DISCLAIMER:
le visiteur du future © by Francois Descraques
It's the end of the world as we know it © by R.E.M.
Any other quotations used in this work belong to their rightful owners.
A/N: le visiteur du futur jest dostępny na YT z napisami (angielskimi)
A/N2: akcja tego utworu dzieje się gdzieś około sezonu drugiego? trzeciego? Ale bez gigantycznych spoilerów. No, i pomijam w ogóle sezon czwarty.
A/N3: Francuskie Visiteur tak samo jak angielskie Visitor oznacza bardziej 'gościa' (osoba odwiedzająca) lub wizytatora a nie podróżnika. Lecz 'Gość z przyszłości', biorąc tu pod uwagę nasz potoczny język, brzmi, według mnie, kiepsko. Dlatego też 'Podróżnik'.
A/N4: niebeto(no)wane
voilà ce qu'il va se passer!
Luksus
By Your-biohazardous-friend
Najbardziej w świecie Podróżnik uwielbiał dwie rzeczy: łazienki i łóżka.
(Tak naprawdę uwielbiał trzy rzeczy: łazienki, łóżka i jedzenie – ale jedzenie nie zaczyna się na literę „ł" co w znacznym stopniu niszczy ustaloną odgórnie konwencję.)
W 2550 roku obcoczasowiec nie miał żadnego z tych udogodnień. Za łóżko służył mu wyświechtany fotel, na którym oczywiście dało się jedynie siedzieć, a za łazienkę, a dokładnie za toaletę, służyło mu wiadro które nawet nie było w jego ulubionym kolorze. Więc nie dziwota, że Podróżnik, od czasu do czasu, wpadał do mieszkania Rapha bez większej potrzeby ponad opróżnienie kiszek.
- jessskiś – wysyczał pod nosem bezrobotny, kiedy po raz kolejny napotkał swojego znajomego w niezapowiedzianej wizycie w łazience – jak tak kochasz ten kibel to się z nim ożeń.
- już się da?! – Podróżnik prawie-zapiszczał, wciągając spodnie na swoje blade pośladki – myślałem, że śluby z przedmiotami będą zalegalizowane dopiero w 2525!
- to był sarkazm, idioto! W ogóle to śmierdzisz. Czy ty się w tej przyszłości myjesz?
- Wody pitnej jest za mało a każda inna wyżarłaby mi skórę.
Raph przewrócił oczami i podszedł to jednej z szafek, wyciągnął z niej frotowy ręcznik i wskazał na prysznic.
- wiesz jak z tego korzystać, hm? – Zszokowany Podróżnik pokiwał głową w odpowiedzi.
Na odchodnym Raph podał przyjacielowi swoje mydło i szampon by ograniczyć mu wybór akcesoriów i, tym samym, przypadkową pomyłkę z kosmetykami Stelli – żaden mężczyzna nie powinien pachnąć kwiatami, nieważne z jakiego okresu by nie był. Po upewnieniu się, że wszystko jest w należytym porządku, zasalutował i wyszedł.
Gdy tylko zamknęły się drzwi, obcoczasowiec zaczął walkę z ubraniem: płaszcz, buty, spodnie, koszula, guziki, zamki i warstwy taśmy termoizolacyjnej. Byle jak najszybciej się rozebrać – jeśli to sen, to musi się spieszyć, nigdy nie wiadomo kiedy Henry postanowi go obudzić.
Podróżnik zadrżał kiedy zimne powietrze oblepiło jego wychudzone ciało. Od lat nie był nagi! Otworzył drzwi kabiny prysznicowej z pietyzmem, jakby wchodził do świątyni a nie do tandetnego, plastikowego kubiku kupionego na przecenie w IKEI. Marzył o tej chwili od dawna, śnił o gorącej wodzie, pachnącym mydle, zeskrobaniu z siebie licznych warstw kurzu i krwi.
O czystości - matce człowieczeństwa.
Obcoczasowiec bez wahania odkręcił kurki i wydał z siebie ekstatyczny jęk kiedy to strumień wody rozluźnił jego mięśnie, rozmoczył brud, przywołał wspomnienia o lepszych czasach. Przybysza zapiekły oczy, lecz nie od mydła ani szamponu, poczuł się nagle taki zmęczony; samotny w swojej misji ratowania świata.
Ale teraz tylko ona się liczy – woda: gorąca, przejrzysta, twarda.
- It's the end of the world as we know it… - Podróżnik zaśpiewał niepewnie, bo przecież pod prysznicem się śpiewa, prawda?
