To był jeden z niewielu momentów kiedy mogły być tak beztroskie. Dwie siostry, jedna była kilka lat starsza, obie miały piękne, długie włosy w kolorze kwiatów wiśni. Biegały, skakały i tańczyły pomiędzy drzewami i krzewami, śmiejąc się i krzycząc. Wtem jedna z nich, młodsza stanęła wpatrując się z zachwytem w zachodzące słońce.

„Spójrz Luka-nee, piękne prawda? „- teraz i druga stanęła podążając za wzrokiem siostry.

„Bardzo. „

„Kiedy umrę chciałabym stać się zachodzącym słońcem."

„Momo-chan…Myślę, że po śmierci stajemy się tym czym chcemy."- uśmiechnęła się Luka.

„Ja też, czym chciałabyś się stać, nee-san?"

„Nie mam pojęcia."

Luka usłyszała świst strzały, rzuciła się na ziemię, ciągnąc za sobą Momo.

„ Wszystko dobrze?-„ spytała, ale nikt jej nie odpowiedział. Uniosła głowę. Ujrzała strzałę sterczącą z piersi siostry i jej niewidzący wzrok, wpatrujący się w różowe niebo.

„Nie, Momo-chan, nie!" Wiedziała, że jej siostra już nie może jej usłyszeć. Czuła łzy spływające po twarzy.

Musiała uciekać. Oni czekali, aż wstanie. Chcieli zabić ją szybko i z daleka, jak Momo. Tchórze.

Zemszczę się. Obiecuję.

Doczołgała się w stronę gęstych krzaków, cicha i niezauważalna. Tak jak ją uczono. Zobaczyła łucznika. Spodziewała się go. Na początku wydawał się być lekko zaskoczony, ale potem wyszczerzył zęby w okropnym grymasie.

„No proszę, ostatnia żyjąca Megurine sama do mnie przyszła!" -naciągnął cięciwę. „pożegnaj się, ślicznotko!"-

Wystrzelił. Luka bez trudu uniknęła strzały i doskoczyła do mężczyzny.

Sayonara"- wbiła mu sztylet w gardło. Zabrała jego łuk i katanę. Najchętniej zostałaby i pomściła swoją rodzinę, ale nie mogła ryzykować swojej śmierci. Nie kiedy tylko ona została. Usłyszała kroki, szli. Banda głupców, było ich tak dużo, a nie miała trudności z ucieczką. Zniknęła między drzewami, razem z zachodzącym słońcem.