Rozmowa Pierwsza (sprzed odcinkiem o Mala Mala)
Jack został
gwałtownie obudzony przez Wuyę, kiedy ta zwyczajnie przez niego
przeniknęła.
-Co jest?- Krzykną i próbował
bezskutecznie ją odpędzić.
-Znowu przegrałeś i ot tak
sobie śpisz?- Zapytała go oburzona.-Kiedy zaczniesz robić
coś porządnie?
-Daj spokój.-
Odpowiedział.-Pamiętasz Kameleobota? Przecież to był genialny
plan i się udał!
-I zostawiłeś im jedno Shen Gong Wu!-
Warknęła.-Przez to udało im się zdobyć Oko Sokoła,
Szefirowego Smoka...
-A chciałabyś, żebyśmy my mieli
Szafirowego Smoka?- Odpowiedział.-I przytrafiło się nam to,
co im?
-To nie zmienia faktu, że przegrałeś grając w
kosza!- Zaczęła się złościć i krążyć wokół
Jacka.
Jack wstał i ziewną. Zrozumiał, że szybko to już nie
zaśnie.
-Zwyczajnie przeoczyłem to Shen Gong Wu...-
Odpowiedział-Śpieszyło mi się...
-Taaak?-
Odpowiedziała.
Jack zasnął. Śniło mu się, że znajdował
się w jakimś pokoju pomalowanym na szaro. Wiedział że śni. Obok
niego, znajdowała się Wuya.
-Co to za miejsce?- Zapytał.
-Nie było łatwo mi tu trafić.- Odpowiedziała
wiedźma.-Bo to twój umysł.
Przed nimi znajdował
się telewizor. Widać w nim było, z perspektywy Jacka, jak kradł
Shen Gong Wu.
-Widzisz?- Powiedziała.
Jack otworzył
skrytkę z Monetą Modliszki. Miał już ją zabrać, ale szybko ją
zamkną.
-Eee... To miał być akt pogardy...-
Odpowiedział.
-Kłamstwo!- Krzyknęła.
Obraz się
przewiną i jeszcze raz została puszczona ta sama scena. Ale tym
razem, z komentarzem Jacka, czyli jego własnymi myślami..
-I
jeszcze Moneta Modliszki i po nich, jestem Geniuszem Zła!... Ale...
Nie mogę...
Obraz się zatrzymał. Wuya spojrzała na Jacka
wściekła.
-Czemu?- Wycedziła.
-Skoro możesz tak
się poruszać swobodnie po moim umyśle, sama sobie znajdź
odpowiedź!- Wykrzyczał.
Nie spodziewała się tak
gwałtownej odpowiedzi, przez to zaniemówiła. Zaś Jack
zaczął krzyczeć i kręcić się po pokoju.
-Nie chciało mi
się! Nie byłem w stanie zadać im tego ostatecznego ciosu i
pozbawić ostatniego Shen Gong Wu!- Krzyczał.-A wiesz
dlaczego? Ponieważ mam czasem gdzieś panowanie nad światem! Mogę
być złośliwy, ale nigdy nie stanę się naprawdę zły! Bo jestem
beznadziejny! Czasami w ogóle nie chce mi się przykładać...-
Uspokoił się.-Czasami, chcę z sobą skończyć... To miejsce
sprawia, że mówię o sobie to, co naprawdę o sobie myślę.-
Zauważył i zaczął się śmiać.
Nie był to jego typowy
śmiech. Był to gorzki śmiech, pełen tragizmu i bólu.
-Próbuję zapanować nad światem, bo czuję się mały
i nędzny...- Mówił przez śmiech, przez łzy.-Przecież
to Mission Imposible, zapanować nad światem, nawet z moim
intelektem. Wiesz, że mam ADHD? A jak by mi się udało i tak ktoś
by mnie obalił. Prosta droga do samozagłady, a raczej śmieszna.
-Jak mogłam się aż tak pomylić...- Powiedziała Wuya.
-Co, źle wybrałaś?- Szydził.-Cóż za
beznadziejny wybór, pewnie o mnie myślisz. Jak mogłam
myśleć, że ten dureń do czegokolwiek się nadaje.
-Obydwoje
oszukujemy wszystkich innych i siebie...- Mówiła coraz
ciszej i ciszej.-Tylko że ja lepiej udaję...
-A tak
właściwie, skoro masz taką kontrolę w mojej głowie, dlaczego nie
wyglądasz, choć ciut lepiej?- Zapytał.-To klątwa jakaś,
czy ty po prostu wyglądasz jak się czujesz...
Spojrzała na
niego wściekle.
-Pożałujesz.- Powiedziała.
-Za
to jaki jestem, czy za to że domyśliłem się że...- Zapytał.
-Będziesz cierpiał!
Rozmowa druga (po Łusce Błyskawicy)
Wuya i Jack wrócili do piwnicy. Przez
całą drogę żadne z nich się nie odzywało. Jack zjadł obiad,
milcząc. Miał już pójść spać, kiedy w końcu się
odezwał..
-Możesz wrócić, ale nie za darmo.
-Czego chcesz?- Zapytała.-Przeprosin?
Jack
poprawił sobie poduszkę i spojrzał w sufit a potem na Wuyę.
-Prawdę.- Odpowiedział.-Rozumiem, dlaczego mnie
wywaliłaś. Za dużo wiem o tobie.
-Ich chcesz się
dowiedzieć o mnie jeszcze więcej?- Warkną.-Omalże cię nie
zabiłam, następnym razem...
-Ty nie zabijasz.-
Zauważył.
-Nie rozśmieszaj mnie.- I zaczęła się
śmiać.-Jestem wcielonym złem...
-Też mi zło, które
nigdy nikogo nie zabiło.- Powiedział i się
uśmiechnął.-Dlaczego kiedy z twoim Mala Mala Jongiem napadłaś
klasztor, czy kiedy zdobyłaś go po odzyskaniu ciała, nikt nie
zginą?
Zamilkła. Spojrzała na Jacka zdziwiona.
-Widzisz,
chcę zdobyć władzę nad światem, gdyż albo mi się to ot tak
podoba, albo chcę doprowadzić do mojego unicestwienia, albo chcę
przestać czuć się mały i nędzny...- Zawahał się.-To
zależy od nastroju. A ty?
-Bo jestem despotyczna i chcę
dominować nad mężczyznami!- Powiedziała dumna z siebie.
-Ba-nal-ne.- Skomentował.-Wuya, Wuya... Ja to powiem,
ty tylko przytaknij. Znałaś umysł Raimunda całkowicie, nawet
bardziej niż on sam. Znałaś też Dashiego, wiedziałaś, że
przeznaczył odpowiedniej osobie otwarcie pudełka. Dałaś mu
pudełko, choć wiedziałaś, że w życiu nie chciałby skrzywdzić
swych przyjaciół... I ukochanej Kimiko.
Rozmowa trzecia (następnego dnia)
-To co będziemy dziś robić,
Wuya?
-To co zwykle Jack, to co zwykle. Spróbujemy
zapanować nad światem... I wykiwać siebie nawzajem.
