Tytuł: Powrót profesora Henry'ego Peverella

Autor: Ta O Zbyt Wielu Nickach

Pary: SS/HP, RB/NL, RL/SB, PW/DM i inne

Oczywiście bohaterowie nie są moi, lecz należą do J.K. Rowling. Ja ich jedynie wypożyczam, aby niecnie wykorzystać.


Prolog

Severus Snape miał tego dnia wyjątkowo dobry humor. Na szczęście od miesiąca trwały wakacje, toteż żaden z uczniów nie zobaczył uśmiechniętego mistrza eliksirów, ponieważ mogłoby to źle wpłynąć na zdrowie psychiczne takiego młodego człowieka.

Wracając do Severusa. Dlaczego był taki szczęśliwy? Otóż właśnie otrzymał list z informacją o przyjeździe swojego dawnego nauczyciela eliksirów i opiekuna Slytherinu – profesora Henry'ego Peverella.

Obecny Postrach Hogwartu wspominał z rozrzewnieniem czasy, gdy jako przerażony jedenastolatek przybył po raz pierwszy do Hogwartu – miejsca, które po tylu latach nazywał domem. Już w pociągu napadła na niego grupka chłopców, którzy później nazwali się Huncwotami. Potem jego przyjaciółka Lily Evans wsiadła do łodzi z innymi dziewczętami, a jemu zostało jedyne wolne miejsce pomiędzy Blackiem, a Potterem. Obaj stwierdzili, że nie mogą siedzieć obok brudnego Smarkerusa, dlatego wsadzili mu głowę do lodowatej wody, aby, jak później się tłumaczyli, zmyć mu tłuszcz z włosów.

Następnie razem z wicedyrektorką McGonagall weszli do Wielkiej Sali. Pierwszoroczni spojrzeli oczarowani na rozgwieżdżone sklepienie. Mogłoby być to całkiem przyjemne wspomnienie, ale nauczycielka, która okazała się również opiekunką Gryffindoru już na początku pokazała co sądzi o młodych ślizgonach. Jak wiadomo do tego właśnie domu został przydzielony Severus. Na początku nie wiedział gdzie usiąść, ale nagle spostrzegł, że prefekt Slytherinu – Lucjusz Malfoy wskazuje mu ręką, aby usiadł obok niego. Po zakończeniu ceremonii przydziału i przemowie dyrektora młody Snape poczuł czyjś wzrok na sobie. Odwrócił się i utonął w najbardziej zielonych oczach na świecie. Trochę podobnych do oczu Lily, ale ciemniejszych i o wiele bardziej tajemniczych. Ich właściciel miał długie do ramion, ciemne proste włosy i patrzył na nowego ślizgona dziwnym wzrokiem.

- Kim jest ten człowiek, który siedzi obok dyrektora? – zapytał Malfoya.

- Och. To profesor Peverell. Opiekun naszego domu i nauczyciel eliksirów. Jest bardzo surowy, ciągle zabiera punkty i daje szlabany, ale broni nas ślizgonów przed resztą szkoły. Severus spojrzał jeszcze raz w stronę stołu nauczycielskiego, ale mężczyzna z zamyślonym wyrazem twarzy patrzył teraz na stół gryfonów.


Severus widząc, że dochodzi już do gabinetu dyrektora przerwał rozmyślania. Parę minut później razem ze swoim przełożonym, za pośrednictwem sieci Fiuu, udał się do siedziby Zakonu Feniksa na Grimmauld Place.

Wszyscy byli już na miejscu. Nie zaskoczył go widok wszystkich Weaslayów, Greanger i Longbottoma, ponieważ parę dni wcześniej poinformował Dambeldore'a, że na ich domy planowane są ataki. Zdziwiło go jednak to, że żadne z nich nie wykazywało żadnego zaniepokojenia. Wręcz przeciwnie. Panna Wiem - To - Wszystko migdaliła się na kanapie ze swoim przygłupim chłopakiem, jedyna córka Weaslayów razem z bliźniakami rozmawiała o Quidditchu, a Longbottom tylko czytał książkę uśmiechając się pod nosem.

Z rozważań wyrwał go głos dyrektora.

- Jak wszyscy wiecie, jutro są siedemnaste urodziny Harry'ego Pottera. Tego dnia przestaną też działać bariery na Privet Drive, które do tej pory chroniły go przed Lordem Voldemortem. – Większość osób znajdujących się pomieszczeniu wzdrygnęła się na dźwięk imienia Czarnego Pana. - Dlatego też Harry zatrzyma się tutaj się tu do końca wakacji – dodał.

Zarówno Black, Lupin, Weaslayowie i Greanger uśmiechnęli się szeroko. Longbottom dalej czytał książkę.

- Mam też drugą wiadomość – powiedział Dumbledore. - Do Hogwartu powraca profesor Peverell.

W pomieszczeniu w jednej sekundzie ucichły wszelkie rozmowy.

- Peverell?! -wykrzyknął w końcu wzburzony Syriusz. – Chcesz zatrudnić kolejnego śmierciożercę!?

- Syriuszu, uspokój się – powiedział łagodnie Albus. – Profesor Peverell nigdy nie był śmierciożercą.

- Może i nie był śmierciożercą, ale z pewnością to najgorszy nauczyciel na świecie – odrzekł z pewnością w głosie Black.

Młodsze pokolenie z powątpiewaniem popatrzyło na Snape'a.

- Gorszy nawet od Smarkerusa – dodał cicho w stronę młodzieży.

Po chwili w pokoju znów rozbrzmiały rozmowy. Okazało się, ze bliźniacy postanowili wrócić do Hogwartu, aby zakończyć naukę. Severus jęknął. Znowu będzie musiał ratować swoich ślizgonów, których na cele obrały sobie te dwa ognistowłose diabły. Osobiście uważał, że chłopcy byli zdolni, ale zamiast wykorzystywać swoje talenty w pożytecznych celach woleli przygotowywać upokarzające dowcipy. Tak samo jak Huncwoci.

Spotkanie trwało jeszcze około godziny i Snape z ulgą powitał jego zakończenie. W końcu jutro czeka na niego ważny dzień.


Następnego dnia Severus siedząc w pokoju nauczycielskim czytał najnowszy numer Proroka i popijał kawę. Wbrew powszechnej opinii nie była ona czarna jak jego szaty i gorzka jak jego słowa, ale hojnie okraszona cukrem i słodką śmietanką. Z delikatnym uśmiechem wspominał jak profesor Henry z niesmakiem przyglądał się młodemu Snape'owi, gdy ten przygotowywał sobie tenże słodki specyfik, kiedy przebywał w komnatach swojego nauczyciela.

I właśnie widok uśmiechniętego, pogrążonego w marzeniach Mistrza Eliksirów zastała profesor McGonagall, kiedy wbiegła do pokoju nauczycielskiego, aby powiadomić młodszego kolegę o bardzo poważnym problemie. Lecz obraz jaki ujrzała sprawił, że nie mogła wydusić z siebie ani słowa. Czasami widziała uśmiechającego się Snape'a. Ale od czasów, kiedy przestał być jej uczniem nie widziała go odzianego w nic innego poza jego nieśmiertelnymi czarnymi szatami. Teraz mężczyzna miał na sobie ciemne spodnie z nogawkami wpuszczonymi w buty ze smoczej skóry oraz zieloną bluzkę i skórzaną kurtkę. Także jego włosy, co praktycznie nie zdarzało się od piątego roku Severusa, nie były wyprostowane, ale naturalnie układały się w miękkie fale na jego karku. Uniósł wzrok.

- Tak Minerwo?

Kobieta w końcu się otrząsnęła i powiedziała przejętym głosem:

- Harry Potter zniknął.


A w następnym rozdziale zobaczymy sarkastycznego profesora, uroczego ślizgona i zszokowanych gryfonów.