Artur zauważa, że Merlin nie jest tak niezdarny, gdy ma na sobie płaszcz.

Kiedy Agravaine zasugerowałby Merlin, ubrał się jak rycerz i robił za przynętę, by wciągnąć najeźdźców w pułapkę, Arthur myślał, że jego wuj żartuje. Zaśmiał się głośno, zanim nie spostrzegł, że wujek był śmiertelnie poważny. Arthur zamierzał przesłuchać Agravaina, kiedy Merlin zgodził się ze szlachcicem.

Gwain nalegałby Merlin, ubrał jego kolczugę i płaszcz. – Nie źle, dość ładnie. – Pomyślał Gwain, podczas gdy patrzył, jak Merlin wyrusza, by zwabić najeźdźców Caerleon w pułapkę.

Merlin zawsze był szybkim biegaczem, więc nawet z ciężką i nieporęczną kolczugą był w stanie wyprzedzić żołnierzy, prowadząc ich do wąwozu. Ze swojej kryjówki Arthur obserwował swojego zwykle niezdarnego sługę biegnącego przez trudny teren, który byłby przeszkodą nawet dla najbardziej utalentowanego rycerza, z widoczną łatwością. Serce Artura prawie stanęło, kiedy zobaczył topór skierowany w swojego przyjaciela. Kiedy Merlin gładko podniósł go, Arthur był zszokowany, widząc idiotę unoszącego broń w pozycji obronnej, która uczyniłaby Leona dumnym. Czy to mógłby być naprawdę ten sam mężczyzna, który ukrywa się za drzewami podczas niebezpiecznych walk? – To musi być płaszcz. – Wymamrotał Arthur pod nosem, dając jednocześnie znak łucznikom, by otworzyli ogień.

Kiedy tylko Merlin wręczył czerwony materiał z powrotem Gwainowi sługa potkną się o korzeń drzewa.

- To zdecydowanie płaszcz. – Pomyślał Arthur. – Może powinienem kazać mu go założyć, kiedy następnym razem będziemy wybierać się na polowanie...