Życzenie mówiło, że ma być o Syriuszu, w Hogwarcie, słodko-gorzkie, bez paringu i żeby Syriusz nie był dziecinny, tylko trochę arogancki, trochę arystokratyczny, bo rodziny się wyrzekł, ale pewne rzeczy zostają w krwi. Mniej więcej. Nie jestem pewna, czy udało mi się to wszystko zawrzeć w jednym drabble'u, ale próbowałam.
Wrzucam dzisiaj, nie jutro, żeby chociaż trochę rozłożyć tę fiki, które będę wrzucać (i tak zaspamuję stronę, niestety).
Mam nadzieję, że Ci się spodoba, chociaż ociupinkę. Wesołych Świąt!
PS. Jeju, już się przestraszyłam, że w dziesięć razy sprawdzanym tekście coś puściłam. I prezent w efekcie felerny. Ale dzięki chaosowi tylko w moim bredzeniu. ; - ) Przestraszam Cię strasznie.
Dla Niecierpliwej, gwiazdkowe.
A ty noś, noś, noś długie włosy
— Łał, on to ma fryzurę! — Słyszał, zapuściwszy włosy pod koniec nauki, szepty podekscytowanych dziewczyn.
Rzucał im wytrenowany gwiazdorski uśmiech. Niech podziwiają, widzą, zazdroszczą, niech przeciągają językiem po wargach, ilekroć potrząśnie głową, niech czerwienieją, kiedy czarna kaskada muśnie je na korytarzu, a właściciel przeprosi nonszalancko.
Niech nawet drwią, jak chłopaki ze Slytherinu. Oni niby, warknął kiedyś, wskazując na portrety dawnych czarodziejów, ścinali się na krótko? Potem zemścił się porządnie: skoro tamci nie lubili włosów, to je stracili. Wszystkie. Plotki pozostały, ale nikt się już nie odważył powtarzać ich przy Gryfonach.
Niech robią, co chcą. Byle kojarzyli Syriusza z fryzury, nie nazwiska.
