Ostatnie podrygi styczniowego kramiku. : - )


Dla Vincee.

Kompulsje


Papieros. Kolejny. I jeszcze jeden. Wszystko w normie, Badou zawsze palił jak smok. Jeszcze raz. I jeszcze. Heine nie wracał. To też przecież normalne. Pewnie właśnie zajęty był przebijaniem się przez górę podrobów zwaną przez idealistów „ludźmi".

Heine nie pojawił się w kościele od dwóch dni. Nil była zaniepokojona, Nails zgadywał po sposobie, w jaki kręciła się między ławkami, rzucała spojrzenia na drzwi, przysiadła, zamyślona, na stopniach ołtarza. Kiedy ten drań wróci, będą musieli pogadać. Nie wolno tak denerwować dam, Już Badou go nauczy, co to znaczy być dżentelmenem!

Nie, on się nie martwił, skądże. W końcu – dopóki – miał papierosy.