A/N: Bardzo krótka miniaturka. Nie jest słodka, raczej tak prawdziwa (a przynajmniej tak mi się wydaje). Powstała po wpływem uporczywego słuchania "Lost and Found" - Katie Herzig. Przy okazji, gorąco polecam. :)


Zguba

Znalazł ją.

W pomieszczeniu panował półmrok i tylko słabe światło świecy, stojącej na stoliku między fotelami, rozświetlało pokój. Severus Snape poczuł, że znów może oddychać. Jej widok uspokoił go, ale za to znów wzbudził niepewność, którą odczuwał przez ostatnie pół roku. Niepewność jutra – przyszłości, która mimo zwycięstwa Zakonu, dla niego wciąż nie była jasna.

Skulona postać siedziała samotnie na jednym ze skórzanych foteli, stojących przy kominku, w którym nie płonął ogień. Podciągnięte pod brodę kolana obejmowała rękoma. Wydawała się przez to bezbronna i taka… krucha. A przecież nie była taka. Zaledwie parę godzin temu, na polu bitwy, zdecydowanie rzucała uroki i odpierała ataki Śmierciożerców. Zawsze była odważna, zawsze gotowa do działania, zawsze chętna do pomocy… A mimo to, teraz wyglądała jakby miała upaść pod naporem najlżejszego podmuchu wiatru; załamać się pod jakimkolwiek dotykiem.

Severus podszedł do niej i usiadł na drugim fotelu. Dziewczyna podniosła wzrok i spojrzała na mężczyznę. Jego przykurzone i poszarpane ubranie oraz widoczne zmęczenie zdradzały, jak wiele wysiłku włożył w zwycięstwo Zakonu.

— Dlaczego uciekłaś? — zapytał nagle. Jego głos nie przypominał jednak tego, którym zazwyczaj obdarzał uczniów.

— Wystraszyłam się — odparła, a Snape wiedział, że mówi prawdę. Nigdy nie potrafiła kłamać.

— A teraz się boisz? — Kolejne pytanie wypowiedziane spokojnym głosem spowodowało, że dziewczyna spojrzała prosto w czarne oczy Mistrza Eliksirów.

— Nie. Jestem w miejscu, w którym pragnęłam się znaleźć od chwili, kiedy Voldemort padł martwy. — Jej głos był opanowany i nie słychać w nim było żadnej nuty słabości.

— Jesteśmy w Pokoju Życzeń.

— Ale w środku znalazłam to, czego pragnę — powiedziała i wstała z fotela. Machnęła różdżką i pomieszczenie przestało być pogrążone w mroku.

Severus nie spuszczał wzroku z dziewczyny. Doskonale wiedział, gdzie są. W końcu codziennie przebywał w swoich kwaterach.

— Naprawdę tego chcesz, Hermiono? — zapytał, wstając i podchodząc do dziewczyny. — Chcesz związać się z mężczyzną, który już na zawsze będzie oceniany przez pryzmat czynów, których dokonał będąc Śmierciożercą?

— I będąc szpiegiem Zakonu Feniksa — dodała i dotknęła dłonią policzka mężczyzny.

— Jesteś głupia — mruknął, ale nie odsunął się.

— Być może — powiedziała, lekko się uśmiechając.

— Głupia, ale w tym wypadku nie chcę, by było inaczej…

Znalazła go.

Hermiona przez większą część swojego życia kierowała się rozumem. Porywy serca przeważnie schodziły na dalszy plan i nie widziała w tym nic niestosownego. Ale wszystko się zmieniło niecały rok temu. Współpraca z Severusem wymusiła na niej decyzje, które wcześniej były nie do przyjęcia. Wymusiła postawę, która wcześniej ją gorszyła. Wyzwoliła emocje, które stopniowo ją obezwładniały.

— Czy to znaczy, że pragniemy tego samego? — zapytała, przysuwając się jeszcze bliżej. Teraz, ich ciała stykały się ze sobą.

— W przeciwnym razie nie byłoby mnie tutaj — odparł i oparł swoje czoło na czole Hermiony.

Stali tak przez dłuższą chwilę, w ciszy, z zamkniętymi oczami, ciesząc się swoją bliskością.

— I co teraz będzie? — zapytał Severus.

— Nie mam zielonego pojęcia.

— Niemożliwe, Panna – Wiem – To – Wszystko czegoś nie wie? — Usta Severusa wykrzywiły się w ironicznym uśmieszku, a Hermiona zaśmiała się cicho.

— Wszystkiego na pewno nie. Ale jedno wiem na pewno — odparła i chwyciła dłoń mężczyzny. — Chcę być tobą. Zabierz mnie tam, gdzie moje miejsce.

Koniec