Wcale nie miała zamiaru "Podsłuchiwać", jednak w bazie zwiadowców tak rzadko słyszałą muzykę! Gdy była mała, czasem grała wraz z tatą na pianinie..ale nie wiedziała, że tu jakieś mają. Sama nie wiedziała jak znalazła się przy drzwiach, jednak nie potrafiła się od nich odsunąć. Wsłuchiwała się, jak oczarowana. Wychuliła się lekko, by sprawdzić, kto gra. Kiedy zobaczyła kaprala Levi'a zdziwiła się trochę, jednak nie przestawała słuchać. Dopiero w momencie, kiedy muzyka ucichła odsunęła się, i udając, że nic się nie stało wróciła do codziennych zajęć.
Nazajutrz przyszła tam z powrotem, z dziecinną nadzieją, że kapral znów tam będzie. Miała wrażenie że zakochała się w tej prostej melodii. Prawie podskoczyła, gdy usłyszała ją po raz kolejny. Nie. Słuchanie to było za mało. Wślizgnęła się po cichu do pokoju. Teraz trochę ciężej bylo skupić się na muzyce, jednak nie przeszkadzało jej to. Stała, przyglądając się ruchom jego rąk, słuchając jego muzyki. Zesztywniała, gdy przestał, a gdy odwrócił się w jej stronę, oblała swoją bladą twarz rumieńcem.
-Petro?-Zapytał typowym dla siebie, znudzonym głosem.
-Ja..-Nie wiedziała, jak się wytłumaczyć-Bardzo przepraszam, Kapralu. Przechodziłam, i usłyszałam jak..-jąkała się, robiąc co rusz kilka kroków w tył. Jej twarz przybrała teraz buraczany kolor.-Ja..Pójdę już.-Powiedziała szybko, i już miała się obrócić, kiedy..
-Nie kazałem Ci odmaszerować.-Usłyszała i zastygła na chwilę w bezruchu-Siadaj. Chwiejnym krokiem podeszłą do niego i usiadła obok, na dość ciasnym parapecie. Kapral, nie patrząc na nią, powrócił do grania. Mimo, że ciężko było jej się do tego przyznać, z każdym jego oddechem czuła przyjemne dreszcze. Teraz już wcale nie potrafiła skupić się na muzyce. Był za blisko. Cholera! Kiedy grał, stykał się rękoma z jej ramionami. Za oknem padał deszcz. Gdy skończył, zupełnie nieświadomie położył rękę na jej kolanie, gdzie spoczywała jej ręka. Zaskoczona chciała ją cofnąć, lecz nie miała gdzie.
-Masz gęsią skórkę-Zauważył, podnosząc rękę.
-Moż..liwe-Wydukała oszołomiona. Spojrzał na nią, a ona uśmiechnęła się delikatnie. Nic nie mówiąc, zaczął grać od nowa.
Wszedł do pokoju i od niechcenia spojrzał na pianino. Przez chwilę miał wrażenie, że widzi ich tego, jak i nie jednego innego, dnia, na siłę przysuniętych do siebie. Tak samo, jak za pierwszym razem, lał deszcz. Spuścił wzrok i usiadł przy pianinie. Miał wrażenie, że zaraz przyłapie ją na słuchaniu, jak gra. Kiedy już zaczął grać, jej obraz wydawał się o wiele żywszy jakby była obok jednak gdy się odwrócił, nie dostrzegł nikogo. Ani przy drzwiach, ani przy nim. Dlaczego to ciągle się powtarzało? Po śmierci Isabel i Farklana czasem widywał ich przy koniach, lub w ich dorminatorium. Podobnie, jak teraz, szukał ich. Zdarzało mu się odnaleźć Erda i Guntera, Rozmawiających, Oluo, wymądrzającego się i Petrę, przypominającą mu, gdzie jego miejsce, lub..słuchającej, jak Levi gra. Do cholery! Dlaczego on zawsze musi przeżyć? Dlaczego zawsze musi stracić bliskich? Przecież nikt nie mógł przewidzieć, co się stanie! Nikt z nich nie chciał umierać tak szybko. Jego myśli układały się w słowa, których jednak nie chciał śpiewać, mimo, że pasowały do melodii.
