English translation is on my profile!

Nie było mnie tu pół roku, nazwijmy to wyjątkowo ciężkim rokiem szkolnym.

Pisałam w tym fandomie, ale nie miałam konta i tych postaci do dyspozycji, więc to praktycznie pierwszy raz.

Ciekawostka: to pierwsze moje opublikowane fanfiction do czegoś co nie jest japońskie. O.o

Widząc gdziekolwiek zaszłam dużo Reylo i obrazków z ich połączeniem mocy, pomyślałam, a co byłoby gdyby połączenie wykorzystać do Kyluxa?

Kylo czesał właśnie włosy przy pozłacanym lustrze w komnacie przeznaczonej specjalnie dla najwyższego wodza, którym od paru miesięcy był.

Nagle przestał i odwrócił się w oczekiwaniu.

-Moc nadal to robi Ben-powiedziała do niego Rey, odległa, ale zupełnie wyraźna przed jego oczami.

-Wiem.

Po wypowiedzeniu tych słów odwrócił się z powrotem do lustra, kontynuując układanie fryzury.

Przyzwyczajeni do tych połączeń zwykle kontynuowali, cokolwiek robili, dodając złośliwe komentarze, lub zwyczajnie rozmawiając.

Kylo odłożył w końcu grzebień i przejrzał się ostatecznie.

-Z tyłu masz kołtuna.

-To nie kołtun, tylko kręcone włosy. Mam je po dziadku.-powiedział dumnie - twoje brzydkie proste włosy ostatecznie udowadniają, że nie jesteśmy spokrewnieni.

-Skończ z tym Ben, znowu próbujesz nazwać mnie nikim. Powiedz mi lepiej jak ci idzie.

-Nie wiem, o czym mówisz.-powiedział, trzaskając drzwiami łazienki.

-Jak będziesz trzaskał drzwiami i rozwalał wszystko na swojej drodze po każdym wspomnieniu o czymś, co cię przejmuje, nie uda ci się.

-Było późno, ja miałem złamane serce i nie myślałem nad tym, co mówię. Zapomnij o tym.-stęknął, nakładając skórzane rękawice.

-Nie mogę na to wszystko patrzeć, więc słuchaj mnie uważnie. Nie wydawaj pieniędzy na złote lustra i nie niszcz wyposażenia statku. Wiesz, że go to denerwuje.

-Jest głupi, zasługuje na bycie denerwowanym. Widziałaś, jak przylizuje sobie ostatnio włosy? Nie mogę zadawać się z osobą, której włosy tak wyglądają!

-To moje nie są nagle takie tragiczne?-zaśmiała się Rey.

-Ty mi lepiej powiedz jakim prawem dajesz mi rady, jeśli sama nikogo nie masz, hm?

-Mój najlepszy przyjaciel albo flirtuje ze swoim chłopakiem, albo siedzą sobie nawzajem na kolanach, albo opowiada mi o nim i ich synkowi, którego poznałam przed nim. Wiem o tym więcej, niż chcę wiedzieć.

-To dlaczego pomagasz morderczemu wężowi?

-Bo zawsze jak jestem na ciebie skazana, muszę patrzeć, jak siedzisz w kącie i ryczysz, albo rozwalasz statek swojego przyszłego chłopaka i ryczysz, albo słuchasz...-Rey nie zdążyła dokończyć, bo Kylo zaczął ją przekrzykiwać.

-Nikt nie karze ci mnie słuchać, jak ci się nie podoba, to tego nie rób!

-Chciałabym. Idź do niego i powiedz mu, co czujesz to jedyny sposób, dokuczanie mu nie załatwi niczego, to nie podstawówka.-wtedy moc zaczęła ich rozłączać i Rey odetchnęła.- Wreszcie!

-Brzydkie nic!-krzyknął za nią Kylo.

Kylo usiadł na tronie należącym jeszcze niedawno do Snoke'a.

Wezwał do siebie Huxa, który niedługo powinien tu być.

Gdy usłyszał zbliżające się miarowe kroki, wyprostował się i założył nogę na nogę.

-Najwyższy wodzu - powiedział wchodzący Hux z nutką obrzydzenia.- chciałeś mnie widzieć.

-Dobrze generale.- Wzięła go trema i nie mógł odnaleźć się w plątaninie słów i różnych zdań, które nasuwał mu jego umysł.

Hux zmarszczył brwi i machnął głową dopytując się cicho o powód wezwania.

-Spiesz się Ren, prawdziwe obowiązki na mnie czekają.

Co Rey sobie wyobraża? On mnie nie szanuje, jak mam mu coś powiedzieć, jak nie da mi dojść do słowa. Nawet na takim stanowisku jest dla mnie oschły i odpowiada z pretensją.

Kylo wstał z tronu i podszedł do Huxa coraz bardziej zdenerwowanego z każdą mijającą sekundą.

Hux nie krył rosnącego zdenerwowania.

Gdy Kylo do niego doszedł, pochylił się nad nim i zmarszczył brwi.

Brakowało paru centymetrów, a wpadłby na niego.

-Ostrożnie Ren, coś z tobą nie tak?-pretensja w jego głosie narastała.

Nie mógł już brzmieć jak skarżypyta z podstawówki, którego nikt nie lubił, bo to Kylo był teraz wodzem, to było dziwnie satysfakcjonujące.

-Nienawidzę piasku - wykrztusił Kylo, nawołujący w mocy do dziadka, aby pomógł mu w tej ciężkiej chwili.

Hux mrugnął, trzymając oczy zamknięte trochę przydługo.

-Jest szorstki, twardy i denerwujący. Wszędzie wchodzi.-powiedział to z pasją w głosie, ale gdy podniósł wzrok i zobaczył przejęty, zdegustowany i załamany wzrok Huxa poczuł się zakłopotany. Czy to możliwe, że jego własny dziadek, wielki Darth Vader sabotażuje jego życie uczuciowe?- W sensie - przerwał, zastanawiając się- że ty też jesteś jak piasek, no, ale nie wchodzisz tam, gdzie powinieneś, czyli ten, no we mnie. W sensie to nie jest tak, że cię nienawidzę!

Wtedy znowu pojawia się Rey i gdy zobaczyła scenę przed sobą zrobiła głośne " ooo " niczym wkurzający koledzy.

Kylo spojrzał na nią błagalnie.

-Powiedz mu, że dajesz mu wolny dzień.-powiedziała, śmiejąc się bezczelnie -Finn nie mówię do ciebie!-odkrzyknęła odwracając się.

Kylo obiecał sobie, że jeżeli to nie wyjdzie, pojedzie prosto do bazy ruchu oporu i zamorduje ją.

Odwrócił się, skupiając całą uwagę na swoim otoczeniu.

-Generale Hux chciałem przez to wszystko powiedzieć, że daję ci dzień urlopu, zasłużyłeś sobie.

-Zwariowałeś!-krzyknął Hux.- Masz go cofnąć! Wiesz ile mam roboty?

-Cofnij to!-poradziła Rey

-Hux, możesz robić co chcesz cały dzien, nawet jeśli będzie to oznaczać pracę.

Skupił się ma wizji Rey, która wystawiła dwa kciuki w górę.

Mógł ją zabić, kiedy Snoke go o to prosił.

Hux zdążył już uciec.

-Co ty zrobiłaś?-wyjęczał Kylo niczym prawdziwy Skywalker-On nienawidzi mnie bardziej!

-Mężczyźni są idiotami, musisz być dla niego miły pierwszy, albo zamkniecie się w wiecznym kole. Finn i Poe ciągle powtarzają sobie, jak bardzo się kochają i jacy idealni są. Co mu mówiłeś, zanim przyszłam?

-Porównałem go do piasku, ale w dobrym sensie!

Rey starała się nie okazywać powagi sytuacji więc udała, że Kylo ma jeszcze szanse.

-Nie rób tego nigdy więcej. Nic co mówi ci twój dziadek, nie działa w prawdziwym życiu. Pomyśl o swoim zachowaniu w stosunku do niego i co mógłbyś zrobić lepiej.

-Myślisz, że mnie nie lubi, bo próbowałem go udusić i rzuciłem nim mocą o ścianę tego samego dnia?

-Zrobiłeś co?! Nie rzucaj nim! Najlepiej w ogóle go nie dotykaj, uszanuj jego prywatność, bądź szarmancki i miły.

Kylo przytaknął z miną skrzywdzonego szczeniaczka.

-Myślę, że miałem prawo to zrobić, byłem wkurzony po tym, jak ktoś zostawił mnie po propozycji nie do odrzucenia i uciekł z resztkami miecza należącego DO MNIE.

-Sam pomogłeś mi go zniszczyć.

-Generale Hux-powiedział Kylo z nadzieją, kiedy mijał się z nim na mostku.

Hux tylko przyspieszył kroku. Jego wyraz twarzy był lekko poirytowany, ale nie było to niczym specjalnym.

-Generale-zawołał za nim.-Twoje podkrążone oczy są urzekające, ale wolałbym, abyś przemyślał, moją propozycję i spróbował odpocząć.

Dlaczego nikt nie słuchał jego propozycji?!

Hux odwrócił się. Rozluźnił brwi, spinając je szybko z powrotem.

-Przemyślałem już.

-Nalegam.

Patrzyli sobie w oczy, złe napięcie rosło między nimi, aż Hux oderwał wzrok i odszedł w swoją stronę.

Kylo zatrzymał go mocą.

Pojawiła się Rey, od razu oburzona.

-Puść go!

Kylo z trudem zrobił to.

Hux prychnął z pogardą i szybko poszedł w swoją stronę.

-Ładnie wyglądasz!-krzyknął za nim Kylo, a odpowiedziało mu tylko głośne klaśnięcie dłoni Rey o czoło.

Wyciągnął swój miecz świetlny i z groźnym okrzykiem zaczął naparzać nim po okolicznym wyposażeniu.

Wszyscy pracownicy cicho i ostrożnie wycofali się.

-Uspokój się Ben.-westchnęła Rey.-Jesteś prawdziwym wrzodem, więc nie dziwię mu się!

Kylo rozpłakał się.

Łzy spływając mu po policzkach zostawiły dziury po makijażu.

-Słuchaj.-powiedziała Rey ignorując jego ból- Powiedz mu dokładnie, co ci się w nim podoba, bądź romantyczny, wyznaj mu, co czujesz. To jedyny sposób, aby dowiedzieć się o jego uczuciach. Pamiętaj, świat jest okrutny, a jeśli on powie nie, musisz to uszanować i dać mu spokój.

Kylo przygryzł wargę, co mu się w nim właściwie było takie seksowne w Huxie, oprócz mutualnej chęci mordu.

Gdy Hux zobaczył wchodzącego na mostek Kylo Rena od razu przewrócił oczami.

Ale nie spodziewał się ukulele i klęknięcia przed nim w centrum uwagi.

Kylo przez cały ten czas patrzył prosto w jego zielone oczy, z ciepłym, ale niewyraźnym uśmiechem.

Gdy zaczął brzdąkać na gitarze, ciągle w skórzanych rękawiczkach, wszyscy skrzywili się. Zamknęli oczy w czytej agonii. Pomimo krwi cieknącen im z uszu, musieli a przede wszystkim chcieli zostać i zobaczyć co z tego wyniknie.

Ale podobno liczą się starania, prawda?

Gdy otworzył usta, było jeszcze gorzej.

-Generale Hux, masz bardzo ładne, rude włosy, jesteś głośny, bardzo niepokornego serca. Twoje chude ciałko wygląda bardzo seksownie w dwa razy większym płaszczu, a twój rudy kotek ma mięciutkie futerko, ale jeśli nie przestanie się załatwiać w mojej piaskownicy na hełmy, będzie z nim bardzo źle.

Hux słyszący groźbę w stronę swojego ukochanego kota, otrząsnął się z szoku i podszedł szybkim krokiem graniczącym z biegiem w stronę klęczącego Kylo i próbował zakryć mu usta, albo chociaż kopnąć wystarczająco mocno, aby przestał.

Szepty pracowników stawały się coraz głośniejsze i bezczelniejsze.

-Nie wstydź się Armie!-krzyknął Kylo Ren-chodząca definicja słoneczka.-to ja jestem teraz wodzem, możemy robić, co tylko chcemy.

-Uśpij wszystkich mocą, Hux się wstydzi i nie powie ci prawdy!-poradziła Rey

Sprawił, że na zawołanie cały pokój upadł na posadzkę w słodkim śnie.

Hux korzystając z okazji, wybiegł z pokoju.

Odkąd Kylo praktycznie wyznał Huxowi swoje uczucia, a on uciekł, najwyższy wódz siedział bezczynnie na tronie.

Aktualnie słuchał muzyki tak namiętnie obrażanej przez Rey. Rozmawiał z nią beztrosko, zaczepiając o rady dbania o włosy, "wspaniałe" sposoby trenowania Luke'a, po obgadywanie Finna.

Aż w końcu Hux sam do niego przyszedł.

Kylo spojrzał na niego, czując cały ból i niesprawiedliwość świata.

-Ben powiedz mu, co czujesz wprost, może inaczej nie zrozumie...-powiedziała Rey, prostując się.-Oboje jesteście wyjątkowy głupi-dodała szeptem

Kylo zerwał się jak postrzelony z tronu i klęknął przed Huxem.

-Wstawaj!-krzyknęła Rey

Kylo posłużnie zebrał się z posadzki, nie obeszło się jednak bez krzywej miny.

-Generale Hux, ty...-ale mimowolnie ugryzł się w język. To trudniejsze niż myślał, gdyby Hux domyślił się sam, nie miałby takich problemów!

-Dalej! Dalej! Dalej!-Kibicowała mu Rey.

Była spoko jak na brzydkie nic.

-Ren, ostatnio zachowujesz się...-zaczął Hux z dziwnym przejęciem.

-Cicho Hux. Mam coś ważnegi do ogłoszenia!-krzyknął Kylo- A ty mi przeszkadzasz! Podobasz mi się no!-dokończył agresywnie, ale sam potulnie patrzył w podłogę.-Odpowiedz mi tu i teraz, a wtedy przestanę cię dręczyć.

Spojrzał mu w oczy z miną mordercy, czekając na wyrok.

-Rozumiem, że jeśli ci odmówię, rozprujesz mi gardło Ren?

-Poddusiłem cię raz w życiu, a ty robisz z tego wielką aferę!

-Ben nie przypominaj mu o tym!-krzyknęła załamana Rey.

Wtedy moc rozłączyła ich.

Rey coraz częściej denerwowała się, że rozłącza się w takich momentach.

Ale odwróciła wzrok i zobaczyła trzymających się za ręce podczas siedzenia sobie na kolanach Finna i Poe rozmawiających jakby nigdy nic z ruchem oporu.

Tutaj dzieje się wiele więcej i umiejętniej. A tam z pewnością już się pozabijali.

Gdy Rey połączyła się z powrotem z Kylo widziała sypialnię i dwie postacie leżące w łóżku.

Zasłoniła oczy dłonią i krzyknęła w czystym terrorze.

Ale nie usłyszała żadnych jęków i tego całego badziewia. Jedynie przepełnione irytacją chrząknięcie.

W przypływie odwagi zerknęła przez palec i zobaczyła, że przytulali się do siebie troskliwie.

Jednak ta dwójka różni się od tamtej tylko liczbą zabójstw na koncie.

-Szybko poszło.-powiedziała, krzyżując ręce.- Gratuluję. Moja misja wykonana, ale pamiętaj, że jak następnym razem się spotkamy zaniosę twój zajęty tyłek prosto do Generał Organy, przeprosisz ją i przedstawisz narzeczonego.-powiedziała groźnie-I pożyczysz mi swoją odżywkę do włosów.-dodała patrząc w bok.

-Dzięki Rey-szepnął Kylo

-Co?!-zapytał Hux

Przypał :P

naczelny wódz?

najwyższy wódz?

who knows