Holmes rozłożył się wygodnie w swoim ulubionym fotelu, otulając kocem. Miał podwinięty rękaw, dzięki czemu widać było jego muskularne ramię. Po kilku chwilach trzymania ręki w zgiętej pozycji, odetchnął z ulgą. Skierował swój mętny już wzrok w kierunku swojego towarzysza.
Watson, który z całych sił próbował się powstrzymać od wybuchu frustracji z powodu niezdrowego nawyku przyjaciela, zdawał się być pochłonięty pisaniem do tego stopnia, iż nie zauważył, że Holmes patrzy na niego.
- Watsonie...
Doktor wlepił wzrok w wesoło skwierczący ogień w kominku i nie odpowiedział. Był zbyt zajęty liczeniem w myślach do dziesięciu i głębokim oddychaniem, a wszystko dlatego, żeby powstrzymać swoje nerwy na wodzy. Poza tym, rozleniwiony i odurzony różnymi świństwami Holmes często wyskakiwał z dziwnymi tematami do rozmowy.
- Watsonie, a gdyby tak zmarli wstali z grobów i zachowywali się jak żywi - detektyw zamyślił się na moment, bezmyślnie ugniatając kciukiem wierzch drugiej dłoni.
„Oho, dzisiaj przyszła kolej na morfinę" - pomyślał Watson.
- Albo gdyby był jakiś taki wirus, który powodowałby, że oni wstawaliby z grobów i tak sobie szli, zjadając normalnych ludzi, a jedynym sposobem, żeby się ich pozbyć, byłby strzał prosto w głowę...
- Co? - Watson był zły na przyjaciela, ale cała idea Holmesa na temat zmarłych była tak niedorzeczna, że pokręcił głową z niedowierzaniem i zaśmiał się.
- Wiem, że nie rozumiesz, ale to bardzo ważne...
Watson przewrócił tylko oczami i powrócił do pisania. Holmes potrafił dramatyzować.
- ...ale gdyby był jakiś taki wirus, który powodowałby, że...
- Tak, wiem, rozumiem. Mówiłeś to już.
- To dobrze... a jeśli to ja bym był takim złym zmarłym? Zabiłbyś mnie wtedy?
- A chciałbyś, żebym cię zabił?
- No, ja bym cię zabił.
- W takim razie ja bym zrobił to samo.
Holmes skierował wzrok na sufit, kontemplując go przez dłuższą chwilę.
- To wiele dla mnie znaczy - odpowiedział w końcu.
Watson pomyślał, że może i jego przyjaciel nie umie w prosty sposób wyrażać swoich uczuć i emocji, ale zawsze w podobnych konwersacjach z Holmesem dobrze wiedział, co detektyw ma naprawdę na myśli...
