W całości opowiadanie zbetowała wrotka777 - dziękuję, skarbie :*
Derek wypadł ze swojego pokoju i cichcem starał się przemknąć gdzieś dalej, aczkolwiek na korytarzu czekała na niego kolejna grupa dziennikarzy. Wyciągnął komórkę, żeby powiadomić ochronę kampusu, ale błyski aparatów kompletnie utrudniły mu widoczność. Chcąc nie chcąc przedarł się dalej, starając się znaleźć otwarte drzwi. Na korytarz akademika wyszło już paru studentów, sprawdzając co się dzieje, a nie miał ochoty zaczynać znajomości z nowymi kolegami od skutecznego utrudnienia im życia.
- Panie Hale, może skomentuje pan doniesienia o rzekomym romansie… - zaczęła, jakaś reporterka podkładając mu dyktafon pod nos, ale odtrącił urządzenie i cofnął się.
- Derek! Tutaj! – krzyczeli paparazzi, chcąc zwrócić jego uwagę, chociaż na moment i zrobić jego wyraźne zdjęcie.
Przezornie zasłonił się kołnierzem marynarki i teczką z dokumentami.
- Ochrona? – spytał, słysząc w słuchawce głos strażnika. – Chciałbym zgłosić, że na trzecim piętrze w pokoju 246 było włamanie. Do środka dostała się prasa – zaznaczył. Nie słyszał odpowiedzi, ale to nie było ważne, bo kilku wkurzonych studentów zatarasowało korytarz, oddzielając go w ten sposób od paparazzi. Wykorzystał szansę i cofnął się bardziej w głąb, szarpiąc za przypadkowe klamki.
Po chwili wsunął się do pokoju i zatrzasnął za sobą drzwi, ciężko oddychając.
- Jeśli nie masz ze sobą pizzy albo piwa, wypad – warknął ktoś za nim, więc odwrócił się na pięcie z przeprosinami na ustach, ale urzędujący tu student nie wyglądał na kogoś, kto był nimi zainteresowany.
Chłopak równie dobrze mógł mieć szesnaście, jak i dwadzieścia lat. Siedział po turecku na łóżku, z padem w dłoni i patrzył w skupieniu na ekran naprzeciwko. Był szczupły i blady, o ile Derek dobrze widział przy wyłączonym świetle i nawet nie spojrzał na intruza.
- Przepraszam, chciałem tylko schować się tutaj na chwilkę – odparł, ale chłopak podskoczył na łóżku, prawie zrzucając ze ściany ogromny plakat z Iron Manem.
- No problemo, mi amigos – mruknął tylko. – Zaraz przejdę ten etap i możesz mi wytłumaczyć, przed którą się chowasz – dodał, skręcając lekko tułów, jakby podążał za ruchem sterowanej przez siebie postaci.
Derek przyglądał mu się przez chwilę w milczeniu, czując się głupio, że zakłóca mu spokój.
- Nie znam cię – odparł nagle właściciel pokoju, skupiając na nim swoją uwagę. – Jesteś kolegą, Scotta?
Derek pokręcił przecząco głową.
- Nie dostarczasz pizzy, nie jesteś jednym ze studentów – dodał nieznajomy, patrząc krzywo na jego garnitur. – Więc, co tu robisz? – spytał.
Hale westchnął lekko, wychodząc z cienia, ale jeśli chłopak go rozpoznał nie dał tego po sobie poznać. Wciąż siedział na łóżku z padem w dłoni i patrzył na niego wyczekująco.
- Przeniosłem się tutaj wczoraj i niestety musiałem umknąć przed prasą – odparł w końcu, gdy milczenie się przedłużało.
Nieznajomy uniósł jedną z brwi, jakby czekał na ciąg dalszy.
- Jestem Derek Hale – dodał zatem, sądząc, że to wiele wyjaśni, ale wzrok chłopaka nadal nie wykazywał oznak rozpoznania.
- Stiles – przedstawił się tylko. – Nie masz ze sobą pizzy i piwa? – upewnił się, a Derek pokręcił przecząco głową. – Grasz w Assassin Creed?
- Nie.
- Diablo? – spytał ponownie, ale Derek pokręcił głową. – Skyrim? – Kolejne zaprzeczenie.
Stiles wyglądał na zdezorientowanego.
- Cokolwiek na konsolę?
- Nie – zaprzeczył po raz setny Derek.
Stiles westchnął przeciągle i cmoknął parę razy, kręcąc głową.
- Nie jesteś chyba psychopatą? – spytał, jakby dopiero teraz sobie przypomniał, że ktoś obcy jest w jego pokoju i wypadałoby się zorientować, co do jego intencji. – Albo superbohaterem? Z dwojga złego mógłbyś być Zieloną Latarnią, chociaż on akurat jest i psychopatą, i superbohaterem.
Derek zamrugał zaskoczony, zdając sobie sprawę, że chłopak naprawdę go nie rozpoznał. Co było dziwne, bo jeśli ktokolwiek oglądał telewizję albo czytał, jakiekolwiek gazety musiał przynajmniej widzieć jego zdjęcie. Szybko rozejrzał się po pokoju dostrzegając sterty komiksów i książek o psychologii. Na ekranie komputera znajdowała się tapeta z Super Girl.
- Więc? – spytał nagle Stiles. – Superbohater czy psychopata?
Derek zmieszał się lekko.
- Muszę coś wybrać?
Stiles wzruszył ramionami.
- Kimś musisz być, bo kiedy Scott zmieniał uczelnię nie czatowała na niego prasa – odparł całkiem logicznie Stiles. – Wiesz, znaczy on też jest przystojny i ma garnitur… - urwał. – Supermen – powiedział nagle, jakby nowa myśl przyszła mu do głowy. – Clark Kent chodził w garniturze…
Derek pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Kim jest Scott? – spytał, chcąc chociaż raz samemu uzyskać jakieś informacje.
- Moim współlokatorem – odpowiedział Stiles, wskazując na łóżko naprzeciwko. – Zdaje się, że śpisz tu zamiast niego – dodał, ponownie wracając wzrokiem w stronę ekranu. – Więc rozsiądź się wygodnie. Może Wormsy? – spytał, podając mu pada.
- Dlaczego miałbym tu spać? – zdziwił się Derek.
Stiles wzruszył ramionami.
- Scott nie wraca dzisiaj na noc, więc jego łóżko jest wolne. Jeśli chcesz wyjść na zewnątrz, oczywiście możesz, ale wtedy będę Lois Lane, a wolę być Nickiem Fury – urwał, włączając grę.
Derek zamarł słysząc tę nie najlepszą metaforę i po chwili wahania wsunął się na miejsce obok Stilesa, podnosząc zaoferowanego pada.
- Nick Fury nigdy nie spotkał Supermana – zauważył przytomnie.
Chłopak spojrzał na niego kiwając z podziwem głową, jakby Derek zrobił nareszcie coś, co wzbudziło jego sympatię.
- Masz rację. Zatem – urwał, zastanawiając się. – Będziesz Iron Manem. Tony Stark też chodził w garniturach i był pupilkiem prasy – dodał tonem nie znoszącym sprzeciwu i Derek nie skomentował tej części o 'pupilku', bo kim był, by wyciągać Stilesa z jego świata.
ooo
Derek obudził się rano, czując jakby jego głowa miała zaraz pęknąć. Wczorajszy dzień pamiętał jak przez mgłę. Kiedy udało mu się w końcu przedrzeć przez pierwsze oblężenie lotniska i dojechać do uczelni, władze zapewniły go, że postarają mu się zagwarantować spokojne studia do końca semestru. Nie po to opuszczał Nowy Jork, żeby śledzono go i tu.
Prawie uwierzył w to, że będzie pozbawiony nadmiernej uwagi prasy, aż otworzył drzwi swojego pokoju i praktycznie został zaatakowany pytaniami. Co prawda wiedział, że tak będzie, gdy zrywał z Kate, ale nie spodziewał się, aż takiej nagonki. Laura miała rację, jako singiel stał się o wiele bardziej interesujący niż jako partner skandalistki.
Nie był pewien czego spodziewała się Kate po ich związku, bo on się po prostu nie nadawał na celebrytę. Chciał skończyć studia, nie rzucając się nikomu w oczy i pomóc ojcu w firmie, w której Laura już powoli pięła się po kolejnych szczeblach kariery. Nie spodziewał się tego nagłego zainteresowania swoją osobą i szczerze powiedziawszy, nie czuł się z tym dobrze. Aż dziwne, że zasnął po wczorajszym horrorze.
Prawie pół godziny po tym jak wtargnął do pokoju Stilesa, dotarła pizza i piwo. Chłopak poczęstował go jedzeniem, gdy grali w jakąś skandalicznie dziecinną grę na konsoli, a która przyniosła mu więcej radości niż własne, dwudzieste pierwsze urodziny sprzed dwóch miesięcy, gdzie siedział koło pieprzonego, Roberta Downey Juniora. Miał ochotę opowiedzieć o tym Stilesowi i zobaczyć jego reakcję, ale chłopak wydawał się tak zaabsorbowany wysadzaniem jego robaczego oddziału, że pewnie i tak usłyszałby piąte przez dziesiąte.
Grali prawie do rana i teraz, gdy na zegarku widniała godzina ósma, Derek zdał sobie sprawę, że spał tylko dwie godziny.
Drzwi do pokoju otworzyły się cicho i do środka wślizgnął się dwudziestolatek, który natychmiast zesztywniał na jego widok. Stiles poruszył się niespokojnie na swoim łóżku, prawie spadając wraz z pościelą w Spidermana. Jeśli Derek nie domyśliłby się wczoraj, dziś był już pewny, że chłopak ma małą obsesję na punkcie superbohaterów. Począwszy od koszulek, a skończywszy na oblepionym plakatami pokoju.
Scott, bo to cholera musiał być współlokator Stilesa, patrzył na niego z szeroko otwartymi ustami, które nie chciały się zamknąć. Przez głowę Dereka przemknęła myśl, że przynajmniej on czytał gazety. Chłopak po chwili doszedł do siebie i rzucił w śpiącego współlokatora czymś, co wyglądało jak piłka do lacrosse'a. Stiles spadł z łóżka ściągając ze sobą całą pościel i pady z szafki.
- Zwariowałeś? Jeśli doktor Banner właśnie nie ogłosił, że zamierza na kampusie przeprowadzać ponownych testów promieni gamma nie ma powodu, żeby mnie budzić – warknął, starając się wygramolić, ale Scott, natychmiast podciągnął go do pionu i wepchnął do jedynego, nie sypialnianego pomieszczenia, które było ogromną szafą na ubrania, gdzie Stiles wczoraj pozwolił mu powiesić swoje rzeczy.
Drzwi zasunęły się za nimi i przez chwilę słychać było nerwowy szept Scotta, ale Derek nie mógł rozpoznać słów. Wysunął się zatem z pościeli i rozprostował kości, czekając na to, co nieuniknione. Koszulka, którą pożyczył mu z lekko krzywym uśmieszkiem Stiles, musiała należeć do Scotta. Była o wiele większa niż te, które chłopak sam nosił. Chociaż z drugiej strony miała na samym środku obrazek z reaktorem łukowym Tony'ego Starka, więc Derek naprawdę nie był pewien.
- Nie wiem, kto to jest – warknął nagle rozespany Stiles. – Wszedł wczoraj do naszego pokoju i twierdził, że jest ścigany…
- I pozwoliłeś mu zostać?! To Derek HALE! – wrzasnął Scott, chyba tracąc najwyraźniej cierpliwość.
- Przedstawił się – ziewnął Stiles. – Miałem go wyrzucić? – spytał nagle. – Wiesz, że mam kompleks bohatera. Poza tym, odkąd chodzisz z Allison nie mam nawet z kim grać – dodał.
Scott jęknął.
- Czy mógłbyś zacząć czytać gazety?!
- Nie wiem, o co ci chodzi. Poza tym, przypominam ci, że jest ósma rano i stoję w szafie w samej bieliźnie. Takich scen nie robią nawet w komiksach, poważnie – dodał.
Stiles odsunął odrobinę drzwi schowka i wyjrzał jednym okiem na zewnątrz.
- Poza tym ciekawe, co sobie o nas myśli. Siedzimy we dwóch w szafie… Nie robiłem tego w szafie od czasów liceum… To trochę niegościnne zapraszać kogoś na noc, a potem zamknąć się z innym w szafie… Nie uważasz? – spytał retorycznie.
Derek nie mógł powstrzymać chichotu, który wyrwał mu się z ust, gdy Scott wypadł ze schowka z czerwonymi policzkami i starał się trzymać, jak najdalej od Stilesa.
- To nie tak – zaczął, ale Hale machnął tylko ręką i sięgnął po jeden z wieszaków, na którym znajdowało się jego ubranie.
- Nie tłumacz się Scott – dodał z szerokim uśmiechem. – W zasadzie miło mi poznać. Derek Hale – przedstawił się i wyciągnął dłoń, którą tamten niemal natychmiast ujął.
- Scott McCall – odparł. – Wiem kim jesteś. Czytam gazety i oglądam telewizję – dodał chłopak z przekąsem, spoglądając na Stilesa.
Derek parsknął, zawahał się, gdy sięgnął za brzeg koszulki. Zamiast, jednak ją zdjąć, wciągnął na siebie spodnie od garnituru i założył marynarkę, patrząc pytająco na Stilesa. Chłopak wsunął się z powrotem na łóżko i uniósł wyciągnięty kciuk.
- Prawdziwy Tony Stark – ziewnął.
- Mogę ci oddać jutro koszulkę? – spytał Derek, a Scott szybko przytaknął. – Dziękuję za przechowanie, Stiles – dodał, żegnając się z chłopakiem, który powoli ponownie zasypiał.
ooo
Derek przebrał się szybko z wdzięcznością notując w pamięci, że ochrona kampusu przeszukała jego pokój pod kątem możliwych pozostawionych celowo kamer. Nie wiedział, kto dokładnie miał być jego współlokatorem, ale drugie łóżko wyglądało na nienaruszone, więc położył tam torbę z rzeczami i zaczął mozolne rozpakowywanie, gdy nagle zadzwonił jego telefon. Szybko spojrzał na wyświetlacz, wahając się, ale gdy rozpoznał numer nie miał już wątpliwości.
- Cześć siostra – odparł, nie siląc się nawet na lekki ton. Stiles wprowadził go wczoraj w świetny nastrój.
- Nie spodziewałam się takiego ćwierkania – zdziwiła się. – Widziałam na portalach zdjęcia z wczoraj. Sępy były u ciebie w pokoju – zauważyła.
- Wymknąłem się, zanim ktokolwiek zrobił mi zdjęcie i wszedłem do pierwszego, lepszego pokoju na piętrze – odparł, a gdy Laura czekała na ciąg dalszy, sięgnął po koszulkę, w której spał. – Poznałem prawdziwego oryginała. Zdaje się, że dzieciak żyje w świecie Marvela i gier na konsolę. Można powiedzieć, że uratował mi życie – dodał.
- Dzieciak? – zdziwiła się. – Co znaczy to o Marvelu?
Derek wzruszył ramionami, chociaż nie mogła tego widzieć i uśmiechnął się.
- Nie ma kompletnie pojęcia kim jestem. Nazwał mnie Tonym Starkiem, Iron Manem i pozwolił przespać się na łóżku współlokatora.
Usłyszał, jak Laura chichocze w słuchawce, więc kontynuował.
- Ale najpierw chciał mnie wyrzucić i spytał, czy jestem psychopatą. A dzisiaj rano jego współlokator zaciągnął go do szafy i próbował wypytać, co robię w jego łóżku.
– Do szafy?! – parsknęła. – Nie narzekasz na brak rozrywek, co? - spytała retorycznie, ale ten jeden raz postanowił odpowiedzieć.
- Śpi w pościeli ze Spidermanem i do szóstej nad ranem graliśmy w jakieś robaki z bazookami…
