Stiles nie był pewien jak dotarli do tego momentu, ale fakt faktem gościł u siebie teraz całą watahę. Scott i Allison zajmowali jeden z foteli, podobnie jak Jackson i Lydia. Isaac, Erica i Boyd kulili się na dywanie, podczas gdy sam zajmował całą kanapę i wcale nie zamierzał zrobić im miejsca. W końcu to był jego dom i jego salon, i dopóki jego ojciec nie wróci z pracy nie planował przypomnieć sobie o żadnej zasadzie dotyczącej gościnności.
Właśnie oglądali jakiś fatalny film, do którego zmusiła ich Lydia, gdy Jackson nagle wypalił.
- Stiles jest totalnie Bellą.
Erica parsknęła rozbawiona, bo dziewczyna na ekranie właśnie po raz kolejny potknęła się o własne nogi. I on na pewno nie był Bellą.
- Zamknij się, dupku i jedz popcorn – warknął siłą woli powstrzymując się przed wyrzuceniem Whittemore'a z własnego salonu.
- No, ale pomyśl o tym. Pierwszy zorientowałeś się, że Derek jest wilkołakiem – dorzucił swoje trzy grosze Scott.
Stiles miał właśnie otworzyć usta, żeby zaprzeczyć, gdy nagle uderzyły w niego fakty.
Derek zawsze wchodził do niego przez okno i gapił się, podczas gdy on spał. Notorycznie próbował go odstraszyć i twierdził, że jest zbyt groźny, żeby się z nim widywali.
- No i znowu otwierasz dziwnie usta. Wiesz jak nazywamy tę minę? – spytała niewinnie Erica. – Naga Klata Dereka, bo zawsze wyglądasz tak, jakbyś wyobrażał sobie go nago. Albo chciałbyś mu zrobić loda.
Stiles chciał zaprzeczyć, bo to było wierutne kłamstwo. Przeważnie wyobrażał sobie Dereka chociażby w jednej skarpetce!
- Bella też ma taką minę na widok Edwarda – zaćwierkała Allison i faktycznie dziewczyna na ekranie otworzyła szerzej usta, gdy Cullen spojrzał na nią z ukosa.
- Jesteś kompletnie zwyczajny – dodała Erica.
- Jeździsz gruchotem – dorzucił Jackson.
- Ciągle bezsensownie narażasz swoje życie – włączył się Isaac.
- Derek jest przystojny, tajemniczy, niebezpieczny i jeździ super samochodem – wymieniła Allison.
- A twój ojciec jest szeryfem – dodała Lydia tonem, który miał niby wszystko wyjaśniać.
Stiles zamarł na kanapie i momentalnie przestał jeść.
Oni mieli rację. Kategorycznie był Bellą, a Derek był Edwardem. Cholernie seksownym, umięśnionym i niepijącym krwi, ale Edwardem, a jeśli czyniło to z niego Bellę, to znaczy…
- Derek jest w swoim mieszkaniu – rzucił za nim Isaac, a on sam nie wiedział jak znalazł się przy drzwiach.
- Umartwiając się na temat swojej animalistycznej części osobowości, chociaż żadne z nas nie ma z tym problemu – uzupełniła Erica.
- Użyj prezerwatyw! – krzyknęła za nim Lydia. – Edward zapładnia Bellę w trzeciej części!