała z nim spokojnie porozmawiać, ale najpierw chcę wiedzieć czemu zniknął" – pomyślała Hermiona.

- Spotkajmy się wieczorem z gabinecie dyrektorki , tam sobie wszystko wyjaśnimy. Myślę, że Minevra będzie w stanie uzupełnić niektóre luki w mojej opowieści, a do pełnego zrozumienia tego co Ci chcę przekazać niezbędna będzie jej pomoc. Tymczasem chodźmy do Wielkiej Sali na drugie śniadanie, a ty w międzyczasie opowiesz mi o reszcie kadry, bo zauważyłem, że sporo się zmieniło.


- … Opieka na Magicznymi Stworzeniami nadal jest nauczana przez Hagrida i to jest już ostatni nauczyciel, który został do tej pory – powiedziała Hermiona.

- Rozumiem, czyli Hagrid, Minevra, Filius, Horacy oraz prof. Sprout, prof. Hooch, prof. Sinistra, prof. Vector i prof. Trelawney. Nie spodziewałem się, że kiedyś będę z nimi pracował… - zdziwił się Harry – Opowiedz mi coś o nowych osobach. Wczoraj nie zdążyłem się im przyjrzeć.

- Dobrze. Jeżeli chodzi o Historię Magii to naucza jej prof. William Johnson…

- A co się stało z Binnsem? – przerwał jej Potter.

- Szczerze? Nie wiadomo. Po Bitwie o Hogwart zniknął. Nikt nie wie co się z nim stało, ale prawdopodobnie został zniszczony przedmiot z którym związany był jego duch. Ooo widzisz tego siwego, starszego mężczyznę, który wchodzi do Wielkiej Sali? To jest właśnie prof. Johnson. Jeżeli byś kiedyś potrzebował jakieś informację o wojnach goblinów z XVII wieku lub wielkiej…

- Stop. Hermiona wiesz dobrze, że Historia to nie jest to o czym chcę rozmawiać w moim wolnym czasie – roześmiał się widząc minę dziewczyny – Tęskniłem za tym, czuję się jakbym znowu był uczniem tej szkoły. Rozumiem, że ty uczysz Transmutacji, wiem też, że Mugoloznawstwo przejęła Emmy Adams. Zakładam, że to ta kobieta koło pięćdziesiątki obok dyrektorki? – gdy dziewczyna kiwnęła głową, kontynuował – Nie wspominałaś nic o nauczycieli Starożytnych Run.

- Ech – zaczęła Hermiona – po śmierci prof. Babbling było kilku nauczycieli tego przedmiotu. Obecnie to stanowisko zajmuje Lisa Watson. Zaczęła pracę razem ze mną, ale pewnie poznasz ją dopiero dzisiaj na kolacji. Poinformowała nas, że dopiero dzisiaj pojawi się w szkole.

Resztę posiłku spędzili na rozmowach o życiu w zamku, a spokojna atmosfera została zakłócona jedynie przez jeden incydent z uczniem pierwszego roku, który nosił różdżkę w tylnej kieszeni spodni. Na szczęście skończyło się tylko na wyrośnięciu małego świńskiego ogona na tyłku, co został przyjęte przez Harrego gromkim śmiechem.


Wieczorem w gabinecie dyrektora Hogwartu znajdowało się sporo osób. Oprócz gospodyni i Pottera swoje miejsca zajęli również profesorowie Flitwick oraz Slughorn. Oczekiwali jedynie na pojawienie się Hermiony. Gabinet od czasu Dumbledora praktycznie się nie zmienił. Nadal znajdowały się w nim liczne przyrządy niewiadomego przeznaczenie oraz panowała w nim przyjemna, uspokajająca atmosfera. Gdyby nie wiszące na ścianie dwa nowe portrety, Harry był gotowy pomyśleć, że za chwilę pojawi się w nim prof. Dumbledore ze swoimi dropsami, a zaraz za nim wparuje Snape rzucający na każdego wściekłe spojrzenie. Rozmyślania mężczyzny przerwało pojawienie się ostatniego gościa spotkania.

- Dobry wieczór, prof. Granger – przywitała ją McGonagall – Proszę usiądź na wolnym miejscu. Pewnie zdziwiła Cię obecność Filiusa i Horacego, ale oni również są potrzebni żeby wszystko co usłyszysz w tym gabinecie zostało dokładnie wyjaśnione. Panie Potter, może pan rozpocząć?

Harry, gdy usłyszał słowa dyrektorki stanął przy kominku i przez chwilę się w niego wpatrywał. Potem zaczął mówić.

- Po naszym zwycięstwie w Bitwie o Hogwart ty rozpoczęłaś swoją karierę naukową, a Ron długo się miotał nie wiedząc czego chce w życiu, ale łączyło nas jedno – każdy z nas starał się czymś zająć żeby nie myśleć. Jak wiesz, ja zostałem w Zakonie Feniksa i pomagałem złapać ostatnich wolnych Śmierciożerców. Podczas jednej z moich misji zostałem poważnie ranny. Pewnie pamiętasz tą serię artykułów „Proroka Codziennego", które zawierały mniej więcej taką treść „Wybraniec ranny podczas nielegalnych pojedynków" lub „Umierający Potter w Świętym Mungu"?

- Oczywiście – potwierdziła Hermiona – przecież codziennie odwiedzaliśmy cię. Ja, rodzina Weasley i nasi przyjaciele. Nawet błagałam Cię, żebyś przestał to robić…

- Tak, twierdziłaś, że moja brawura mnie w końcu zabije, ale to nie była ona. To raczej przekleństwo wybrańca. Podczas mojego pojedynku ze Śmiercożercą poczułem nagle jakby opuściła mnie magia. Przeżyłem tylko dlatego, że miałem awaryjny świstoklik. Minervo, możesz kontynuować? Ten fragment chyba lepiej ty opowiesz.

- Potter zwrócił się do mnie po radę i pomoc – odpowiedziała starsza kobieta – Razem z obecnymi tutaj nauczycielami rozpoczęliśmy badania nad przyczyną takiego stanu rzeczy. Niestety w miarę postępów prac odkryliśmy straszną prawdę. Doskonale wiedzieliśmy, że Harry był ostatnim horokruksem Voldemorta. Jednak nie zdawaliśmy sobie wcześniej sprawy, że ich magiczne rdzenie również zostały połączone. Śmierć Toma spowodowała powolną destabilizację magii Harrego, czego efektem były skoki jego mocy, raz mógł być praktycznie charłakiem, a za chwilę normalnie czarować. Filius za pomocą magii w pewnym stopniu zapieczętował rdzeń Pottera, a dzięki odpowiednio skomponowanych eliksirów udało się zastopować wszystkie procesy, niestety tylko na jakiś.

W wieży zapadła głucha cisza. Hermiona była zszokowana wiedzą przekazaną jej przez współpracowników. Przez cały czas zastanawiała się dlaczego Harry zniknął, ale nie spodziewała się, że powodem jest zanikająca magia. Po chwili w jej głowie pojawiło się pytanie na które musiała poznać odpowiedź.

- Dlaczego mi nie powiedziałeś? - zapytała Hermiona spoglądając oczami pełnymi łez prosto w zielone oczy przyjaciela.

- Z prostego powodu. Chciałem żebyś miała swoje szczęśliwe życie. Jeżeli istniało jakieś lekarstwo to byśmy je odnaleźli. Przekopaliśmy tysiące książek i znaleźliśmy wiele poszlak. Dlatego wyruszyłem w podróż.

- Widziałam, jak dzisiaj czarowałeś. Udało ci się utrzymać bardzo złożoną i wymagającą tarczę, która wymaga wielkiej mocy. Więc jak ustabilizowałeś swój rdzeń?

Harry na chwilę zamilkł i spoglądał w płomienie. Spojrzał na pozostałe osoby w pomieszczeniu. Długo zastanawiał się czy powiedzieć Hermionie prawdę, ale stwierdził, że nie było innego wyjścia. Zaczął zdejmować z siebie wierzchnią szatę i koszulkę. Wszystkim ukazały się plecy Pottera, które były pokryte praktycznie w całości dziwnymi symbolami. Hermionie nie umknęło również, że przez te lata Harry stał się znacznie bardziej męski. Do tej pory jego działo było szczupłe z lekko zarysowanymi mięśniami, dzięki Quidditcha. Obecnie widziała dobrze wyrzeźbione ciało dorosłego mężczyzny.

- Większość magów do katalizowania swojej magii używa różdżek, czyli fragmentów magicznych stworzeń zamkniętych w drewnie – odezwał się nauczyciel zaklęć – Pan Potter odnalazł we wschodniej Europie człowieka, który twierdził, że w podobny sposób można ustabilizować magię w przypadku uszkodzonego rdzenia.

- Od razu odrzuciłem tę opcję, ponieważ wiązała się z zapieczętowaniem jakiejś istoty w moim ciele. – podjął Harry - Jednak moja magia zaczęła się wymykać spod kontroli i w desperacji postanowiłem się zgodzić. Miałem do wyboru dwie opcje: zapieczętowanie lub śmierć.

- No dobrze – przerwała dziewczyna – Wszystko zrozumiałam, ale nie jest możliwe zapieczętowanie żywej istoty w ciele innej. To jest wbrew prawu natury.

- To prawda – powiedział Potter patrząc w ogień – Dlatego użyliśmy podczas rytuału samej magicznej esencji. Magicznej esencji demona.

- A-a-ale jakiego? – zdziwiła się Hermiona.

- Inkuba.