Rozdział 1: Odejdź.

To było długie oczekiwanie. Ale w końcu wrócili.

-Aang tak się bałam! -krzyknęłam przytulając chłopca.- Nic ci nie jest?- zapytałam.

-Nie. Nie musisz się o mnie martwić- zapewnił ale jego głos brzmiał zupełnie inaczej niż zwykle.

-Sokka. Co się stało?- spojrzałam na kulejącego brata.

-Złamana noga.- odparł- Czy mogłabyś…

-Przykro mi, ale złamań nie mogę uzdrawiać. Kość musi sama się zrosnąć- wytłumaczyłam. Sokka spuścił głowę.

-Jakoś wytrzymam.

-Ale on chyba nie -wtrąciła Toph wskazując na Aanga, który ledwo trzymał się na nogach.

-Co się stało?- zapytałam pomagając mu ustać.

-Nie wiem… słabo mi- mamrotał. Kątem oka zauważyłam że jego rana na plecach znów była otwarta i zaczęła lecieć z niej krew.

-Musisz się położyć- powiedziałam i zaprowadziłam go do łóżka.

Wyciągnęłam kubłak z wodą .

-Nie, Kataro idź.- nakazał- Nic mi nie jest. Nie musisz mnie uzdrawiać. Pielęgniarki sobie poradzą- powiedział, ale widziałam jak bardzo cierpiał.

-Ale ja…

-Idź. Wiem że nie chcesz tu być ze mną- stwierdził. To zabolało.

-Ależ chcę- przekonywałam.

-Nie chcesz, musisz- mówił niewzruszony moimi słowami. Jego głos był pozbawiony emocji. Zupełnie tak jak po utracie Appy.

-Aang…

-Dlaczego mi to robisz?- zapytał wściekły i podniósł się- Mam cię prosić? Błagać na kolanach? To dobrze. Proszę Kataro wyjdź stąd i zostaw mnie w spokoju.

W moich oczach pojawiły się łzy. Dlaczego mnie ranił? Przecież doskonale wiedział co robi mówiąc w taki sposób.

-Dobrze- zgodziłam się i wyszłam. Przez uchylone drzwi widziałam jak jego twarz wykrzywia się z bólu. Wezwałam pielęgniarkę.

Poszłam do pozostałych, ale nie mogłam powstrzymać się od łez. Nim doszłam do moich przyjaciół rozpłakałam się. Otarłam łzy i próbowałam powstrzymać emocje.

-Kataro co z… ty płaczesz?- zapytał Sokka i podszedł do mnie kulejąc- Czy Aang…

-Nie- odpowiedziałam- Powiedział że czuje się dobrze.

-Co? Czułam co się z nim działo. To nie było normalne. Prawie zemdlał.- protestowała Toph

-Tak, wiem. Chciałam go uzdrowić ale kazał mi wyjść. Zapewniał że nic mu nie jest ale widziałam jak go boli- znów się rozpłakałam- Nie wiem dlaczego on to robi- wtuliłam się w brata.

-Kazał ci wyjść i ty uległaś? To do ciebie niepodobne- powiedziała złośliwie dziewczyna.

-Na początku byłam nieuległa, ale potem zaczął prosić żebym zostawiła go w spokoju. Nie mogłam dłużej go słuchać. Ten głos pozbawiony emocji… Jakby nie był człowiekiem tylko pozbawionym uczuć potworem.

-Pogadam z nim jak wrócę ze szpitala- pocieszał Sokka- Teraz muszę iść żeby pielęgniarki założyły mi opatrunek.

Gdy drzwi się zamknęły Toph podeszła do mnie wyraźnie zezłoszczona. Suki spojrzała na nas zdziwiona obrotem sytuacji.

-Mówisz że nie wiesz dlaczego jest on „pozbawionym uczuć potworem"?- zacytowała Toph z założonymi rękoma.

-Nie wiem- powtórzyłam.

-Oh, nie udawaj niewiniątka- prychnęła.- Nie wiedziałam że taka jesteś. Ale jesteś jak większość dziewczyn. Bawisz się uczuciami a potem udajesz głupią.

-Co?- zapytała Suki.- O czym wy rozmawiacie?

-Zaraz się przekonasz- zwrócił się do niej dziewczyna- Myślisz że jak jesteś nie wiadomo jak piękna i cudowna to każdy będzie padał do twoich stóp i błagał cię żebyś została jego dziewczyną?- warknęła- Od dawna wyczuwałam co dzieje się między wami. Myślałam że po tym co stało się w czasie inwazji przejrzysz na oczy ale ty nie! Brnęłaś dalej w to bawiąc się nim! Jeśli tego nie widzisz to powiem ci! On za tobą szaleje! Dawałaś mu znaki a jak przyszło do poważnej rozmowy odrzuciłaś go jakby był zbędnym przedmiotem! Wiesz dlaczego tak się zachowuje? On cię nienawidzi! Robiłaś wszystko żeby jego w sobie rozkochać i udało się. Tylko dlaczego nie pomyślałaś że to może złamać mu serce? To co było dla ciebie niewinną zabawą on brał na poważnie! Myślał że coś między wami jest. Wygrałaś swoją grę, Kataro ale już nigdy nie będzie jak poprzednio.

-Toph, to nie prawda.- broniłam się, ale wiedziałam że tak właśnie było, a Toph brutalnie to wyciągnęła i przemówiła mi do słuchu.

-Tak? To opowiedz jak było naprawdę. Może to on bawił się tobą?- zapytała z sarkazmem.

-Nie… Toph… Masz rację- ukryłam twarz w dłoniach- Ale ja nie bawiłam się nim i jego uczuciami…

-Proszę, przestań. Dosyć kłamstw- prychnęła i poszła.

Suki podeszła do mnie i spojrzała pytająco.

-Czy ona mówiła o… Aangu?

-Tak! Proszę, ty też chcesz coś dodać?- zapytałam czując jak coraz większy ból rozrywa mi serce.

-Nie ja tylko… Może porozmawiaj z nim… Nie mógł tak po prostu zapomnieć o tobie.

-Może i nie zapomniał ale znienawidził. Od miłości do nienawiści jest bardzo krótka droga. Toph ma rację. To ja jestem potworem bez uczuć a nie on.

-Kataro powiedz mi jedną rzecz. Ale szczerze. Czy ty też go kochasz? Ale wiesz, jak dziewczyna chłopca.

-Tak, Suki, Kocham go!- znów zaniosłam się płaczem- Kocham…- powtórzyłam.

-Dlaczego z nim nie porozmawiasz?- zapytała

-To nie jest takie proste jak u ciebie i Sokki. Wy od początku mieliście się ku sobie, a ja i Aang byliśmy tylko przyjaciółmi. Potem w czasie inwazji… bał się że nie wróci i pocałował mnie. Przez następne dni nie myślałam o tym. Myślałam że to zwykły impuls. Z jednej strony byłam szczęśliwa, z drugiej zawiedziona bo zaczęłam do niego coś czuć. Potem na Żarzącej Wyspie chciał dowiedzieć się czy odwzajemniam jego uczucie. Powiedziałam że nie wiem, szukałam wymówek, że trwa wojna, że to nie jest odpowiedni moment ale mogłam po prostu powiedzieć NIE.

Suki westchnęła.

-Wy też mieliście się bardzo ku sobie. Gdyby ktoś was nie znał mógłby stwierdzić że jesteście ze sobą już kilka lat.

-Co?- spytałam.

-To było widać. Chroniliście się nawzajem a Aang był gotów oddać za ciebie życie. Na pewno nadal tak jest.

-Ty nic nie rozumiesz- złapałam się za głowę- On mnie nienawidzi.

-Nienawidzi cię bo cię kocha. Może to brzmieć dziwnie, ale potrzeba czasu aby pozbyć się takiej miłości a na pozbycie się tego co łączy was może nie starczyć życia- uśmiechnęła się.

-Dziękuję.