Czternaście minut.
Dokładnie tyle długiej przerwy zmarnowałem na rozmyślanie od kogo ściągnąć na teście. Padło na blond kurdupla z ławki pod ścianą. Idealnie wybrałem, bo z polskiego to był dobry. Human jeden, a do tego kujon. Po prostu zajebiście lamerskie combo. Jak on w ogóle dostał się na mat-fiz!?
Czternaście minut.
Tyle tylko wystarczyło, żebym poważnie się zastanowił nad swoim dalszym losem. Nie miałem ochoty iść na ekonomię. Architektura też nie dla mnie. Wybrałem więc informatykę. C++ i inne html to przecież chleb powszedni dla blogerów…
Czternaście minut.
Dopiero po tym czasie zajarzyłem, że wybranie tego akademika było najgorszą decyzją mojego życia. Nie dość, że zamieszkują go prawie same kujony z medyka, to jeszcze są tu humaniści. A FE, FUJ I BLE. WIĘCEJ ICH TU MATKA NIE MIAŁA? Przecież i tak roboty nie znajdą, nawet pizza lepiej wyżywi rodzinę niż ci filolodzy od siedmiu boleści…
Czternaście minut.
Po nich nastąpił wredny kop od najgorszego polonisty w dziejach. Zabawne, że chodziliśmy do tego samego licka, a teraz mieszkamy na tym samym piętrze… Boże, czemuś mnie opuścił? Co ja Ci takiego złego zrobiłem, że mnie na to blond diabelstwo skazujesz!? Ech… Przynajmniej menda na architekturę chodzi, to go nie muszę znosić na wykładach. Ale i tak… Warum?
Czternaście minut.
Tyle dokładnie zajął mi bieg z akademika na zajęcia. Spóźniłem się. Znowu. A to wszystko dlatego, że pewne homo-nie-wiadomo zajęło łazienkę. Nosz scheisse i verdammt! Później go jeszcze dorwę i poobijam mu tą jego uśmiechniętą twarzyczkę… Ale na razie muszę ogarnąć Javę.
Czternaście minut.
Czułem sińce na każdym centymetrze mojej lewej nogi i brzuchu, on pewnie miał podobnie ze swoją ręką i stopami. Jeszcze minuta, a pewnie pobilibyśmy się do nieprzytomności… Chociaż ja tam twardy chłop jestem. Z drugiej strony nigdy nie posądziłbym tego blondynka o tyle siły… Ciekawe…
Czternaście minut.
Rozmawialibyśmy pewnie jeszcze dłużej, ale tramwaj byłby mu uciekł. Kto by pomyślał, że ten niedoszły humanista ma podobne poczucie humoru jak ja? To już coś! I w sumie okazało się, że lubimy te same filmy… Zapowiada się miły seansie w ten piątek, khsesese.
Czternaście minut.
Przez dokładnie tyle czasu rozważałem, czy zaprosić tego karzełka do kina. Chyba po raz pierwszy w życiu tak się czymś przejmowałem. Jest ze mną źle. BARDZO ŹLE. Niemniej film był spoko. Nawet się uśmialiśmy z Feliksem, co chyba zdziwiło resztę osób na sali, ale walić to. Odgryzanie głów i lanie czerwoną farbą po ubraniach jest przecież zabawne…
Czternaście minut.
Tak. Potrzebowałem aż tyle, żeby dojść do siebie po wyznaniu blondynka. Nie chciało mi się wierzyć w jego słowa, ale jeszcze bardziej nie chciałem później wierzyć w swoje szczęście. Wygrałem chyba bon na loterii. Milion w totka. Albo coś. Nie wiem. W każdym bądź razie zaczęliśmy z Feliksem szukać taniego lokum, co by się z akademika wynieść, najlepiej od zaraz.
Czternaście minut.
Dokładnie o tyle byłem spóźniony na randkę. No szlag by to. Karzełek nie lubił, gdy się spóźniałem, ale tym razem nawaliła komunikacja miejska, nie ja! Chociaż i tak pewnie będzie zły…
Czternaście minut.
Jeszcze jedna i będą dwie godziny jak tu siedzę. W otoczeniu tej cholernej aparatury, która nie robi nic innego poza „biiip".
Czternaście minut.
Jeszcze tylko chwila i zaraz tam dojdę. Czemu tu musi być pod górkę, cholera jasna!?
Czternaście minut.
Chciałbym zostać dłużej, Feli. Naprawdę. I wiesz, chyba serio zostanę…
Czternaście minut.
Posiedzę jeszcze z tobą. Bo cię kocham ,wiesz?
Czternaście minut.
Feli… Tęsknię za tobą, mendo, wiesz?
Czternaście minut.
I znów całkiem sam.
Sam.
