Edward Elric siedział w kuchni i zwyczajnie w świecie się nudził. Przyzwyczajony do adrenaliny i pośpiechu nie miał pojęcia, najmniejszego pojęcia co ma robić. Teraz nie musiał się przejmować atakującymi homunkulusami, Alphonse zamkniętym w zbroi i wkurzającym Mustangiem, więc powinien korzystać z wolnego czasu. Ale nie. Gdyby korzystał z wolnego czasu nie byłby Edwardem Elric'kiem, Stalowym Alchemikiem. On wolał robić wszystko na przekór. Gdy miał robić raport dla tego (wkurzającego) pułkownika Mustanga, to on wolał spać. A gdy miał odpoczywać w szpitalu to rwał się do podróży.

-Świat jest wkurzający- mruknął opierając głowę na dłoni- i nudny

Roy Mustang był człowiekiem władzy. Zawsze do niej dążył. I osiągnął to co chciał. Stał na czele Amestris. Miał władzę. Wszyscy musieli się go słuchać. Miał wszystko w małym palcu. Ale najwyraźniej nawet najgorsza rzecz na świecie go dosięgła. On Roy Mustang, Płomienny Alchemik, bohater państwa …..nudził się. Tak nawet jego to dosięgło. Wiele osób próbowało mu pomóc, ale żadne zajęcie mu nie pomogło.

-świat jest wkurzający i nudny

Kilka dni później….

Byli spoceni. Dyszeli. Ciężko. Byli blisko końca. Jeszcze jeden mały ruch i koniec. Szczyt.

- Mustang, weź to zrób.

- Nie mogę. Ty to zrób.

- Nie. Ty.

- Ty.

- Nie. Ty.

- Ty.

- Nie. Ty.

- Ty.

- Nie. Ty.

- Weź to skończ bo chciałbym się wykąpać. – Edward miał dość tego wkurzającego Mustanga. On zrobił większość. Więc nich Mustang dokończy. Tylko jeden mały ruch.

- No dobra.

Roy Mustang wziął mały, drewniany klocek Jenga i postawił na szczycie budowli przedstawiającej wieże Wieżę Eiffla

-Czy to było aż takie trudne ? – zmęczony Edward opadł na podłogę