Ach, witajcie ponownie! Nowe opo, to które wybraliście! Gomen za krótki rozdział! Mam nadzieję na Wasze recenzję. Tak krótko dzisiaj, ale nie wiem co mogłabym jeszcze napisać… O! Może to, że mimo tego, że jest to moje nowe opowiadanie, to po zakończeniu „Szkolnych miłostek" moim głównym opo staje się „Krwawe gwiazdy", więc proszę o wyrozumiałość jeśli chodzi o czas dodawania notek.
Charlotte~~
Wróciłem. A właściwie dałem się złapać. Tak, wspaniały Uchiha Sasuke dał się złapać kilku podrzędnym ANBU. Z Saiem na czele co mnie niezwykle irytowało. Teraz gdy wojna się skończyła, a Juubi z Madarą zostali pokonani, Tsunade wprowadziła znaczące zmiany w ANBU. Po pierwsze, Korzeń został oddany pod dowództwo Saia. Jego charakter nie został drastycznie zmieniony, tyle tylko, że zajmowali się tropieniem, śledzeniem i całą szpiegowską pracą. Z kolei zwykłe ANBU wciąż odwalało brudną robotę. Walczyło, chroniło i wspomagało Korzeń. I zostało oddane, no właśnie, Naruto. Z informacji zebranych przez Karin dowiedziałem się, że cała ta jego fucha to tak naprawdę trening przygotowujący i sprawdzający czy nadaje się na Rokudaime. Ale on nic nie wiedział. Jak zwykle. Dobe. Jednak to właśnie ten Dobe był powodem dla którego tak się poniżyłem pozwalając się złapać. Właśnie z jego powodu stałem teraz przed triumfującą Tsunade i gapiącą się na mnie jak na ducha Sakurą.
- Uchiha Sasuke.- powiedziała starucha z uśmieszkiem. Kurwa, niech jeszcze uplecie sobie wieniec z liści laurowych na znak zwycięstwa. Czemu ludzie muszą być tak wkurwiający? Czasami naprawdę zastanawiam się po jaki chuj pomagałem pokonać Madarę? Przynajmniej pomógłby mi zniszczyć świat. I zostawić jednego Dobe.- Witamy ponownie w Konoha. Dawno się nie widzieliśmy.
- Tak, minął jakiś rok.- odpowiedziałem zimno.
- Sasuke…- wysapała zaszokowana Sakura. Teraz będzie ryczeć? Dalej jest tak samo irytująca.- TY IDIOTO!- czy ona mnie właśnie uderzyła w głowę?! Dobra, może trochę się zmieniła. Już chciałem jej oddać, ale na dłoniach wciąż miałem kajdanki czakry.
- Uwolnijcie mnie.- syknąłem nisko.
- Żebyś zniszczył Konohę? Albo co gorsza moje biuro?- zadrwiła Tsunade.
- Czego chcesz?- warknąłem.
- Odpowiedzi. Ale najpierw… Sai, dziękuje. Możesz wrócić do Podziemnia. Chociaż radziłabym ci zająć się sprawą przemytników. Drużyna sobie nie radzi.
- Przemytnicy?- uniosłem kpiąco brew.- Czyżby Naruto nie wypełnił serc wszystkich miłością i pokojem?
- Widać po tobie, że najwyraźniej nie.- odpowiedziała, a ja zaśmiałem się w duchu. Jakby wiedziała jak bardzo się myliła!- Jesteśmy sami. Odpowiesz mi teraz na kilka pytań.- spojrzałem na Sakurę i uniosłem pytająco brew. Sami? Czy ona ze mnie kpi?- Ona zostaje.- powiedziała władczo.
- Niech będzie.- odpowiedziałem. Zgodzę się na wszystko, byle tylko spotkać się jak najszybciej z blondynem.
- Dlaczego?- zmrużyła oczy.
-Hn.
- Odpowiedz.
- Bo chcę jak najszybciej stąd wyjść. I pójść do mojej dzielnicy.
- Niestety nie będzie to możliwe.- uniosłem brew w niemym pytaniu.- Cała dzielnica została zniszczona podczas ataku Paina. Nie było tu ciebie i nic nie mogłeś zrobić. Naruto chciał ją odbudować, ale dostał wyraźne rozkazy by tego nie robić.- jakieś dziwne ciepło zalało mój brzuch. Może jestem chory? Nieważne, zajmę się tym później. Teraz byłem wściekły.
- Dlaczego nie pozwoliłaś mu?
- Poza faktem, że to TY masz być przepytywany, a nie odwrotnie, mogę ci odpowiedzieć, bo powód jest prosty: nie było cię. Wszystko się sprowadza do twojej nieobecności, Uchiha. Nie przyzwoliłam, bo mieliśmy ważniejsze problemy na głowie, poza tym nie było wiadomo czy kiedykolwiek wrócisz. Przecież to już było po dokonaniu zemsty.
- Nawet podczas śpiączki Czcigodnej, nic nie mógł zrobić. Właśnie wtedy dorwał się do władzy Danzo. Po walce z nim i wysłuchaniu historii o masakrze twojego klanu, powinieneś wiedzieć już jaki to człowiek.- kiwnąłem tylko głową na Sakurę. Cholerna wioska.
-Dlaczego pozwoliłeś się złapać?- zapytała bez ogródek Piąta, kładąc podbródek na splecionych dłoniach i patrząc na mnie uważnie. Nawet Sakura wlepiała we mnie gały bardziej niż zwykle.
- Nie rozumiem o czym mówisz. – skłamałem.
- Nie wciskaj mi gówna! Niby jak wytłumaczysz, że zgraja niedoświadczonych ANBU z jedynym silnym Saiem zdołała cię dorwać?!- stara baba. Zaraz ogłuchnę.
- Byłem za wolny.- ciągnąłem.
- Uchiha! Nie zmuszaj mnie bym kazała przyprowadzić Naruto…- westchnęła. W moich oczach pojawiło się przerażenie. Musiało, bo całe to uczucie mnie zalało. A propos, to całkiem dziwne uczucie. Nie wiem, jak ludzie mogą je czuć. Nie wiem jak JA mogłem je kiedykolwiek kiedyś czuć…- Ach… To jest powód…
- Co dokładnie, Godaime?- zapytała zaciekawiona różowa, a ja przeklinałem i kobietę i siebie. Przecież wiedziałem, że jest domyślna i inteligentna. Nie rozumiem jak mogłem być taki nieostrożny. Nieważne. Uchiha nigdy nie wstydzi się i nie żałuje swoich decyzji.
- Nasz kochany Sasuke wrócił dla naszego słodkiego Naru.- uśmiechnęła się sadystycznie.
- Co? Och, Sasuke! Ty naprawdę jesteś TAKIM kretynem!- wydarła się Sakura.
- A ty najwyraźniej za dużo z nim przebywałaś. Stałaś się głośna zupełnie tak jak on.
- A co zazdrościsz?- popatrzyłem na nią z kpiną.
- Nie masz za dużego ego?- zapytałem.
- Akurat nie chodziło mi o mnie.- odparła niezadowolona
- DOŚĆ!- krzyknęła Tsunade.- Myślę, że dalsze pytanie ciebie nie ma żadnego sensu. I tak nie powiesz nam nic nowego, czego niedowidziałabym się od Wywiadu. Nie jeśli powodem był Naruto.- westchnęła ciężko.
- Hokage, czy mogę?
- Co chcesz?- popatrzyła zrezygnowana na swoją uczennicę.
- Może i nie zdobędziemy informacji, ale dlaczego nie zrobimy czegoś dla Sasuke? W końcu wrócił.- zaproponowała. Nie podobał mi się jej ton.
- Co masz na myśli?- odchyliła się na swoim fotelu.
- Czemu nie pozwolimy mu spotkać się z Naruto?
- Tak…- popatrzyła na mnie kątem oka z szaleńczym błyskiem w nim.- SAI! Sprowadź Naruto.
