Midorima wzdycha zdegustowany, wchodząc do niedużego baru z karaoke na końcu ulicy. Niestety, prowadząc rikszę, to Takao staje się stroną dominującą... Nie, po prostu on decyduje gdzie jechać. Ta wersja brzmi dużo lepiej dla zielonowłosego mężczyzny, trzymającego w dłoni czarkę do sake. Wcale nie zamierzał się upić. To szczęśliwy przedmiot na dzisiaj według Oha-Asy.

(W tym momencie najlepiej by było, gdybyście wygooglowali piosenkę Toaru shinja no kakan na mainichi i włączyli. Jeśli nie, to tak też możecie czytać, ale lepiej włączyć)

Zanim się orientuję, jego partner zamawia piosenkę i wciąga go na scenę. Rozbrzmiewają pierwsze dźwięki gitary. Shintarou nie lubi takiej muzyki i najchętniej zszedłby ze sceny. Jednak to mogłoby zostać uznane za tchórzostwo przez ludzi siedzących przy stolikach, a na to nie może sobie pozwolić. Kazunari dyskretnie ściska go za rękę, wskazując głową na ekran. Daje mu do zrozumienia, że to on ma zacząć.

Kyou mo kyou to te jinji wo tsukusu no dayo...

Pierwsze linijkę śpiewa nieśmiało, jednak słysząc na sali szmer uznania dla swojego głębokiego i dźwięcznego głosu nabiera pewności siebie. Prostuje się, wystudiowanym gestem poprawia okulary i kontynuuje.

Waraitakereba warae aidentiti no jijou na no da...

Teraz, kiedy się ośmielił, patrzy na publiczność z góry. Oni natomiast patrzą z otwartymi ustami. Każdy słyszał o wspaniałym koszykarzu Midorimię Shintarou. Nikt nie podejrzewał go o zdolności wokalne.

Shin-chan chotto yarisugi? Te ka yabasugi? Te ka otome ka. Oh!

Takao przejmuję pałeczkę. Nigdy nie chwalił się, że potrafi na tyle dobrze rapować. Co więcej, wspaniale zabawia publiczność. Kręci się po całej scenie, porusza w rytmie muzyki i potrząsa zgrabną pupą. Okularnik usiłuje na to nie patrzeć. Nie wychodzi mu.

Kyou wa ittan to funky na odai de fancy na tenkai funny na joutai...

Ciemnowłosy zbliża się do chłopaka. Midorima przełyka ślinę. Kazunari śpiewając okrąża go , wychyla się zza ramienia, wsuwa pod rękę. Widać, że dobrze się bawi, ocierając się o swój nowy rekwizyt sceniczny.

Maji datsubou ohaasa hideee iya midorima sugeee sono shisei ni buraboo...

Ocierając. Shintarou ma ochotę go zabić. Choć właściwie ma ochotę na coś zupełnie innego, ale zabije go za doprowadzanie siebie do takiego stanu w miejscach publicznych. Jeszcze chwila i nie powstrzyma

pragnienia, żeby przyciągnąć jego drobne ciało.

Hibi muchafuri kakan ni jikkou I respect you.

Takao puszcza mu oczko, uśmiecha się szeroko i szturcha w ramię, pokazując, że teraz jego kolej.

Yuzurenai ryuugi wo mamoru dake da wo-oh...

Midorima stoi sztywno. Nie jest taki jak jego partner. Już samo to, że śpiewa na tej scenie jest dla niego wielkim wyzwaniem. Jest jednocześnie zażenowany i szczęśliwy, że mógł gdzieś wreszcie wyjść ze swoją drugą połówką. Choć nie takie miejsce sobie wyobrażał.

Sore kurai dekizu ni nani wo nashi togerareru to iu no ka...

Jego towarzysz splata ich palce, próbując dodać mu pewności siebie. Na co okularnik tylko rumieni się i

odwraca wzrok.

Toritome no na mainichi yudan naku ikiro...

Kiedy ich głosy rozbrzmiewają w końcu razem, brzmią jakby wręcz idealnie się dopełniały.

Sono doryoku ga kanarazu mi wo musubu to shinjite...

Tak samo jak w ich życiu. Są jak ogień i woda. Wesoły i poważny. Rozsądny i spontaniczny. Są dla siebie idealnym dopełnieniem.

Oose no mama!

Kazunari nie tylko rapuje. Ma wspaniały, dźwięczny głos, nad którym potrafi zapanować, tworząc coś pięknego.

Kyou mo kyou to te mai peesu ni kunrin, yes sir...

Shintarou słucha oniemiały. Sam w domu często gra na pianinie, czasami do tego śpiewając, ale nigdy nie słyszał wokalu Takao, który salutuje do niego pod koniec linijki.

Kawari montte iwanaide aisubeki waga eesu nano dayo...

Kiedyś nie lubił być przedrzeźniany, ale teraz słysząc swoje nano dayo z ust partnera uśmiecha się lekko.

Po takim czasie już wie, że nie robi tego złośliwie.

Shin-chan are tebura jan? Nani yabaku, ne? Te ka souhaku? oh!

Chłopak całkiem zmienia tekst piosenki , patrząc Midorimie prosto w oczy.

Urusai damare sawagu na koko ni reisei ni saredo jinsoku ni nyuushu!

Zapominając, że są na scenie, mężczyzna przerywa jego część i ucisza jego żartobliwe przytyki, tak jak robi to co dzień.

Maji nandai ohaasa kitsuuu iya midorima tsureee sono shisei ni kirei...

Czarnowłosy odbija piłeczkę. To tylko zwykłe, codzienne spory, które od pewnego czasu bardziej ich bawią niż złoszczą.

Chakasu na! Mattaku fukaku nano dayo nukatta no dayo!

Kończy Shintarou.

Naante na!

"Żartowałem." zapewnia go towarzysz i jak gdyby nigdy nic kontynuują swoją piosenkę.

Konnan ni tachimukau unmei na dake da, wo-oh...

Okularnik rzadko mówi o tym na głos, ale uważa, że jest w życiu naprawdę szczęśliwy. I nie zawdzięcza tego lucky item'om Oha-Asy, a pewnemu roześmianemu, szczeremu brunetowi.

Sore kurai konasezu nani wo kachitorou nado to iu no ka?

Samo przebywanie z nim napełnia go optymizmem i wesołością, których to brakowało mu na co dzień.

Tamasareteru subete wo erabareru tame ni...

Takao obraca ich tak, że śpiewając, opierają się o siebie plecami. Oboje czują przyjemne ciepło, bijące od tego drugiego.

Tsuyoi ishi de onore wo uragirazu ni susumunda...

Nie potrzebują zbyt wielu słów. Zwłaszcza Kazunari nie potrzebuje ich dużo, kiedy żyje ze wstydliwym tsundere. Swoim wstydliwym tsundere. Tyle wystarczy.

Soko kara darou!

Następuje krótki przerywnik, podczas którego odwracają się do siebie i patrzą w oczy. Niższy chłopak ma mały problem i zadziera wysoko głowę, ale już do tego przywykł.

Toritome no na mainichi yudan naku ikiro...

Na scenie panuje coraz bardziej intymna atmosfera. Kilku gości nie wytrzymuje tego i opuszcza lokal ze zdegustowanymi minami. Ciemnowłosy tylko wesoło macha im na pożegnanie.

Sono doryoku ga kanarazu mi wo musubu to shinjite...

Cieszy się, że zaciągnął swojego Shin-chana na karaoke. Takich właśnie rozrywek brakuje w ich związku, ale on jeszcze o to zadba.

Tamasareteru subete wo erabareru tame ni...

Mimo, że w koszykówce są swoistym "cieniem i światłem", to dzisiaj oboje błyszczą tak samo.

Tsuyoi ishi de onore wo uragirazu ni susumunda...

Piosenka ma się ku końcowi, a wokaliści coraz bardziej się do siebie zbliżają.

Ouse no mama!

Kiedy na scenie rozbrzmiewa ostatni dźwięk, Midorima się nie powstrzymuje. W końcu nikt z publiczności chyba ich nie zna. Przyciąga do siebie bruneta, pochyla się i całuje go. Nie jest to namiętny pocałunek, jedynie delikatne muśnięcie. Rozgrzewa jednak obojga. Shintarou jest bardzo szczęśliwy. Do momentu, w którym słyszy oklaski i głośny krzyk:

-Midorimacchi! Takaocchi! Brawo!


Kazunari w końcu ściąga go z podestu siłą i prowadzi w kierunku stolika przy którym siedzą Aomine, Kise, Kuroko i Kagami. Ciemnoskóry, widząc ich złączone dłonie, uśmiecha się drwiąco i rzuca:

- Oho, może nawet nasz wodorost sobie dzisiaj ulży. - Porusza sugestywnie brwiami.

- To co mówisz jest wielce nietaktowne! - oburza się okularnik. - I co wy tu robicie? - pyta zdegustowany.

- Mnie ciągnęło do baru, a blondi powiedziała, że pójdzie, jak będzie karaoke. To jestem - wyjaśnia Daiki.

- Nie mów na mnie blondi! - prycha Ryota, ale nikt nie zwraca na niego uwagi.

- A my... z Kuroko... postanowiliśmy gdzieś wyjść... i tak jakoś... - Kagami drapie się zażenowany w tył głowy. Wszyscy potakują w zrozumieniu, wiedząc, że chłopak od początku liceum próbuje nieporadnie uświadomić Tetsuyę o swoich uczuciach.

- Skończmy to pitolenie o Szopenie - przerywa Aomine. - Kelner, butelkę sake i... - szybko przelicza gości - sześć czarek! A nie, glon ma własną. Więc pięć.

- Dzisiaj nie piję - wtrąca cicho Taiga. Wszyscy patrzą na niego jak na idiotę.

- Obiecałem odstawić Kuroko do domu - wyjaśnia.

- Cztery czarki! - krzyczy w stronę baru niebieskowłosy.

- Aominecchi! Aominecchi! Chodźmy zaśpiewać!

- Spadaj, w życiu!

- To pójdę sam! - Blondyn nadyma policzki i idzie w stronę baru.


W ogóle, pierwszy rozdział był taki poważny, uczuciowy... Następne będą bardziej komediowe, poleje się sake, a akcja będzie się skupiać nie tylko na scenie, ale i na publiczności.