Niebiosa runęły

Błysk rozbił ich zwierciadło

(Czy to grzmot? Czy mój krzyk?)
I deszczem spłynęły

Pociągając mnie na dno

Stal wysunęła się mgłą z martwych dłoni
Wyślizgnęła się z sykiem
Cień gasił wszystkie gwiazdy po kolei
I w moich oczach
płomyki

A siedem jego kroków trzaskiem zamykanych bram*

Wąż wpił się zębami w swój ogon
I zastygł w bezruchu
Gdy wtedy u moich stóp padł
Nie czułem, jak prosto do serca
martwego
powoli sączy się jad

Aż wreszcie ja u jego stóp padłem

Któż zliczy, ile lat minęło, gdy śniłem kamienne sny

Teraz budzę się – w ciemnościach
Ogłuszający blask – więc to ty

O śmierci

Przez próg twej fortecy
znów do ruin Shra'kt'lor wejdę
Skrzyżujmy ostrza!
Tym razem – już stąd nie odejdę

Tak, zabierz tę mądrość, w którą już nie wierzę
Znaczenia zagubione w labiryncie kręgów
I zabierz to życie, które nie do mnie należy

I zabierz jedyne, co moje

Udrękę


* Miasto Shra'kt'lor podzielone jest na siedem koncentrycznych kręgów połączonych bramami.