Nigdy nie sądziłem, że to się może wydarzyć. Że spełnią się moje marzenia i głęboko ukryte żądze. Te obrazy, które ciemną nocą nawiedzały mój złożony na sennych marach umysł, myśli nieprzyzwoite tak, że przy każdym wspólnym śniadaniu doprowadzały biedne dłonie do lekkiego drżenia. Mówiłem wtedy, że to niedobór glukozy po nocy spędzonej nad papierami, filmem albo czymś tam jeszcze, a on wierzył w każde moje słowo. Byłem naprawdę dobrym aktorem.
Dzisiejszej nocy padł w moje ramiona, a nieugaszony, piekielny ogień wypełnił nasz dom. Och, nigdy nie posądzałbym tego człowieka siedzącego naprzeciw o takie pokłady namiętności i różnorakich pomysłów względem mojej osoby. Zawsze był osobą spokojną, w większości sytuacji cichą i zamyśloną, a z pewnością nieśmiałą. Potwierdzały to rumieńce jakie zagościły na jego policzkach, kiedy tak patrzyłem na niego znad komputera.
Znam go od dawna. To mój brat.
Nie sądzę, że to się kiedykolwiek powtórzy. Niczego w życiu nie żałuję i żałować nie będę, niezależnie od konsekwencji, jakie będę musiał ponieść. Poza tym… Nils też ma swoje za uszami. To przez niego taki się stałem. Miłość braterska w wydaniu skandynawskim rozbudziła moją wyobraźnię i zrodziła chore pragnienia. Z jakim przystajesz, takim się stajesz. Przeklęty Szwed, który mnie w to wciągnął.
Trzeba iść przed siebie, żyć dalej. Jedynym moim zmartwieniem jest to, czy go przypadkiem nie zraniłem i czy nie dałem mu złudnej nadziei na coś więcej. To jedno może pokazać tylko upływający czas.
