24 grudnia. Dzień Świąt i wszechogarniającej euforii. Ja rozumiem, że ten pojeb poczuł święta i zapragnął ogłosić to całemu światu ale TO już przegięcie.

- Kise... co ty, kurwa, odpierdalasz?

- Udaję renifera. Patrz jak udaję renifera.

Powiedział to tak niewinnym tonem, że aż mentalnie strzeliłem facepalma, nie, żebym nie zrobił tego wcześniej. Żółć jego włosów zaatakowała mózg i powstało to coś. Przychlast założył strój renifera, czerwony nos i doczepił rogi.. Boże, widzisz a nie grzmisz.

- Chuchnij.

- Co?

- Chuchnij.

- Ale po co?

- Bo chyba się najebałeś.

Jak kazałem tak zrobił. Nie wiem czy powinienem sie cieszyć z tego, że jego oddech był w 100% trzeźby czy może martwić się o jego zdrowie psychiczne.

Złoto-jakieś tam kosmyki wymsknęły mu się z pod ozdobenej czapy i opadły na niewinną twarz. Wyglądał jak małe, niczego nie świadome dziecko. Szkoda, że ja tych potworów nienawidzę. Do dopełnienia tego jakże seksownego widoku brakuje mi tylko glutów z nosa i oślinionego lizaka.

- Aominecchi~! Patrz~! *-*

Z bananem na mordzie podarował mi strój elfa. Biało-czerowne rajtuzy, zielona kiecka, czapka i dzwoneczki.

- Heeee?

- Ubieraj się bo niezdążymy~!

- U... co?! Gdzie niezdążymy?! Ty chyba dzisiaj nie szczałeś.

Oho. Mina zbitego szczeniaczka... albo raczej renifera. Usta w podkówkę i maślane oczka.

- Do dzieci ze szpitala~! Dziś wigilia~! Ucieszą się jak nas zobaczą~! A Midorimacchi jest mikołajem. Szybko bo się spóźnimy~!

Chwilę zajęło mi przetworzenie informacji. Midorima mikołajem, Kise reniferem, ja elfem a to wszystko dla tych rozwrzeszczanych bachorów. No. Chyba. Kurwa. Nie.

- Ciebie chyba pojebało. Fluid ci do mózgu uderzył a jego reszta została zabita przez lakier do paznokci. - Zbadałem mu temepraturę i chwyciłem pod pachę. - Chodź. Idziemy do lekarza. Może da się to jakoś naprawić...

Skurczybyk wczepił się w moją koszulkę i nie zamierzał puścić. Mam wrażenie, że zaraz przejdzie do planu "C" Czym ja sobie do cholery na to zasłużyłem? Przecież byłem grzeczny.. chyba.

- Jeśli nie ze mną nie pójdziesz nie będzie seksów.

Ja pierdole... ciężka altyleria a'la Kise Ryota.

- Jeśli nie będzie seksków nie będzie kosmetyków.

- Jeśli nie będzie kosmetyków nie będzie pornosów...~!

O nie. Teraz przegiął. Nikt mi nie będzie bezkarnie zabierał mojej Mai-chan. Za wolność cycków~!

- Dasz mi i moim pornolom spokój jeśli z tobą pójdę?

- Tak.

- Ale nie usiądziesz na tyłku przez tydzień.

W imię dobrej nocy zabrałem od niego ten cholerny strój... Największy błąd mojego życia. Gdy dotarliśmy na miejsce kazali mi tańczyć, śpiewać i rozdawać cukierki. A te kanalie pytały dlaczego elf jest murzynem. Ja im, kurwa, dam. Nigdy więcej.

- Aomineeecchi, podaj mi lóóóód~

Super. Jeszcze jęki w domu i skargi na bolący tyłek. Nienawidzę świąt.