Rozdział 1
Był ciepły, wrześniowy poranek. Promienie słońca padały na łóżko pewnego Ślizgona, który za nic w świecie nie chciał jeszcze wstawać. Powoli otworzył oczy i zobaczył swoją matkę, która składała jego rzeczy.
- Mamooo! Co ty robisz? - spytał wściekłym tonem matkę, która wydawała się mieć gdzieś prywatność swojego nastoletniego syna.
- Składam twoje ubrania – odpowiedziała spokojnie Narcyza.
- To widzę, ale dlaczego?! Jest 6.32 a ty stoisz tutaj pakujesz moje rzeczy jak gdyby nic. Mam rozumieć, że wyrzucasz mnie z domu? Dobra, przepraszam jeszcze raz za ten wazon. Nie wiedziałem, że jest dla ciebie taki ważny... mamo, nie wyrzucaj mnie, no proszę cię...
- Dziecko, nie wyrzucam cię z domu. Może i jesteś lekko denerwujący, leniwy, wredny, infantylny...
-Mamo!
- Dobra... Jest pierwszy września. Wiesz co to za dzień?
-Niedziela?
- Mój syn to idiota! - krzyknęła Narcyza – Nie, nie, nie. Tzn. tak... tak i nie... Jedziesz dzisiaj do Hogwartu!
- Aaa... to trzeba było tak mówić od razu, mamo. - Draco uspokoił się. - To ty mnie dalej pakuj, a ja się jeszcze zdrzemnę, ok? - Mówiąc to odwrócił się i zasnął.
- Kiedy on się usamodzielni? - Narcyza spytała samą siebie.
Godzinę później Dracon siedział w jadalni jedząc, a właściwie pochłaniając swoje tosty. Jego matka przyglądała się mu w milczeniu.
- Co się stało? Czemu nic nie mówisz?
- Nic, nic. Po prostu za chwilę stąd odjedziesz i nie będzie cię przez 10 miesięcy... - odpowiedziała matka.
- Oj, mamo, nie smuć się.
- Ale ja nie jestem smutna, wręcz przeciwnie, jestem szczęśliwa! - odpowiedziała z uśmiechem Narcyza.
-MAMO!
-Paniczu Malfoy, czas jechać! - zawołał jego szofer.
- Dobra, już idę. Weź moje rzeczy i zaczekaj na mnie w samochodzie.
Draco pobiegł do swojego pokoju. Kiedy upewnił się, że w pobliżu nie ma jego matki ani nikogo ze służby wyciągnął z szafy małe pudełeczko. Gdy je otworzył uśmiechnął się. W środku znajdowało się zdjęcie. Była na nim rudowłosa dziewczyna ubrana w gryfońską szatę.
- W tym roku będziesz moja! - uśmiechnął się i schował zdjęcie do zeszytu z transmutacji i pobiegł na dół. Młody Ślizgon jechał na stacje King's Cross rozmyślając nad tym co czeka go w tym roku. Oczywiście Potter. Potter, Potter i jeszcze raz Potter. Ten cholerny Gryfon niszczy jego życie od pierwszego roku. Już jako 11-latek wszyscy go kochali. Bo co, bo jako niemowlak pokonał Czarnego Pana. Ha! Żeby chociaż zrobił to świadomie! Każdy go podziwia. Za co? Przecież on nie potrafi najprostszych zaklęć, ale i tak wszyscy mają go za „najlepszego czarodzieja świata". Każdy chce się z nim przyjaźnić, każdy! A on? On kumpluje się z tą szlamą i kujonką Granger, która wygląda jak krzyżówka bogina z potworem z Loch Ness i tym rudzielcem Weasley'em. Ale to Potter, istota której ktoś o zdrowych zmysłach nie jest w stanie pojąc. Pewnie i w tym roku uratuje Hogwart, Dumbledore będzie o nim mówić na każdej akademii, wszystkie laski będą chciały iść z nim na szkolny bal. A Draco? Jak zwykle będzie tym złym, niegodziwym, zimnym i wyrachowanym Ślizgonem, który zatruwa życie biednym, niewinnym Gryfonom. Oczywiście. A przecież to ta „święta trójca" z Gryffindoru zatruwa jego spokojną egzystencję. Żeby tylko oni. Pansy znów będzie próbowała mu podać eliksir miłosny. Eh, a do tego jedyna dziewczyna, która go zaintrygowała zupełnie nie zwraca na niego uwagi. Kompletnie! Życie to tragedia! Jedynym sposobem na przerwanie tego cierpienia to...
- Przepraszam, że przerywam te egzystencjalne wywody, Paniczu, ale jesteśmy na miejscu. - odezwał się szofer.
- Eee... dzięki – odpowiedział zmieszany Draco.
Ślizgon wszedł do zatłoczonego pociągu szukając jakiegoś spokojnego miejsca. Przeszedł cały pociągu mając nadzieje, że znajdzie wolny przedział. Kiedy już go znalazł otworzył okno, usiadł i wyciągnął zdjęcie rudowłosej dziewczyny.
- Doskonale. Po Prost I - D - E - A - L - N - - mamrotał.
W pewnym momencie drzwi przedziału otworzyły się. Malfoy chciał schować zdjęcie ale wiatr tak mocno dmuchnął, że wypadło mu z rąk i spadło na ziemię.
- Podniosę – odezwał się damski głos.
Draco spojrzał na nieznajomą. Była nią dziewczyna ze zdjęcia.
- Nie jest dobrze... - spanikował.
